29 grudnia 2011

Płukanka kawowa i moje włosy :)

Małe wtrącenie :)
Wczoraj na moich odrastających włosach wypróbowałam płukankę z kawy - jedną miarkę zalałam do połowy kubka wrzątkiem, i zostawiłam do wystygnięcia na czas mycia głowy ;) Następnie odlałam "siekierkę", czyli sam napar, zostawiłam fusy i po odżywce wmasowałam je w skórę głowy. Samą kawę rozcieńczyłam wodą i nad miską spłukiwałam parokrotnie, potem chłodną wodą, aż wszystkie fusy spłynęły.
Oczywiście, jakże by inaczej, trochę zostało we włosach ;/
Ale ale! Efekt - niesamowity! Włosy mięciutkie, błyszczące, i, co dla mnie ważne - PROSTE. Nie skręcały się na końcach.
Słyszałam ( i czytałam), że kawa ma przyspieszyć i stymulować porost włosów, zobaczymy ile w tym prawdy, bo że odżywia można zauważyć już po jednym użyciu :)

A teraz o moich włosach :)
Kiedyś nosiłam mniej lub bardziej ,ale długie włosy. Od łopatek, przez pas, do pośladków, cieniowane, stopniowane, z grzywką, bez - ale od szóstego roku życia dłuższe. Dzień po studniówce poszłam do fryzjera i z włosów do łopatek obcięłam sobie bardzo krótkiego boba - który z epizodami i w kombinacjach najróżniejszy utrzymał się aż do początku drugiego roku studiów, kiedy to zapuściłam włosy, aby je pierwszy raz w życiu zafarbować. Uwielbiam czerwony kolor na włosach! :)
Jednak - z powodu alergii i spalenia właściwie całych włosów - byłam zmuszona wrócić do naturalnego, hebanowego koloru. Zbiegło się to w czasie z ścięciem włosów znów na bob, przefarbowaniem na brąz (ale swoje czerwone trzy grosze w postaci trzech pasemek wtrąciłam ...) i niepojawieniem się u fryzjera od czasu obcięcia :)
Obecnie jest to już rok, włosy podcinam samodzielnie, sięgają już do połowy łopatek prawie. Zostało jeszcze około dwudziestu centymetrów rudego odrostu i cieniowania przy okazji (brązowa farba się wypłukała), również około dziesięciu centymetrów grzywki do wyrównania i zapuszczenie około 40 - 50 centymetrów zdrowych, pięknych włosów :)
Cel? Co najmniej do pasa zdrowa, piękna, znów gruba i równa grzywa bez odrostów.

Informacje o pielęgnacji czerpię z wielu źródeł, ale główne z nich to blog Anwen i wizaz.pl. Stamtąd też pochodzi przepis na płukankę kawową :)

I oto moje włosy sprzed paru dni :)


PS: Teraz widzę, że moje stwierdzenie "dwadzieścia centymetrów" może być mylne, ale od zawsze mam problemy z miarami, nie tak jak moja mama, która ma centymetr krawiecki w oku ;)

28 grudnia 2011

Warkocz w bok!

Dzień dobry :)
Dzisiaj czas na następną fryzurę, która jest prosta, wszystkim powszechnie znana, ale dzięki zmianie perspektywy - niezwykle efektowna ;)

Francuz w poprzek :) Luźny, dopiero warkocz jest coraz ciaśniejszy, przedziałek bardzo z boku, tuż obok  zaczyna się francuz.
Włosy modelki są bardzo długie - sięgają tuż ponad pas, średnio grube, nie kręcą się.
Co użyto?
Nic :) Koniec warkocza trzyma się sam. Opcjonalna jest jedna wsuwka - grzywka ma zwyczaj uciekać z upięcia.

Jest to fryzura możliwa do zaplecenia samemu - ale po kilku próbach, z dodatkowym lusterkiem i włosami co najmniej do łopatek, z czyjąś pomocą można zapleść włosy sięgające ramion ;)

27 grudnia 2011

Dzień dobry!

Od dłuższego czasu zanoszę się z myślą o założeniu bloga, na którym pokazywałabym owoce jednej z moich pasji - czesania.
Uwielbiam zaplatać włosy. Długie warkocze, koki, plecionki, i ich różne wariacje to coś, co nigdy mi się nie nudzi.
Na dobry początek - fryzura, którą opracowałam sama na podstawie zdjęcia z internetu. Przepraszam za jakość zdjęć - aparat w komórce ;)


Ta sama fryzura, zrobiona na dwóch różnych typach włosów(!)
1: bardzo grube, do połowy pleców, cieniowane, podatne na układanie
2: do ramion, równe, kręcone, niezbyt grube
Jak widać, uczesanie efektowne, świetnie wygląda jako uczesanie wieczorowe ;)
Co użyto? JEDNĄ WSUWKĘ.