31 maja 2013

Long stays. Jest progres!

Szybciutko, bo mam nadal dużo do roboty ;)

Gorset jest prawie ukończony - zostały lamówki i zapięcie ramiączek. Dorobiłam się też nowej koszuli ;)
Gorset szyty ręcznie i maszynowo (maszynowo - tunele fiszbin, lamówki i automatyczne dziurki).
Koszula szyta maszynowo - dzisiaj stwierdziłam, że potrzebuję czegoś bez rękawów.
Za maszynowe szycie odpowiada moja mama - postanowiła mi pomóc przy miliardzie przeróbek ;)



28 maja 2013

Mrówka na Facebooku!

Ktoś ciekawy co nowego piszczy u Fobmroweczki? :)

Fobmroweczka na Facebooku!

Profil założyłam z myślą o dzieleniu się tymi informacjami, zdjęciami, filmami, linkami, które niekoniecznie nadają się na bloga, ale za to bardzo pragnę się nimi podzielić. Mam nadzieję, że będziecie ze mną ;)


27 maja 2013

Bardzo szybka aktualizacja i pytanie.

Ekspresowa aktualizacja stanu włosów.
Podcięłam je dzisiaj, idąc za radą dziewczyn pod tym postem. Zdecydowałam się ściąć około 5 cm. Faktycznie, od razu lepiej wyglądają ;)
27.05.2013

15.05.2013


Kolor jak zwykle przekłamany (moja bluza jest turkusowa). Odgniecenia po samotrzymającym się warkoczu.
Dla ciekawskich - moje włosy są już prawie do pasa (przed podcięciem, jak wyprostowałam "zawijasa", już sięgały). Mam bardzo wysoko talię ;)

Wróciłam do olejku na suche końcówki Avonu (pisałam o nim tutaj). Mimo wszystko, służy moim włosom najlepiej.

Mam problem innego typu!
Włosomaniaczki -alergiczki podpowiedzcie, czym myć głowę? :( Niestety, mam silną reakcję alergiczną na prawie każdy "zwykly" szampon (z SLES, bez parabenów, naturalne, dziecięce ...), a te niby dla alergików są napakowane detergentami pod innymi nazwami ... Ratunku!


23 maja 2013

Ulubione seriale.

Dzisiaj serialowo ;)

Nie przepadam za filmami - mam na myśli filmy krótkie, jedno, dwuczęściowe. Nie dość że długo się na nie czeka, to jeszcze trwają tylko 1,5, 2 godziny. I tyle. Wolę seriale ;)

Nie wiem, kiedyś może już wspominałam seriale które kocham. Ostatnio jednak dołączyły nowe ;)

Jak zwykle, nie pozycjonuję (za wyjątkiem jednego, ale o tym później).

Kocham seriale kryminalne. Przez jakiś czas moim marzeniem była praca w kryminalistyce (niestety, nie mam ku temu ani kwalifikacji, ani sprawności fizycznej. O psychicznej nie wspominając ...). Od paru lat po rodzinie i znajomych krąży anegdota: Ktoś mnie zapytał, czy nie chciałam zostać kiedyś lekarzem. Moja odpowiedź brzmiała, że jak już to tylko patologiem - nie lubię, gdy mi się pacjent gdzieś śpieszy ;)

Cold Case

Cold Case (polskie "Dowody zbrodni"). Oglądam głównie ze względu na sprawy sprzed 1950 roku - biorąc pod uwagę moje zamiłowanie do kryminalistyki, historii i mody, jest to dosyć zrozumiałe. Dużym walorem jest też to, że niektóre sprawy są autentyczne - scenarzyści wykorzystali głośne morderstwa i zaginięcia XX wieku. Tu właśnie polecam wszystkim zapoznanie się ze sprawą "Chłopca z pudełka".

Wiedzieliście, że "Czarna Dalia" również jest autentyczną sprawą?

Bones

Mieszanka genialnej, nieprzystosowanej społecznie antropolog, agenta FBI, ekipy badawczej instytutu naukowego i dużej ilości mielonki jako materiału badawczego :)

Nie polecam co wrażliwszym - nie ukrywają makabrycznych elementów. Ale jest to główny smaczek serialu ;)

CSI: New York

Adam, Lindsay, Danny, Mac, Stella, Don, Hawkes (chyba jedyna postać, której nikt nie nazywa po imieniu ;)), Sid. Brakuje Aiden (zmarła) i Jo (zastapiła Stellę). 

Mój ukochany serial. Oglądam go nieprzerwanie od 2 sezonu, na nim uczyłam się angielskiego, pokochałam te postacie.
Mozaika pracy oddziału kryminalnego nowojorskiej policji. Zarówno życie zawodowe jak i prywatne bohaterów.
Wiem, że ludzie kręcą nosem na realia przedstawione w serialu. Ale o to chodzi - seriale pokazują przerysowane sytuacje, cechy, emocje. O to chodzi.
Ciekawą rzeczą jest, że z wszystkich CSI oglądam tylko NY. Vegas i Miami znam, ale nie tak dokładnie jak NY. Ich po prostu pokochałam.

NCIS

Kolejny serial, który uwielbiam za bohaterów! Moją absolutną idolką jest Abby - gotka, geniusz matematyczny, fizyczny, chemiczny?
Co ciekawe, aktorka grająca Abby jest z wykształcenia kryminologiem :)

Zaklinaczka dusz


Przyznaję - oglądam go głownie dla kostiumów. Sukienki Jennifer są cudowne :)
Melinda słyszy, widzi, czuje duchy. Duchy wiedzą, że Melinda może się z nimi porozumieć. Czemu by tego nie wykorzystać?

Torchwood


Toshiko, Owen, Jack, Gwen, Ianto. Pokochałam ich za to, że są głównie ludźmi. Z wadami :)

Przyznaję się bez bicia, Torchwood oglądam tylko i wyłącznie dla Jacka Harknessa ;) Moim zdaniem jego postać jest świetna - zarówno charakter, jak rys historyczny, osobowość, no i wygląd ... ;)
Jestem obcenie na pierwszym sezonie (właściwie już go kończę) i zastanawiam się, czy (jako że jest to spin off "Doctor Who") w torchwoodowskim Torchwood pojawi się Doktor? W spin offach np. CSI główni bohaterowie czasami prowadzą razem międzystanowe śledztwa ;)

Doctor Who


O Doktorze pisałam ostatnio. Dziś mogę już w pełni się wypowiedzieć.
Doktora uwielbiam - każdego. Nie wybiorę sobie dziewiątego, dziesiątego czy jedenastego, bo każdego uwielbiam jednakowo.
Łącznie widziałam w akcji czterech doktorów (trzech serialowych, jednego filmowego) i stwierdzam, że absolutnie wpadłam jak śliwka w kompot, te uniwersum mnie po prostu wciągnęło.
Doktor podróżuje w czasie i przestrzeni, czasem sam, czasem zabiera towarzyszy. Niezmiennie pakuje się w przygody (kłopoty) i robi to z doktorowym wdziękiem. Uwielbia słówko "Allonsy", muszki, jadalne łożyska kulkowe, swoją Tardis i czuje słabośc do ziemian. A co rusz ich ratuje ;)
Angielski humor jest po prostu genialny :)
I tak przy okazji, jednak jednego doktora wybiorę. Dziesiąty jest najprzystojniejszy ;)

Oglądałam również, ale zarzuciłam:

Gossip Girl

Czasami robię błąd i najpierw czytam książki. Albo najpierw oglądam ekranizację. Tak było w tym przypadku - najpierw przeczytałam serię "Plotkara", dopiero potem sięgnęłam po serial.
Za bardzo odbiegł od oryginału.
Chociaż Chucka i Dorotę uwielbiam ;)
Serial oglądałam bodajże do połowy 2 sezonu, ostatnio obejrzałam ostatni odcinek. I tyle mi wystarczy ;)
PS: Dorota to Polka ;)

Vampire Diaries


Historia jak wyżej - najpierw przeczytałam serię. Skończyłam oglądać, gdy Katherina przeżyła. Już raczej nie wrócę.
I ja też uważam, że Ian jest przystojny ;)
PS: Stefan to Polak ;)

True Blood

Trzeci przypadek, gdy przeczytałam serię, zanim sięgnęłam po serial ... I znów odczucia podobne.
Podobało mi się, że serial jest brutalny - w wierzeniach ludowych wampiry są złe, silne, okrutne, piekielnie atrakcyjne (chyba, że patrzymy na tą przemienioną część) i po prostu niesympatyczne.

One Tree Hill



Dla mnie ten serial zakończył się po 4 sezonie. Był ściśle związany z moim liceum, i tam już pozostanie.

Jak widzicie, trochę tego jest - zwykle oglądam 1,2 seriale w tym samym czasie. Oprócz nich mam jeszcze jedną ulubioną dramę tajwańską - "It Started With A Kiss" i "They Kiss Again". Wracam do nich co jakiś czas.

A wy?




15 maja 2013

Aktualizacja włosów.

Aktualizacja prawie po roku ... mnie samą moje tempo rozbraja, ale cóż, tak już mam ;)

W ciągu roku włosy nie urosły spektakularnie (przyrost zwolnił), stan jest raczej bez zmian, końcówki są przesuszone - obecnie nie używam nic do zabezpieczenia. Za to wczoraj zauważyłam babyhair na skroniach! długie, grzywiaste babyhair ;)
Powoli schodzę do swojego koloru na całej długości, na zdjęciu widać jeszcze rudawe refleksy. Włosy niestylizowane (do stylizacji nie zaliczam rozczesania), jak na złość robi mi się z tyłu głowy wilczy przedziałek.

Czarna linia - czubek głowy, czerwona linia - ramię, błękitna linia - górna  granica  biustonosza (linia pod łopatkami).
Zdjęcia nie są równo  wyskalowane, włosy są obecnie kapryśne (te piórka na końcach są niezależnie od przycinania, stylizacji, rozczesania, mycia, kosmetyków ... ).

Co używam?
- Szampon Timotei z olejkiem różanym, ekstraktem z pereł oraz octem malinowym (ciekawe, czy ktoś się jeszcze łapie na "zbawczą" moc szamponów?;D)
- Biovax keratyna+jedwab (raz na 2 tygodnie)
- Odżywka Wella ProSeries Volume (mimo że napakowana silikonami - kocham ją!)
- Odżywki b/s z Joanny Naturii - czerwona lub żółta
- Balsam b/s z Joanny mleczno, miodowo jajeczny.

Włosy myję co 2,3 dni, płuczę chłodną wodą, myję tylko skalp, nie pocieram włosów ręcznikiem, używam suszarki do podsuszania (okolo 70% wysuszenia), jeśli używam gumki, to takiej bez skuwki. Ale zwykle noszę albo kok, albo rozpuszczone włosy. Podcinam około 1 cm co 3 miesiące.
Nauczyłam się szybko i pewnie wiązać nautilusa ;)

Spektakularnie nie jest, ale i włosy osiągnęły maksimum swoich możliwości przy spalonych końcówkach - wiem, że powinnam je obciąć, ale nie zrobię tego. Teraz, jak nigdy przedtem zależy mi na długości, nawet kosztem ich wyglądu ... Fryzury XIX wieczne wymagają pewnych kompromisów ;)


Pozdrawiam!



9 maja 2013

Doctor Who. Różowa sukienka, trampki i vespa ;)

Leń ze mnie, przez dwa ostatnie dni nie szyłam, tylko ... oglądałam serial "Doctor Who".
Dla tych którzy nie wiedzą - uwielbiam Doktora (mam tu namyśli szczególnie Davida Tennanta;)) i uwielbiam Rose. Niestety, nigdy nie obejrzałam serialu w całości - widziałam pierwszy sezon prawie cały, potem fragmenty, ale już nie po kolei (brr, musialam sprawdzić czy "po kolei" się nie pisze razem - internet oglupia! ;)) - z innymi towarzyszkami.
W ten sposób dopiero niedawno dowiedziałam się, że Rose nie odeszła od Doktora, tylko zginęła - nie wiem jak, ale im więcej odcinków oglądam, tym bardziej się boję. Naprawdę polubiłam Doktora i Rose jako parę.

Ale i tak, totalnym dla mnie zaskoczeniem była informacja z 7 chyba sezonu. Tardis, osławiona niebieska budka policyjna jest ... kobietą!!!

Ale ja nie o tym ;)
Prokrastynując szycie stays, dojrzałam przecudowną sukienkę w serialu ;)

Tytułowa vespa ;)

Trampki ... 

... i sukienka!

Dobrze, dobrze, wiem, lepiej to nazwać stylizacją ;)
 Vespa i trampki to takie akcenty, które wywołały mój uśmiech. Jak inaczej: pogoń za Secret Service na vespie i trampki jako główny czynnik ratujący świat... ;)
Dziwnym trafem jest to jeden z najczęściej odtwarzanych kostiumów Rose ;)

A teraz sukienka, którą uszyła moja mama:



Pod sukienką nie ma halki do kompletu, ale i tak, wydaje mi się, że można sobie pomoc wyobraźnią ;) Ta sukienka należy do mojej kuzynki, mam kupiony materiał na identyczną, ale póki nie dojdę do względnie rozsądnego rozmiaru, nie ruszam go. Sukienka powstała rok temu, i moim zdaniem jest przecudowna!

Może przełamię się i skroję podszewkę gorsetu, wrócę do oglądania Doktora i słonecznika?

Miłego popołudnia! ;)


PS: zastanawiam się nad założeniem profilu na facebooku. Doradźcie, czy to zrobić, czy jednak sam blog wam wystarcza?;)

7 maja 2013

Long stays. Po poprawkach!

Podziwiam ludzi, którzy potrafią uszyć coś symetrycznie, równiutko, bez zmarszczek itp. I to za pierwszym razem :)

Moje stays są w 1/3 skończone (ha, optymistka ... ). Jeszcze 2 warstwa materiału, sznurek, dziurki, lamówka i wiązanie ;)
Przy cordingu będę składać raporty z placu boju, co wy na to?:)


Pijane kliny ... ;)


Niesamowicie podoba mi się tył gorsetu! I przy okazji nie wiem  czy nie będę zmuszona go zwęzić - gorset ma mieć w końcu dziurę z tyłu ;)

A propos, wiecie jak prawidłowo wiązać gorsety przedwiktoriańskie?:) Nie na krzyż!



Według mnie właśnie gorset jest symbolem kobiecości w ubiorze - nie sukienka, nie szpilki, nie biustonosz - gorset ;)



6 maja 2013

Piknik napoleoński/regencyjny w Pszczynie.

No to zaczęło się na poważnie! ;D
Wszyscy szyją, kompletują, nakręcają sie a ja ogłaszam wszem i wobec:

ORGANIZUJEMY PIKNIK!

I to nie byle jaki, bo napoleoński (regencyjny, w zależności po której stronie kanału La Manche jesteśmy sercem ;))

1 czerwca, w niezwykle malowniczym parku zamkowym w Pszczynie spotkamy się na niezwykle modnej 200 lat temu rozrywce - pikniku na świeżym powietrzu.
Będą przekąski, będzie ciuciubabka, będą tańce (skrzypek wciąż poszukiwany!), będą szarady, karty, spacery, odgrywanie scen rodem z książek Jane Austen, będzie obgadywanie toalet innych dam, ich fryzur i konkurentów :) Z dodatkowych atrakcji: pisanie regencyjnego listu, rysowanie kamei i język wachlarzy.

Więcej szczegółów w TYM poście.
Jako że piknik ma oddawać nastrój początku XIX wieku oraz musimy mieć co obgadywać  strojem obowiązującym jest suknia empire lub męski strój regencyjny(chociaż panów, co oczywiste, przymuszać nie będziemy ;)), odpowiednia fryzura i dodatki.

Parę przykładów na "smaczek" ;P




Już nie mogę się doczekać! ;D

Tu mam prośbę do innych czytelników: Może wiecie, gdzie w Polsce organizuje się takie "zloty" kostiumowe? Mam tu szczególnie na myśli zloty nieśredniowieczne, bo w te dobrze wiem, że Polska obfituje ;)


Long stays. W połowie drogi w tył.

Czy wolno mi się brzydko wyrazić?
F**k you stays!
Tyle do powiedzenia w tej kwestii.
Po zszyciu ze sobą przodu i boków, okazało się że przyszyłam je odwrotnie - lewy zamiast prawego i prawy zamiast lewego. Zorientowałam się w błędzie dopiero po wykonaniu 4 szwów.
4 DŁUGICH SZWÓW RĘCZNYCH.
!!!
Cóż, zrobić, zaczęłam odpruwać ...
... nie to co trzeba.
Po spruciu 1/3 wierzchniego klinu, zorientowałam się w kolejnym błędzie.
F**k you gusset!
Tak więc w tym momencie mam znów gorset w 5 częściach, klin do poprawy, podszewkę do wykrojenia, multum sznurka do wszycia i busk do wyczarowania ...
Dobra strona? Zorientowałam się teraz, nie w trakcie cordingu ...
Wypruwać to!?
Ok, tu dziewczyna przeszywała maszynowo - jakbym miała takie szwy wypruwać, rzuciłabym to wszystko w cholerę ...
Niech ktoś mi pożyczy melisy ...




PS: Ten post jest tylko potwierdzeniem, że jestem człowiekiem, mam wady i też się denerwuję :)
Dla tych co jeszcze nie wiedzą: nie cierpię poprawek krawieckich! Niestety, tego zostawić nie mogę ...

3 maja 2013

Long stays.

Postanowiłam jednak uszyć long stays ;)

Niby nie potrzebuję żadnego gorsetu, ale wydaje mi się, że w nim wszystko będzie lepiej leżeć.
Robiąc wykrój, posiłkowałam się tym rysunkiem schematycznym od Mantua Maker.

Zaczęłam od wymodelowania wykroju na manekinie (chyba muszę to polubić ...)



Wykrój oczywiście wydłużyłam, ale na tym etapie sprawdzałam głównie, jak będą się zachowywać główne cięcia.

Najpierw wykonałam wersję próbną na maszynie (naprawdę się nie lubimy ...)




Okazało się ,ze wersja próbna leży nieźle - nie sprawdzałam na sobie - póki co, nie ma to sensu. Brakuje buska (drewnianego), materiał był dosyć cienki, nie ma zapięcia.

Przyszedł czas na właściwy gorset:




Oczywiście ,ze jeszcze nie jest gotowy! Póki co gotowy jest jeden z 4 boków. Z dwoma klinami biodrowymi, z białej ślubnej satyny, czeka na zszycie.

Cały gorset mam zamiar usztywnić cordingiem zamiast fiszbin (gęsto i ciasno wszyty sznurek). Była to częściej wybierana metoda. Pytanie, czy zdążę go ukończyć do 1 czerwca ...

W międzyczasie (szyjąc jeden klin ... ) obejrzałam to ;)


Wszystkie 4 części. Polecam!

Oto jak ma wyglądać (mniej więcej).



Trzymajcie kciuki ;)



PS: Ja chyba naprawdę nie lubię nie mieć nic do roboty ...

2 maja 2013

Szycie ręczne? Jak to przeżyć?

Zainspirowałam się komentarzem Porcelany na jednym z blogów, i postanowiłam ułatwić nieco życie wszystkim, nie tylko jej ;)


Ludziom szycie ręczne kojarzy się z ogromną pracą, czasochłonnością, nierównymi ściegami, i haftowaniem. Dla mnie to istna terapia psychologiczna. Można się wyciszyć, zająć czymś myśli i ręce, obejrzeć jedną lub dwie dramy historyczne :)

Swoje ręczne szycie zaczęłam od fastrygowania - przefastrygowałam kilometry szwów, podłożeń, marszczeń, itd. Pomagałam mamie - nie przesadzając, fastrygowałam od 10 roku życia  do zeszłych wakacji - tylko fastrygowałam. Z maszyną średnio się lubimy - pierwsze moje z nią spotkanie zakończyło się złamaniem igły (potem okazało się, że to nie była moja wina - transporter był pęknięty), po którym to nie tknęłam maszyny przez 8 lat ;) W końcu, gdy odziedziczyłam Łucznika (tego od złamanej igły), postanowiłam przemóc dziecięcy strach i siąść do szycia.

Mimo to, nadal uwielbiam szyć ręcznie ;)

Wiele osób widząc szyte przeze mnie rzeczy regencyjne wprost nie wierzy, że wszystko to uszyłam w rękach. Nie oszukałam przy żadnym ściegu, wszystkie wykonałam zgodnie z realiami epoki. Dzięki Bogu, w szyciu ręcznym potrzebne są tylko 3 ściegi ;)

Chcę się z wami podzielić trikami na szycie w miarę szybkie, bezbolesne, i przyjemne.

1. Pamiętaj, że są trzy szwy: przed igłą, za igłą i ścieg kryty. Każdy jest przydatny, a przy różnym stopniu ścisłości można uzyskać różne efekty.
Ścieg przed igłą - gdy szyjemy równo, zachowując jednakowe odstępy otrzymujemy fastrygę. Gdy z jednej strony wydłużamy nić, z drugiej skracamy, mamy klasyczny ścieg przed igłą.


Należy "od góry" łapać tylko parę nici, pozwalając iść nitce górą.

Ścieg za igłą - ścieg, który opanowałam do perfekcji ;)
Igłę cofamy - wbijamy ją od spodu, robimy pętlę "do tyłu, wymijamy miejsce wbicia i wybieramy dalszy punkt .

Nie zapomnij o zacieśnieniu ściegu! ;)

Ścieg mieszany - bardzo przydatna mieszanka dwóch poprzednich. Ścieg przed igłą jest szybki, ścieg za igłą jest bardzo mocny.
Jak je połączyć?
Wykonać 10,12 "oczek" ściegu przed igłą, a następnie 2,3 ściegu za igłą.

Przepraszam za jakość tych schematycznych rysunków, mam nadzieję, że są czytelne ;)
Jest to świetna metoda na zaoszczędzenie czasu. Nie polecam go tylko przy szwach "narażonych" na prucie - łączących spódnicę i stanik sukni, marszczenia itd. Tam przydatniejszy jest ścieg za igłą.

Ścieg kryty - moja zmora, ciągle coś mi w nim nie pasuje.
Ścieg niewidoczny. Łapiąc na krzyż nitki materiału, możemy elegancko podłożyć spódnicę -

Oczywiście, chwytamy 1 lub 2 nitki, nie pół materiału ;)
Te 3 (i pół) szwu to wszystko, co nam potrzeba w ręcznym szyciu ;)

2. Dobre narzędzia to podstawa. Ostre, gładkie igły, szpilki, gładka nić potrafią umilić życie.
Igła powinna być długa, cienka, ostra, dobrze opiłowana (żadnych zadziorków), osobiście nie polecam igieł samonawlekających - nić nie chce się przesuwać w oczku. Warto również pamietać, ze igły, szpilki, nożyczki wraz z używaniem zużywają się - tępieją, matowieją, robią się szorstkie. Wtedy igłę trzeba wymienić. Spotkałam się z opinią, że najlepsze są stare, prawie że antyczne igły i szpilki - i muszę się zgodzić! ;) Moje szpilki pochodzą od pewnej starszej pani, która całe życie lubiała mieć zapasy. W tym zapasy szpilek ;)

Widzicie kraj wytworzenia? ;)

3. Naparstek!
Nikt nie lubi mieć dziur w palcach. Ja używam naparstka głównie przy szyciu ciężkich rzeczy - dżinsu, paru warstw bawełny, marszczeń, fiszbin - używam wtedy naparstka i ... kombinerek ;)

4. Dobre oświetlenie. Lampka punktowa, okno, lampa kreślarska - gdy szyjemy czarne materiały  światło ratuje nas od ogromnego bólu głowy.

5. Świeca. Warto mieć pod ręką świecę z wosku pszczelego - szczególnie, gdy szyjemy len, albo używamy naturalnych nici. Przeciągnięcie nici jak w maśle pozwala na jej wygładzenie - nić rzadziej się zrywa, plącze, ucieka ;)

5. Cierpliwość! Efekt będzie warty zachodu, jeśli nie za pierwszym razem to za 10 ;).

Mam nadzieję, że te parę rad wam się przyda, czy to przy szyciu sukni, czy przy przyszywaniu guzika ;)
Jakie wy macie sposoby na ułatwienie sobie niezbyt miłych czynności?