17 kwietnia 2014

What I'm doing when I'm not here ...

Pamiętacie, jak w noworocznych postanowieniach obiecałam samej sobie, że nie będę wszystkiego zostawiać na ostatnią chwilę? Cóż ... teoria teorią a praktyka ... ;)

Chciałabym Wam pokazać, co się u mnie dzieje. Niestety, na konkretniejsze wpisy musicie poczekać - najpierw muszę się uporać z obowiązkami.

Today I'd like to show you what I'm doing when I'm out of blogging. Because of some duties (and bad organisation) I don't have enough time to sew or write good, interesting post. But here you have some photos of my everyday life.


Pierwsze i najważniejsze - obowiązki związane z studiami. Wiem, że wisi nade mną wizja obrony (chciałabym się "zabsolwencić" w lipcu), ale żeby do niej dotrzeć najpierw muszę napisać pracę. Cóż, idzie mi to w ślimaczym tempie ...
Firstly - mmy graduation is coming reaaly fast. I have to finish my diploma project (huge elaboration about marketing communications), and as you can predict, I can't motivate myself to work. Time to get up and just work ;)


Dziś, w ramach prokrastynacji postanowiłam poprawić nieco wygląd mojej połówki stays. Przynajmniej od tej strony, na którą patrzę. Wiem, że inni kostiumowcy już szyją w pocie czoła, ale ja na razie nic nie ruszam. Po pierwsze - chudnę, nie mam ochoty potem wszystkiego poprawiać. Po drugie - najpierw obowiązki. Prawdopodobnie w maju, tak pod koniec, już zobaczycie "coś" nowego. Szykują się dwie imprezy ;)

as off-work activity today I decided to bone my half of stays. It looks better immediately! By the end of may you should be ready for new dresses ;)


Osz ja niedobra, ucięłam Dymitra! Ci bardziej spostrzegawczy z pewnością zauważyli, że od czasu do czasu tracę głowę dla nadnaturalnych ;) Jedną z takich sag jest "Akademia Wampirów". Na film czekałam ponad 3 miesiące (ile można tłumaczyć film?), spodobał mi się, nie żałuję wydanych na bilet pieniędzy. Plakat w gratisie ;) Obecnie umila mi pisanie pracy, wisząc tuż nad biurkiem.

One of my favourite vampires' saga, 'Vampire Academy', was my first for long time movie which I've watched in cinema. And yes, by the accident I cut out Dimitri. Sorry, Danila ;)


Moje małe centrum dowodzenia. I plan zajęć z zeszłego semestru ;) Na samej górze projekty sukien i gorsetu do Ojcowa - dla Magdy. Bilety na 30 Seconds to Mars. Notatki dotyczące pracy, Ojcowa, bloga, Krynoliny. Wszystko, wokół czego chwilowo kręci się moje życie ;)

Here you have a little piece of my to-do-not-to-forget wall. Some dresses' projects forr Magda, my tickets fo 30 Seconds To Mars show, old university schedule and some tips needed while I'm writing my graduation elaboration.

Planuję dla was dwa wpisy w najbliższym czasie. DIY tutu baletowe (prawdziwe, sztywne, nie pseudospódniczki :) Muszę tylko znaleźć około 15 metrów niechcianego tiulu do tego celu) oraz dokładne przybliżenie mody z lat 1824-1827, taki mini poradnik dla tych, co nie wiedzą co ze sobą zabrać na zlot.

Nearly in the future I plan to write for you two posts: DIY tutu (ballerina's skirt, the REAL one) and what is exactly 1824-1827 fashion like. It's more for Polish readers, especially these, who are going to our regency weekend in Ojców.

Jak widzicie, nie zapomniałam o Was, nie tracę również zapału dla kostiumów i blogowania. Muszę tylko popracować nad efektywnością i organizacją czasu ... ;) Tymczasem, chyba czas przygotować się na basen!

Jakie są Wasze plany na najbliższy okres?
What do you plan to make in the nearest future?

Miłego dnia!
Have a nice day/night!

1 kwietnia 2014

Idziemy na basen!

Czas uchylić nieco rąbka tajemnicy :)
Chodzę na basen!
Nigdy nie należałam do osób wysportowanych, ba, byłam przypadkiem kloszowym (zaleceniem lekarza w podstawówce był brak jakiegokolwiek sportu), w gimnazjum wolno mi było ćwiczyć tylko na pół gwizdka (zero zmian pozycji głowy i biegania), w liceum ... cóż, włączył się leń ;)
Problem pojawił się na studiach - a właściwie w zeszłym roku. Po złamaniu, pod pretekstem sesji, bólu stawów i ogólnego złego samopoczucia przestałam się ruszać w ogóle.
Skutek? Nie znam swojej obecnej wagi, nie wiem również ile ważyłam maksymalnie. Wiem za to, że w styczniu przestraszyłam się nie na żarty, gdy z powodu bólu kręgosłupa nie mogłam wstać z łóżka.
Szybko się jednak opamiętałam. Najpierw w ruch poszły ćwiczenia rozciągające, potem spacery, aż wreszcie - wybawienie. Basen!
Pływać umiem od zawsze (no ... prawie. Mając około 5 lat omal się nie utopiłam. Niedobra ja, nie posłuchałam brata i wyszłam za barierki). Z tego też powodu bardzo trudno mi wyjaśnić komuś, kto pływać nie umie, w jaki sposób się nauczyłam. Po prostu - unoszę się na wodzie :) Problemy ma w drugą stronę - nie potrafię nurkować, ale o tym później.
Do lutego potrafiłam pływać tylko w płytkim basenie, nie zanurzając głowy. Wiązało się to z irracjonalnym lękiem przed utopieniem i paniką po dostaniu się wody do nosa. Obecnie pływam pod wodą, stylem klasycznym (a przynajmniej tak mi się wydaje :p), zdobywając kolejne "osiągnięcia" w postaci kolejnych długości, a także przemiłych zakwasów i ogólnego, pozytywnego zmęczenia ;)
Pływam cztery razy w tygodniu po godzinie, stawiam przed sobą coraz to nowe cele, zapisałam się na naukę pływania z indywidualnym trenerem - we dwie, z moją sąsiadką. Moimi kolejnym celem jest wyuczenie kraula i delfina.
Jednym słowem, połknęłam bakcyla ;)

Nie jestem specjalistką, gdy chodzi o ekwipunek pływacki, ale chciałabym wam pokazać parę rzeczy, które mogą umilić pływanie oraz naukę pływania ;)
Wpis nie jest sponsorowany. Zupełnie nieświadomie jestem chodzącą reklamą jednej firmy ... ;)



1. Strój kąpielowy.
Wybierając swój, wiedziałam trzy rzeczy: ma być jednoczęściowy, dobrze podtrzymujący biust i ... z nogawkami :) Znalazłam strój idealny - z szortami, wbudowanym stanikiem, służący do areobiku wodnego ;)
Ostatnia cecha jest dla mnie istotna - chodzę na basen prawie codziennie, strój musi być dostosowany do częstego kontaktu z chlorem.
Brak troczków, zapięć, idealne dopasowanie pozwalają nie rozpraszać się pod wodą obawami, czy czasem czegoś nie zgubiłam ... ;)


2. Okularki
Niby rzecz oczywista, ale spotykam osoby, które próbują pływać pod wodą bez.
Noszę na co dzień okulary, dlatego na basen ubieram soczewki kontaktowe - jednorazowe. Okularki są niezbędne - soczewki mogłyby mi wypłynąć. Inną sprawą jest komfort pływania - o ile wodę w nosie czy uszach zniosę, o tyle w oczach - pod żadnym pozorem!
Polecam szkła z powłoką anti fog - moje ją miały, ale w skutek własnej głupoty ją zniszczyłam :( Obecnie przez prawie 10 minut na początku pływam na ślepo ... ;)


3. Klapki
Jeżeli macie zamiar pływać regularnie, warto zainwestować w klapki basenowe nieco lepszej jakości. Znajome, z którymi jeżdżę zazdroszczą mi tego, że gdy wyjdę spod prysznica moje klapki są prawie natychmiast suche ;) Niby drobiazg, a potrafi poprawić humor ;)



4. Ręcznik
Kolejny niby zbędny wydatek, ale polecam go każdemu! Ręcznik z mikrofibry, bardzo chłonny i bardzo duży :) Szybko chłonie (nie trzeba pocierać), szybko wysycha i ... nie śmierdzi ;)


5. Torba basenowa
KONIECZNIE z kieszonką na mokre rzeczy. Sprawdziłam torbę z Nabaiji (link) i polecam ją z całego serca. Moja mama również :)



6. Zacisk na nos
Rzecz przydatna przy nauce rotacji. Nie testowałam, choć posiadam. Jeżeli ktoś nie toleruje chloru - jak znalazł ;)

:)

7. Czepek
Będąc włosomaniaczką mam lekkiego świra na punkcie zabezpieczania włosów. Skutek? Pływam z gołą głową :)
Zanoszę się z kupnem specjalnego czepka a la smerf - z miejscem na kok. Zwykły czepek był za mały, właściwie głowy nie chronił. Moje włosy mimo że cierpliwe, już protestują przeciw takiej dawce chlorowania w tygodniu. Wiem, że będzie silikonowy - choć częściowo uchroni głowę przed zmoczeniem.
Oprócz tego obowiązkowo - mycie po każdym basenie, odżywka, raz w tygodniu maska. Codziennie odżywka + olejek na końce. No i warkocz! Drogie panie w kucykach - podziwiam za cierpliwość przy rozczesywaniu ...

Tak wygląda mój zestaw pływacki. Rzeczy takie jak strój, klapki, torba, ręcznik nie należą do najtańszych, ale to jednorazowy wydatek (strój to wyjątek - niedługo mój przestanie pasować). Comiesięczny wydatek obejmuje karnet, szkła kontaktowe, dojazdy.
Ale cóż, lepiej inwestować w basen niż w lekarzy ... ;)

Lubicie pływać?:)

Dobranoc!