29 grudnia 2012

Sukienka regencyjna, półmetek robót.

27 grudnia blog obchodził roczek :)
Niestety, tegoroczne święta spędziłam z chusteczkami, mlekiem z miodem, kocykiem i lekami na przeziębienie. Coś się nosi w powietrzu, każdy każdego zaraża. Zgłaszać się, kto jest zdrowy :)

Sukienka regencyjna doczekała się małego postępu w pracach!


Do prawie gotowego stanika sukni doszyłam spódnicę i sznurek zamykający. Bardzo mnie bawi w tej epoce fakt, że nie używano za bardzo guzików, a jak już to robiono je z materiału sukni, rzadziej z macicy perłowej czy z drewna. Najpopularniejszymi zapięciami sukienek były właśnie wiązanie, sznurowanie, przód fartuchowy (z klapką, jak w fartuszku) i rzadziej guziki. Nie uznawano obecności tych ostatnich z przodu, a z tyłu było je ciężko zapiąć.


Nierówna talia nie jest błędem. W tym okresie suknie były asymetryczne - z przodu stanik kończył się tuż pod biustem, z tyłu parę lub paręnaście centymetrów wyżej. Plus takiego rozwiązania to wysmuklenie niewiarygodne sylwetki.


Plecy, w przeciwieństwie do tego co szyją niektóre dziewczyny, miały pewne ustalone zasady krojenia. Nachodzące na łopatki rękawy, daleko idące szwy, miały dopasować sukienkę do pleców, jednocześnie optycznie prostując sylwetkę. Nie lada wyzwaniem było zmieścić na tak małej przestrzeni bardzo dużo materiału. Nie wyszło idealnie, marszczenie nie jest równe, ale przy następnej sukni już takiego błędu nie popełnię :)
"Dodałam" sukience biust, bo sama jakoś go uwydatnić nie chciała ;)
 Kolejnym etapem będzie wykrojenie rękawów. Aby stworzyć wykrój, musiałam mieć gotową suknię - odpowiednio dociążoną, zmarszczoną i wyrównaną. Po rękawach już tylko prace wykończeniowe: obrzucanie dołu i rękawów, szwów wewnętrznych i prasowanie. To ostatnie mógłby zrobić ktoś inny ;)


A teraz zmiana tematu.

Nasza rodzinna choinka. Kolejny rok już mieliśmy (prawie) identyczne drzewko. Wszyscy uwielbiamy ten wiszący czubek :)


I zmora większości studentów: nauka! Sesja się zbliża, najpierw jednak czeka nas sesja zaliczeniowa. Mi udało się jeszcze ukraść parę dni stycznia, nasz kierunek ma akurat wolne :)


Jakieś postanowienia noworoczne macie? Moim głównym jest ... zdążyć ze wszystkim, co sobie zaplanuję, żeby się potem niepotrzebnie nie denerwować  :)

Dobranoc!

26 grudnia 2012

Kok baletnicy.

Dziś prosta, elegancka fryzurka na "wyjście". Do rodziny, na sylwestra - o ile ktoś idzie na bal :), lub na randkę :)

Koczek na wypełniaczu, "oplatany", przyozdobiony kwiatem. Czasami zapominamy, że najprostsze jest najładniejsze, najlepsze i najtrafniejsze ... ;)


Miłego wieczoru!

PS: czy wasze baby hair też żyją własnym życiem i wiją się jak włosy Meduzy?:)

24 grudnia 2012

Świątecznie :)

Pierwsze Święta na blogu :)

Moi drodzy!
Z okazji Bożego Narodzenia życzę wam przede wszystkim nastrojowego wieczoru, miłości, ciepła, spokoju i zadowolenia na ten okres i cały nadchodzący rok. Życzę wam także wspaniałych, cieszących oko i serce prezentów, smacznej wigilijnej kolacji oraz śniegu! :)

Dziękuję wszystkim wytrwałym, którzy znoszą moje kapryśne pisanie i nie zniechęcają się ,tylko zawsze mają dobre słowo i zachętę.

Wesołych Świąt!


Jak święta, to TYLKO wiktoriańskie ;)

20 grudnia 2012

Korona z głowy prawie spadła ... :)

Ktoś kto powiedział, że koronę da się zrobić tylko na długich włosach, nie wiedział co mówi :)

Może nie wygląda wtedy jak korona Maryny, ale ma swój swoisty, lekko trącający retro urok.




Na ostatnim zdjęciu widać konstrukcję. Francuz w kształcie litery C z zawijanym pod spód warkoczem. Wszystko zabezpieczone wsuwkami. Proste, a wdzięczne :)

12 grudnia 2012

Through some things.

Dzisiaj jest magiczna data, której nie mogłabym nie utrwalić wpisem ;)

Dzisiaj poruszę tematy bardziej "dookoła mnie".

Co robiłam przez ostatnie tygodnie?

Głównie filcowałam :) Zostałam poproszona o pomoc przy przygotowaniach do świątecznego kiermaszu i naprawdę cały czas wolny spędzałam na tworzeniu filcowych bombek. Przypomnijcie mi, abym wam pokazała przecudny, filcowy właśnie naszyjnik, który sobie filcem "odpracowałam".

Kolejną rzeczą , do której właściwie wracam, bo na pewien czas odłożyłam to na bok, jest wściekle różowy szalik - komin. Nauczyłam się robić warkocze na drutach, to teraz zaszaleję :)

 Nie wygląda może jeszcze zbyt imponująco, ale w końcu nabrałam ponad 120 oczek!

Staram się także zgłębić temat, który - wstyd isę przyznać - powinnam mieć znany do podszewki! Naprawdę nie mam zielonego pojęcia o pędzlach do makijażu! Wzięłam się za to, ponieważ od dłuższego czasu jestem posiadaczką pełnego zestawu pędzli (cały kubełek!), z których używam ... 4 :) I przynajmniej myślę, że używam ich prawidłowo ...
Może mi ktoś polecić przewodnik jasny, przejrzysty, i dla idiotów po makijażu?:)

W między czasie, jak zawsze, przeglądam blogi, strony typu pinterest, fora i portale o rzeczach ładnych. I tu takie moje spostrzeżenie, jak we mnie się dwie sprzeczne natury wykształciły! Kocham wręcz przepych, romantyzm, kobiecość mody, strojów, mebli i wystrojów, a jednocześnie nie cierpię przeładowania i nieładu (w sensie kompozycyjnym). Na kształt tej dziwnej mieszanki kształtuję swój pokój :) To będzie długi proces ...
źródło: http://lace-me-tighter.tumblr.com/
Polecam każdemu, kto lubi oglądać ładne rzeczy :)

I na koniec piosenka, którą od kilku dni uważam za jedną z lepszych, które słyszałam: 

Heartlines - Florence + The Machine

Kolega dobrze to ujął: ja uwielbiam muzykę, która wprawia moje serce w szybsze bicie, powoduje niepokój i zamęt w myślach. Uwielbiam muzykę oddziałującą.

Dobranoc!

27 listopada 2012

Misz - masz.

Dzisiaj fryzura Marty. Ma wręcz niewyobrażalnie grube włosy - a są cieniowane! Farbowane raz, podcięte końcówki, proste z natury. Cudo :)

Niestety, nie miałam dużo wsuwek. Jak trafię takie włosy znów, zrobię "kok" według pierwotnego planu.


Warkocz holenderski pośrodku, po bokach rulony - zawijańce przekształcone potem w dwa warkocze, owinięte wokół środkowego. Powinny być upięte w ślimaki :)


Do końca z efektu zadowolona nie byłam, ale na brak półproduktów nic nie poradzę. Takie fryzury wyglądają najlepiej z boku ;)

Marzą mi się dłuugaśne włosy. Takie do uda, albo i dłuższe. Moje już minęły środek żeber ;) Ma ktoś takie, żeby popróbować na nich fryzur? ;)

Nadal szukam kędzierzawych, długich włosów do Gibson Rolls ;)

Miłego dnia!

24 listopada 2012

Belle epoque.

Włosy Martyny jeszcze poczekają, dzisiaj fryzura prosta, efektowna i ekspresowa :)

Może przewinęła się wam przed oczami już wcześniej, może próbowałyście zrobić. Ja odpuściłam sobie gumki. Idealnie wygląda na włosach niesfornych, spuszonych, wijących się, falowanych, kręconych. Jednym słowem - nie dla mnie ;)


I teraz uwaga, to nie są długie włosy! Fryzura uda się równie dobrze na włosach do ramion, jak i tych do pasa. Uniwersalne uczesania są najlepsze ;)



A teraz instruktaż (szczególnie dla kręconowłosych :))

Włosy ugniatamy, aby się skręciły(dla tych puchato - falowanych) i unosimy u nasady palcami, aby zyskać lekki efekt tapiru (kręcone :)) lub też podkręcamy je chwilę dłuższą lub krótszą na opasce lub papilotach (prostowłose). Warto wgnieść we włosy coś (nie wiem dokładnie co, niech kręcone podpowiedzą) - ja użyłam po prostu Naturii miodowej (spowodowało to marudzenie i jęki Magdy, bo jej nie lubi ;)), aby skręt się wydobył, włosy nabrały struktury i blasku.
Kolejny krok, który ja "na szybko" ominęłam, to upięcie włosów w pięć kucyków (kitek) tuż nad karkiem. Trzeba pilnować, aby włosów na głowie nie "przylizać", najlepiej powyciągać część kosmyków do góry, a la tapir właśnie. Kucyki mają wyglądać jak flaga olimpijska :) Każdy z kucyków związujemy luźno  (luźno!!!) w koczek. Podpinamy go dwoma wsuwkami - jedną poziomo, drugą pionowo. Gdy zrobimy pięć koczków,   utrwalamy całość odrobiną lakieru. Można powyciągać kosmyki wokół twarzy.
I voilà :)

Fryzura krąży pod wieloma nazwami, najsłynniejsza to Bohemian Hairstyle lub ... Downtown Abbey :)
Osobiście uważam ją za bardzo wdzięczne uczesanie do romantycznych sukienek, sweterków, na bal i na wesele ;)

Miłego dnia!

PS: Ktoś chce pooglądać przepiękne suknie? :) Zapraszam tutaj!

22 listopada 2012

Curls!

Dzisiaj osławione już chusteczkowe loki :)
Z góry przepraszam za przekłamany kolor. Nie znam się ani na robieniu, ani na obróbce zdjęć.
Osobiście uwielbiam rag curls (polskie francuskie loki - wg mojej mamy ;) są to takie długie, gładkie rureczki, których pięknego i naturalnego przykładu posiadaczką jest Ewalucja. Są sposoby na ich nienaturalną formę także, ktoś zainteresowany? ;)), ale dla dobra sprawy, objętości i nowoczesnego wyglądu moje zamieniły się na loczki.








































Niestety, na zdjęciach nie wyglądają tak efektownie jak na żywo. Najlepsze są takie już rozprostowane, ze skręconymi końcami.
Główna zaleta tej metody to gładkość i błysk loków. Wada - możliwość przedobrzenia z nawilżeniem i oczywiste wizualne skrócenie włosów. Co do trwałości się nie wypowiem - robiłam je na piance ;)
Na mojej, opornej na stylizacje głowie utrzymały się 3 dni.  Przy okazji, zazdroszczę baranim głowom braku problemu nieestetycznego przetłuszczenia ;)

Kto już wypróbował chusteczki? ;)

PS : Miałam dzisiaj przyjemność czesać piękne włosy! Szkoda tylko, że nie dysponowałam większą ilością wsuwek :( Zdjęcia niedługo ;)

14 listopada 2012

Warkocz amazonki.

Stanowczo jedne z ładniejszych włosów, które widziałam na żywo! Są mięciutkie, długie i proste :)

Fryzura na Amazonkę. Warkocz powinno się przerzucić na przód.


zbliżenie

góra to połączenie rulonów, plecionki i warkocza, środek to francuz z warkoczy, dół to warkocz z warkoczy.
Jeden gruby, trzy małe, jeden luźny, jeden czterodzielny :)

Brak tylko konia, sukni średniowiecznej, łuku i jelenia gdzieś w oddali. Albo Froda z pierścieniem :)

Miłego wieczoru!





12 listopada 2012

Plecionka

Kolejna fryzura.

Zdjęcia nieco niewyraźne, ale to kolejne z serii "znalezione". Fryzura zbyt ciekawa, aby jej nie dodać :)


 Włosy pozwijane w rulony od wysokości ucha, pospinane na środku wsuwkami, ukrytymi pod kolejnymi skrzyżowanymi rulonami. Przy dłuższych włosach można podpiąć koński ogon, tworząc z niego kok - pętlę ;)

Coś innego niż zwykły francuz, dobrze zabezpieczone może długo wytrzymać ;)

Miłego wieczoru :)



10 listopada 2012

Tag.

Zostałam otagowana :)



Tag przyszedł do mnie od eWeLi

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania:
1. Jaki owoc lubisz najbardziej? 
Uwielbiam owoce cytrusowe - banany, pomarańcze, arbuzy, mandarynki. Lubię też jasne winogrona, za to nie jem w ogóle gruszek i nie przepadam za awokado (to też owoc :))
2. Jaki był twój największy bubel włosowy (kosmetyk)?
Próbuję skojarzyć nazwę - i nie mogę. W każdym razie był to szampon do włosów. Było to jednak związane raczej z moją alergią niż "niedziałaniem". Totalnym bublem włosowym dla mojej głowy są wszelakie wałki, a duże wałki rzepowe szczególnie. Ciągnie, plącze, kołtuni i nie kręci ;)

3. Czy chodzisz do fryzjera na zabiegi pielęgnacyjne?jak tak to wymien jeden ulubiony
Nie chodzę do fryzjera :) Obcinam się sama od jakiś dwóch lat. Przedtem miałam krótki dwuletni epizod z fryzjerem. Całe życie obcinała mnie ciocia - fryzjerka, ona tez mnie na początku farbowała (potem robiła to już moja przyjaciółka ;)). Odkąd włosów nie farbuję, nie suszę i nie targam, moim włosom wystarcza minimum pielęgnacji w postaci odżywki b/s i od czasu do czasu biowaxu ;)

4. Czy byłaś kiedyś na diecie odchudzającej? jak tak to jakiej i czy byly efekty?
Oj oj ... diet było parę, dokładniej 3 długotrwałe: Montignac, Dukan i zrównoważony system żywienia od dietetyka. Na pierwszej schudłam około 12 kilo, które "odzyskiwałam" długo, bo z 4 lata. Na Dukanie schudłam znów 10 - 15 kg (nie pamiętam), ale to już szybko wróciło. Po racjonalnym żywieniu (czy raczej ciągle) schudłam około 15 kilo, z czego wróciło mi z 2 lub 3, gdy wróciłam na uczelnię (przypominam, że miałam duże kłopoty ze zdrowiem, które zaskutkowały przybraniem ponad 10 kilo w 2 miesiące!). Obecnie staram się znów wrócić do głównych zasad żywienia, aby stracić nadprogramowy balast - około 10 kilo :) Tutaj moje małe spostrzeżenie - wiecie, że po 20-tce powinnyśmy wchodzić powolutku w drugą część swojego prawidłowego BMI aby nie zwisać?
5. Jaki jest twoj naturalny kolor wlosow i czy go lubisz?
Mój naturalny kolor włosów to bardzo ciemna, chłodna czekolada, heban. Czarne jeszcze nie są. Swojego koloru nie lubię, ale go akceptuję. Nie jest mysi, ale wolę bardziej nietypowe i nienaturalne odcienie :)

6. Czy oglądasz seriale? jak tak, to ktory najbardziej lubisz?
Oj tak, oglądam seriale kryminalne! Uwielbiam CSI: New York. Oprócz niego chętnie oglądam NCIS, Bones oraz Cold Case. Z tematyki niekryminalnej 
MyMusic YouTube series
7. Unikasz słońca czy lubisz się opalać?
Unikam. Opalać się nie lubię, bo i tak nie widać różnicy :) Mam z natury śniadą skórę, która niezależnie od pory roku wygląda na nieco opaloną. Po drugie, przekonują mnie azjatyckie teorie na temat związku opalania i starzenia się skóry :)

8. Woda czy cola?
Woda. Jak cola, to bez cukru (nie jest gorzka)

9. Który podkład do twarzy jest twoim KWC?
Nie używam podkładu, nie potrafię dobrać koloru :) Za to moimi absolutnymi KWC są dwa kosmetyki z MUFE: Silnie kryjący korektor na blizny (zawojował moje serce jeśli chodzi o krycie właśnie blizn i znamion) oraz puder transparentny (kocham go!)

10. Jak czesto myjesz wlosy?
Co trzy dni. Udało mi się je przetrzymać!

11. Twoja ulubiona potrawa?
Mm ... coś co mogę jeść bez przerwy? Pierogi ruskie :)

Nominuję:
www.mazik-bijoux.blogspot.com
www.lafilimakeup.blogspot.com
www.lallane.blogspot.com
www.kosmetycznefanaberie.blogspot.com
niestety, nie mam polskojęzycznych blogów, które nie byłyby już znane lub otagowane! :( Z tego powodu otwieram listę dla każdego zainteresowanego :)

Moje pytania:
1. Gdybyś miał/a zabrać na bezludną wyspę jeden kosmetyk, jeden przedmiot i jedno ubranie (to co na sobie się oczywiście nie liczy!!), co by to było? 
2. Opisz wygląd swojego biurka/stolika/powierzchni pod kolanami w której trzymasz komputer w danym momencie.
3. Jesteś skowronkiem czy sową?
4. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
5. Opera czy balet?:)
6. Gdybyś mogła przenieść się w jakąś epokę historyczną i spędzić tam rok co byś wybrała?
7. Odważyłabyś się obciąć bardzo długie włosy na zero jednym ruchem golarki?(praktykowane przez osoby oddające włosy na cele dobroczynne)
8. Jak wyglądają według ciebie włosy idealne?
9. Jaki masz temperament? 
10. Atakują zombie. Co masz pod ręką, aby się bronić?
11. Jaką fantastyczną istotę (z mitologii, bajek, filmów) chciałabyś zobaczyć na własne oczy?

9 listopada 2012

Pseudo-Gibson Rolls.

Witam witam! Parę następnych postów będzie włosowych, bo i coś tam w pamięci telefonu znalazłam, a i "dorwałam" jedne z moich ulubionych włosów!

Dzisiaj fryzura, która - jak widać - powstała jakiś czas temu, ni to korona, ni to francuz, ni to Gibson Roll :) Inspirację czerpałam z ... dziewczyny, którą spotkałam rok temu na próbie chóru i orkiestry, miała bardzo podobną fryzurę, ale na włosach o wiele dłuższych :)










































































Francuz jest zakończony ścisłym warkoczem, zwiniętym w ślimak na uchu. z przodu jest luźno puszczona grzywka na skos. Uwielbiam takie proste fryzury! A wy?:)

Miłego wieczoru :)

PS: Może ktoś wie jak po angielsku brzmi nazwa kasy fiskalnej? (chodzi o sam aparat z klawiszami, do wydawania paragonu, nie o kasę w hipermarkecie) :)

5 listopada 2012

Sukienka regencyjna.


Sukienka, podejście drugie. W pierwszej wersji, ze względu na starość materiału, pojawiła się wielgachna dziura mniej więcej na wysokości pępka - ani załatać, ani udrapować (przy czym powstać jej pomogła Magda! ;)). Wersja druga - nowy materiał, poprawa paru błędów, i jeden weekend pracy póki co :)




  Przepraszam za obecność "tła" w tle, ale zaczynamy w domu remont, i chwilowo w moim pokoju schronienie znalazły panele podłogowe ;)

Sukienka będzie biała, prosta, długa, zapinana na troczki z przodu, marszczona w biuście, z półdługim rękawem. Na Gryzeldzie wisi, bo Gryzelda jako przeciętna nieistniejąca kobieta, nie ma moich kształtów ;)

Szycie jak zwykle ręczne (uspokaja mnie), podszewka to lniane płótno, góra - nie mam zielonego pojęcia co  to - karbowany, luźno tkany prześwitujący materiał z domieszkami (mały grzeszek - ale materiał był po okazyjnej cenie ;)) Na spódnicę przeznaczyłam dwie długości materiału bez podszewki, resztka pójdzie na rękawy (psychicznie nastawiam się na bitwę, podobno jest to najtrudniejsza część szycia strojów historycznych).

Miłego dnia! :)

31 października 2012

Coś do poczytania.

Gorąco, gorąco, gorąco polecam tę książkę!
"Moda. Historia mody od XVIII do XX wieku. Kolekcja Instytutu Ubioru w Kioto" Akiko Fukai

ceneo.pl
Książka dla maniaków mody, historii ubioru, estetów, plastyków, zwykłych czytelników i osób szukających czegoś ciekawego.
Przecudowne zdjęcia, dużo detali, zachwycające stroje, odrobina teorii historii ubioru.
Stanowczy plus - zdjecia.
Kolejny plus - obecność Charlesa Frederica Wortha :)
Minus - długość książki. Naprawdę, naprawdę mogłaby być dłuższa!

Polecam!

PS: Wspominałam, ze zakochałam się w katowickiej CINiBie?

27 października 2012

Limonka, mleko i czekolada.

Dziś zakupowo :)


Jestem zapachowcem i słuchowcem. Wzrokowcem stanowczo nie, bo co widzę, to tego zwykle nie dostrzegam, i mam fatalną pamięć do twarzy. Dlatego zwykle przy kosmetykach nie patrzę na etykietki (choć zdarza mi się, np. lubię ładne flakony perfum :)) a kieruję się zapachem. Wstyd się przyznać, ale nawet dla zapachu jestem w stanie przełknąć gorszy skład produktu ;)

Nie cierpię dwóch zapachów: mięty i cynamonu. Ich się zawsze wystrzegam, zarówno w jedzeniu jak i w kosmetykach, odświeżaczach i ... gumach do żucia :)

Wczoraj wzbogaciłam się o trzy pięknie pachnące kosmetyki. W tym jeden do włosów :)
Dwa żele pod prysznic z serii Original Source i Balsam do włosów z Apteczki Babuni Joanny.
Na żele polowałam już od jakiegoś czasu - bardzo chciałam je wypróbować, ale nieco zniechęcała mnie cena :( Odżywka trafiła do mnie przez przypadek, myślałam że będzie to produkt do nałożenia zaraz po myciu ;)

Original Source Lime Shower.


Przecudowny zapach! Pierwsze skojarzenie: sok z limonki, taki w buteleczce, dodawany do drinków. Lekko słodki, lekko pachnący białym martini. Pycha :)
Skład jak na żel pod prysznic poprawny - detergenty oczywiście są, ale sok z limonki podobno jest prawdziwy :)
Jeszcze nie używany - ciekawa jestem, czy pieni się podobnie do czekoladowego brata?

Original Source Chocolate&Orange Shower.

Zapach gorzkiej czekolady ze skórką pomarańczową - mieszanki bodajże od Lindta? :) Baardzo jesienno-zimowy zapach, ciepły i smakowity.
Skład też podobno naturalny (jak mogli wsadzić czekoladę do specyfiku myjącego?:))
Pieni się raczej słabo, nie utrzymuje na skórze :(

 Balsam do włosów nawilżająco-regenerujący, włosy suche i zniszczone. Z apteczki babuni, Joanna.

Uwielbiam ten zapach, pobił nawet cytrynowo miodową naturię! Mleczny, słodki, dłuugo się utrzymuje. Oczywiście nie dopatrzyłam, że to balsam bez spłukiwania ... Fatum :)
Jak przy Naturii, trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ilością.

Kalendarz :)

Bardziej kobieca wersja kalendarza, który towarzyszy mi od dwóch lat. Z ładną wściekle pomarańczową okładką (wiem, nie widać tego) oraz w mniejszym formacie - nie lubię tych wielkich, nieporęcznych cegiełek.

Uwielbiam pachnące kosmetyki :) A wy, kierujecie się w zakupach samym zapachem, wzrokiem lub innym, jednym zmysłem?

Miłego dnia wszystkim życzę! :)

18 października 2012

MET.

Wiadomość wręcz telegraficzna (podchwycona od Two Nerdy History Girls): dla wszystkich zakochanych z w strojach, antykach, historii, sztuce: MET ( the Metropolitan Museum of Art) wypuściło cyfrowe wersje swoich publikacji (pełne wersje tych wycofanych z druku, próbki tych osiągalnych) za darmo! W formie ebooków w czytniku google i pdf. Wpadłam jak śliwka w kompot :)

http://www.metmuseum.org/research/metpublications

Polecam serdecznie wszystkim zainteresowanym. Wydania sygnowane przez muzea są zwykle bardzo dobrym źródłem naukowym (co mnie jako kostiumologa-amatora szczególnie interesuje) i ciekawą lekturą.
Jedyną wadą całego przedsięwzięcia może być język angielski, ale mnie on wcale nie zniechęca :)


Jak się nieco zaznajomię z zawartościami książek, coś więcej o nich napiszę ;)


Miłego dnia!


17 października 2012

Edwardiański retusz :)

Dzień dobry!

Ciekawy artykuł o gorsetach: http://www.modehistorique.com/blog/?p=1275 - po angielsku.
Potrzebuje ktoś tłumaczenia? Jak tak, dajcie znać.

Zajmę się jednym zagadnieniem z całego artykułu, tym zdjęciem:
www.modehistorique.com

Mianowicie.
Patrząc na to zdjęcie, pierwszą reakcją jest O.BOŻE.
Prawidłową powinno być: " O ... czekaj, czekaj. Co to za cień pod ręką?"
Otóż, nasi prapra ... dziadkowie byli mistrzami retuszu zdjęć! Wspomnę tylko o przesławnych duchach na zdjęciach i latających rzeczach.
Zwróćcie uwagę na ten cień. To wycięte żebra modelki :)


Oto i pi razy drzwi naturalna talia modelki. Mniej więcej, ponieważ nie można stwierdzić dokładniej, czy pani     miała na zdjęciu biust, czy nie (ja jej dorobiłam, a co tam).

Wiem, wiem, Zawsze mówię, że wtedy kobiety miały szczuplejsze talie. Miały. Pod gorsetem :) Inna sprawa - tak jak teraz, były kobiety o węższych taliach, jak i te co dobrze jadły, czy miały problemy z tarczycą. No i zawsze - ale to zawsze! - nasz brzuch zbierający się w talii, one miały pod pępkiem. Była to taka charakterystyczna oponka. I nie było to nic dziwnego - w końcu kobiety kiedyś były pulchniejsze - chudość była oznaką biedoty ;)

Dlatego - naprawdę! - retusz zdjęć, reklam, magazynów z modą był już wtedy, a nawet dużo dużo wcześniej popularny. Ryciny z "La Mode Ilustree" były baaardzo proporcjonalne, i o maleńkich nóżkach ;)

Miłego dnia!

6 października 2012

Kociak na słuchawki.

Dzisiaj coś z cyklu "robótki ręczne".

Niech się do mnie zgłosi osoba, której nigdy nie plączą się słuchawki od telefonu/odtwarzacza i zdradzi swoją tajemnicę :)

A oto moja nowa metoda na supły:


Tego stworka podpatrzyłam na pewnym zdjęciu, tylko że tam był to niedźwiadek. Ja mam kota :3
W pudełku z rzeczami do filcowania zalegał mi kawałek arkusza filcowego w pomarańczowym kolorze - ani to zużyć, bo kolor dziwny, ani wyrzucić - dość dużo tego było. W końcu wpadłam na pomysł, aby zrobić z niego wiewiórkę - tylko jak ją odwzorować? Padło na kociaka :)


Trzymadło składa się z trzech warstw - dwóch prostokątów i jednego z dodatkiem uszu i ogona. Wszystko zszyte ... nićmi do jeansu - nie posiadam w domu muliny :P W środku czarna gumka.

Wyszedł ... słodki :D


Dobranoc!

5 października 2012

Gorsety od A do Z.

Niżej znajduje się wpis właściwy. Blogspot nie chce współpracować :)

4 października 2012

Gorsety od A do Z. Subiektywnie.

Dziś temat "zamawiany", mianowicie jak dobrać - i zakupić - gorset, oraz tematy okołogorsetowe.

Zacznijmy od tego, że pojęcie "gorset" ma w mojej głowie sześć postaci:

1. Wiktoriański
www.papercats.pl
Typowy gorset, który uznaje się za ekscentryczny element ubioru, niezmiennie kojarzony z burleską i Ditą von Teese.

2. "Ubraniowy"
www.kalista.pl
Możliwe, że urażę czyjeś uczucia, ale nie cierpię takich gorsetów! I sukien z takimi gorsetami. Jest to dla mnie symbol kiczu, podobnie jak za duże marynarki z lat 80 i 90 ... Chociaż wiem, że czasami zdarzają się piękne modele tego typu sukni.

3. Bieliźniany
www.misterna.pl
Gorset bieliźniany to bardzo elegancki element garderoby, ale raczej do sypialni, niż pod sukienkę - lepiej żeby koronki nie odbijały się na sukni.

4. Modelujący
www.nokaut.pl
Najlepszy przyjaciel kobiety! SZCZEGÓLNIE taki na szeleczkach :)

5. Korekcyjny
www.ortopedio.pl
Nie życzę nikomu, aby musiał go nosić. Jego funkcja jest oczywista - pomaga ustabilizować kręgosłup, wyprostować sylwetkę, zapobiega krzywieniu się.

6. Gorset Madonny ;)
www.szmatrix.blox.pl
Ikona!

Jak widać, gorset ma wiele postaci. Ja się skupię na pierwszym - wiktoriańskim.

UCZULAM! Nie jestem gorseciarką, wszystko co tu piszę wiem z mojego doświadczenia oraz z materiałów, które prześledziłam, gdy gorsety zaczęły mnie fascynować. Nie jest to w żadnym wypadku wiedza profesjonalna!

Co to jest gorset wiktoriański?

Zacznę od tego, że gorset wiktoriański to też jedna wielka kategoria. Jego nazwa wzięła się od królowej Wiktorii (1837 - 1901), która panowała w epoce kulturalno - modowo - industrialno (dodaj tu jeszcze co chcesz) - itd. zwanej epoką wiktoriańską. Tak przy okazji, była to najdłużej panująca monarchini w Wielkiej Brytanii.

Gorsety noszone za królowej Wiktorii omawiałam już TU, więc tutaj powtarzać się nie będę.

Współczesne gorsety wiktoriańskie dzielą się na trzy główne kategorie ze względu na trzy typy:

 I. Wysokość gorsetu:
1. Underbust - gorset kończący się pod piersiami. Może mieć wyprofilowany górny brzeg lub gładki.
www.alibaba.com

2. Overbust - Gorset z funkcją podtrzymania biustu - nie nosimy do niego biustonosza!
www.alibaba.com

3. Długi overbust, underbust - gorset z przedłużonym dolnym brzegiem, modelującym biodra. Powinien mieć wyprofilowany dół, ułatwiający siadanie.
www.corsetqueen.com

Overbusty dzielą się także ze względu na kształt dekoltu:
- w kształcie serca,
- prosty, lekko zaokrąglony brzeg,
- uniesione brzegi gorsetu w kształt "rogów"

Oczywiście, możemy trafić także underbust z szelkami - rodzaj kamizelki z całkowicie zakrytymi plecami, lub też overbust w formie usztywnionej bluzeczki z ramiączkami - osobiście to nie są już dla mnie prawdziwe gorsety wiktoriańskie ;)

II. Fiszbiny:
1. Fiszbiny stalowe - najlepiej nadają pożądany kształt, stosowane w tightlacingu
2. Fiszbiny pół na pół - spotkałam się z gorsetami, gdzie tylko najbardziej strategiczne fiszbiny były stalowe - reszta plastikowa - zwykle są nieco tańsze.
3. Fiszbiny plastikowe - też są różne typy tych fiszbin, najlepiej szukać tych grubych, w pełni plastikowych. Zwykle używane w gorsetach o naturalnej formie.

III. Kształt gorsetu:
1. Tightlacing
- klepsydra - wcięta talia, zaznaczone biodra, stosunkowo nieutrudniający oddychania.
- conical (stożkowa) - modeluje linię bioder i żeber - zapewnia ładną sylwetkę ,ale mniej wygodny niż klepsydra - coś za coś ;)
- waist cincher - krótki mocno wcinający gorsecik w przybliżonym kształcie rombu - nie obejmuje żeber ani bioder, ale ma wydłużony przód.
- pipe stem - jak dla mnie najdziwniejszy kształt gorsetu - nie do opisania ;) w dosłownym tłumaczeniu to "zawór", choć ja go tu nie widzę ;)
www.tinamarie022.com

2. Naturalna forma - gorsety niezbyt wcinające, raczej modelujące naszą naturalną talię.


Uff. Dużo tego :)

Kwestia druga to to, co się na gorset składa: 

- busk, brykla - dwie nazwy dla tego samego - metalowego zapięcia z przodu gorsetu. Są to dwie stalowe listwy, jedna z bolcami, druga z "pętelkami" (ciężko to jakoś nazwać). Zamiast brykli w gorsecie może być albo zamek błyskawiczny ( musi być to mocny, metalowy zamek! Pamiętajcie, że ma on wytrzymać naprawdę duże naprężenie), albo ozdobne sznurowanie, albo gładki przód bez zapięcia - przy wkładaniu takiego gorsetu zwykle ktoś musi nam pomóc. Dla matek karmiących wymyślono gorsety na guziki, ale współczesnego gorsetu z takim zapięciem jeszcze nie spotkałam ;)

- fiszbiny - rzecz oczywista :) Omówione wyżej. Jeśli mamy szansę pooglądać gorset, warto sprawdzić jakiej jakości są tunele fiszbin. Powinny być idealnie dopasowane do fiszbiny, nie przesuwać się, oraz być wykonane z mocnego materiału. Wiem, że są również tunele nie naszywane, ale stworzone z szwów podszewki, w środku gorsetu - moja mama takie robi, gdy szyje gorsety ubraniowe - ale ja wole te naszywane, fiszbina nie wędruje ;)

- materiał wierzchni (pierwsza warstwa) - tutaj do wyboru, do koloru. Najpopularniejsze są gorsety satynowe oraz skóropodobne. Materiał powinien być dobrej jakości - gorsetu nie pierzemy same, oddaje się go do pralni, a to oznacza stosunkowo rzadkie odświeżanie. Moja rada - ciemne kolory. Uwaga na antyperspiranty!

- wypełnienie (druga warstwa) - warto je mieć w gorsecie, dzięki temu będzie się on ładnie układał, ciało nie będzie nieestetycznie formować się w wałki, a jest to także zawsze dodatkowa warstwa ściskająco - modelująca.

- podszewka (trzecia warstwa) - koniecznie bawełniana!!! W gorsecie nie ma normalnej cyrkulacji powietrza, ważne aby najbliżej skóry była warstwa przyjazna ciału.

- taśma formująca - zmyślny element gorsetu, zapobiegający wyginaniu się fiszbin w talii. Dobrze aby była, choć przydatna głównie w tightlacingu. Może być wszyta między podszewkę a wypełnienie, albo widoczna we wnętrzu gorsetu, pod kanałami fiszbin. Zwykle wykonana z taśmy rypsowej - mocnego, nierozciągającego się materiału.

- panel ochronny - obowiązkowy w overbustach, opcjonalny w underbustach. Pełni podwójną rolę - chroni ciało przed uszczypnięciem w czasie sznurowania, a także gdy mamy przerwę na plecach, estetycznie zakrywa albo gołe ciało, albo koszulkę.

- oczka do sznurowania i okolice - oczka koniecznie metalowe, ponadto z każdej strony oczek stalowa fiszbina - łącznie cztery z tyłu. Jeśli ich nie będzie, gorset będzie się nieestetycznie zwijał na plecach w esy, dodatkowo załatwiając na ból kręgosłupa.

- sznur -  wiem z doświadczenia Magdy, że na nim nie da się oszczędzać. Zapomnijcie o wstążkach, sznureczkach gorsetowych od pani z pasmanterii (to, co tam sprzedają jako sznur gorsetowy to ... sznurek do sutaszu) czy o sznurówkach. Zainwestujcie w dobry, gruby sznur do tightlacingu. Wyglądem przypomina sznur do wspinaczki albo gigantyczną sznurówkę, ale jest jednobarwny. Musi być długi. Mój krótki gorset ma ośmiometrowy sznur.

Jak dobrać gorset?

Po pierwsze, do typu budowy ciała i tego, jaki efekt chcesz osiągnąć. Dziewczyny o kobiecych kształtach będą wyglądać świetnie w tightlacingu, ale nie typu stożek, tylko klepsydra. Brak wcięcia w talii zwykle wiąże się z wysokimi biodrami - polecam krzyżówkę stożka z pipe stem. Góra zwężająca, dół z miejscem na nieszczęsną miednicę. W zależności od "spektakularności" efektów, jakie oczekujemy - chcemy wyglądać retro, pobawić się w kabaret, zrobić sobie talię - polecam tightlacing (uwaga! proces wcinania trwa jakiś czas. Zaczynamy od niewielkiej redukcji centymetrów), jeśli ktoś idzie na wesele, bal, studniówkę - naturalną formę. Będzie się wyglądać elegancko, żadna fałdka nie wyjdzie, a przy okazji będzie wygodnie.

Jak najbardziej polecam szycie gorsetu na wymiar u dobrej gorseciarki - wtedy mamy pewność, że jest to nasz gorset, a nie jakiejś "average person" (przeciętny manekin w danym rozmiarze, czyli de facto nikt żyjący). Wadą tego wyboru jest cena - co oczywiste, o wiele wyższa niż gorsetu ze sklepu.

Większość gorsetów jest produkowana w krajach o anglosaskim systemie miar - rozmiary są podawane w calach. Przelicznik na szybko - 1 cal to 2,5 centymetra. najcieńsze gorsety mają 18 cali (nie mówię tutaj o Cathie Jung), czyli 45 centymetrów, największe z jakimi się spotkałam, to bodajże 30 cali (100 cm). Znaczy to tyle, że środek gorsetu mierzony na taśmie formującej od jednego końca do drugiego ma 45 cm (100 cm), nie nasza talia w gorsecie. Gorset kupujemy z myślą o chodzeniu, więc powinien być wygodny. Ma też jednak formować nieco (lub całkiem dużo) ciało, więc gdy zmierzymy się w talii, odejmujemy sobie około 5 centymetrów (moja subiektywna rada - na początek gorsetowania, potem będziemy same wiedziały ile musimy sobie odjąć). Nie wciągaj brzucha w trakcie mierzenia.
Jeśli masz możliwość przymierzenia gorsetu (albo go szyjesz) sprawdź, jak układa się górna i dolna część gorsetu. Nie powinno się być w stanie włożyć za brzeg gorsetu palców, ale też brzegi muszą leżeć komfortowo, nie uciskać. Brykla powinna leżeć idealnie prosto. I ostatnia rzecz - nie polecam kupowania gorsetu na styk, powinna być z tyłu niewielka dziura (niewielka znaczy do dziesięciu centymetrów - stąd te odjęcie 5 cm). Z biegiem noszenia możemy schudnąć (jeśli gorset nosić będziemy często, chcąc nie chcąc stracimy centymetry), a wtedy po prostu zasznurujemy go ciaśniej i nie będzie problemu z za dużym gorsetem (chyba że pokusimy się o bardziej wciętą talię). Ważny jest też kształt dziury na plecach - idealna to prosta kolumna - |  |. Jeśli robi ci się litera "o" - (   ), gorset jest źle dopasowany, za ciasny w talii, za luźny w biodrach i biuście. Jeżeli znów masz z tyłu klepsydrę - ) ( , trzeba dobrać węższą talię i szersze biodra i biust (a może po prostu inny kształt gorsetu).
W overbustach trzeba również zwrócić uwagę na rozmiar biustu - sama z overbustami nie mam nic wspólnego, mogę tylko doradzić, aby wybierać wysoko zabudowane overbusty, niezależnie od wielkości biustu. Posiadaczkom większego radzę także szukać adnotacji w opisie gorsetu, że nadaje się dla ciężkiego biustu, i zwracanie uwagi na modele z wbudowaną miską (nieco inne cięcia).

A teraz nieco "sztuczek", czy raczej niezbędnej wiedzy o użytkowaniu gorsetu:

- Nigdy nie wiąż sznura w supeł! NIE WOLNO tego robić pod groźbą narażenia życia. Są sytuacje, gdy musimy szybko pozbyć się gorsetu - brak tchu, upadek, utrata przytomności - ZAWSZE zawiązuj kokardę.

- Nie jedz ani nie pij zbyt dużo. Rób to często, ale w małych porcjach - ale rób to!. Unikaj gazowanych napojów, pikantnych przypraw, ciężkostrawnych dań. W gorsecie jest naprawdę mało miejsca :)

- W gorsecie można albo siedzieć prosto, albo leżeć. Nie polecam pozycji półleżącej, spływającej z fotela. Fiszbiny wtedy dają w kość.\

- Zanim zapniemy bryklę lub ją rozepniemy, gorset musi być luźny! Należy go rozsznurować. Jeśli będziemy rozpinać naprężony gorset, brykla może pęknąć.

- Nie pierzemy go w domu - oddajemy do pralni na czyszczenie. Warto też nie nosić gorsetu na gołe ciało - zwykły podkoszulek czy bluzka wystarczą, do overbustów można wyposażyć się w specjalne tuby ochronne - chłoną pot, zapobiegają otarciom skór, są niewidoczne.

- Jak już wspominałam wyżej, uważajmy na antyperspiranty - zostawiają na gorsecie ślady.

- Co zrobić z nieestetycznymi wałeczkami dookoła biustonosza? Schudnąć :) A tak serio, fałdki i tak wyjdą - tkanka tłuszczowa oraz cycki naplecne uciekają do góry, napotykają przeszkodę w postaci biustonosza.
Najlepiej nosić gorset z biustonoszami sportowymi lub tymi niewidocznymi bezszwowcami. Jeśli co to biustu nie trzyma, porozglądaj się za stanikiem z wydłużonym dolnym brzegiem - tak zwanym półgorsetem bieliźnianym.

- W gorsecie da się również ćwiczyć, tańczyć, prasować, prać, itd. Trzeba tylko wypracować sobie swoje sposoby na schylanie się (najlepiej kucnąć, nie zginać się w pół), pamiętać o oddychaniu i piciu wody.

- Gorset a zdrowie - co z umiarem, nie zaszkodzi. Jeśli nie masz 4 lat, nie masz zamiaru od razu ścisnąć się do 18 cali śmiało. Wkładaj gorset. Nastolatkom w wieku 10-16 lat zadam pytanie: naprawdę ci to potrzebne? Jeśli tak, spróbuj z gorsetem bieliźnianym najpierw - jak w nim wytrzymasz parę miesięcy, spróbuj gorsetu o naturalnej formie.

- Nie zawsze chcemy pokazać gorset na zewnątrz, czasami trenujemy talię, ale nie chcemy wzbudzać sensacji - wtedy polecam ubrania oversize, o linii empire. Gdy chcemy talię podkreślić - ciuchy ze streczem, paski, wcięte w talii sukienki, żakiety, bluzki, albo gorset na górę.

- Zasada którą notorycznie łamałam - nie związuj sznura wokół talii, bo to może połamać fiszbiny. Mea culpa.

- Gorset wiktoriański wiąże się w talii, nie na biodrach. Wykorzystuje się albo dwa sznury, które wiąże się osobno, albo jeden, z "króliczymi uszami" w talii (patrz zdjęcie wyżej).

- A co w ubikacji? Pomyśl o tym już w trakcie ubierania gorsetu - najlepiej coś, co nie będzie wymagało szukania zapięcia pod gorsetem - sukienka, spodnie biodrówki, legginsy? Poluzuj również nieco sznurowanie ;)

- Sznurując gorset, nie dociskaj go na siłę. Poczekaj kilka minut, aż ciało się przyzwyczai i dopiero wtedy dosznuruj gorset ciaśniej.

Ceny:

Ten problem zostawiłam na koniec, bo jest dla mnie najbardziej problematyczny. Ja do tej pory kupiłam dwa gorsety wiktoriańskie. Oba w Restyle.pl i o ile Magda jest ze swojego zadowolona (za wyjątkiem nieszczęsnego sznura), o tyle ja ze swojego nie do końca - ale to nie ma nic do ceny.

W sklepach internetowych gorsety są w miarę tanie - jak na gorsety - ale i ich leżenie nie jest idealne. Nie mam posągowej sylwetki, nękają mnie wysokie biodra, mam figurę typu jabłko i taką samą tendencję do tycia. Wybrałam zły model - to jest właśnie problem zakupów internetowych.

Ceny sklepowe to od 70, 80 złotych za półgorsety, do ponad 300 złotych za gorsety overbusty do tightlacingu. Minus to powtarzalność modeli.

Cena gorsetu szytego na miarę oscyluje od 400 złotych w górę (bardzo drogie są brykle, fiszbiny i dobrej jakości materiały. A wierzcie mi, przeszycie tylu warstw materiałów i taka komplikacja wykroju jest warta również robocizny).  Górnej granicy właściwie nie ma. Osobiście uważam że produkt od DOBREJ gorseciarki wart jest swojej ceny.

Gdzie kupić?

www.restyle.pl - chyba jedyny w Polsce sklep z gorsetami i nietypowymi ubraniami. Tam kupiłam swój gorset.
www.draculaclothing.com - bodajże czeski sklep. Z tego co się zorientowałam, ubierają pół Europy :)
www.corsets-uk.com - brytyjski sklep. Duuuży wybór.

Wiele sklepów podaje również Lucy - link niżej - zarówno na blogu jak i w swoich filmach.

Kupna na allegro nie polecam - chyba że jest to sklep mający w stałym asortymencie gorsety. Jest to droga zabawa, na bubel szkoda pieniędzy.

Przykład na żywo

Mój gorset - vaspie. Mocno rombowaty, ręcznie doginane fiszbiny (nie wolno tego robić ;)), na Magdzie, bo ja się do gorsetowania wciąż nie nadaję.

Półgorset Magdy. Widać że nie vaspie, bardziej naturalny ;) Długi, co druga fiszbina plastikowa.



Na już koniec właściwy, dwie strony które polecam - już o nich wspominałam:

Polska gorseciarka i blogerka - SnowBlackCorsets
Moja ulubiona autorka filmów o gorsetach - Lucy i jej kanał YouTube.

Była jeszcze jedna świetna storna o gorsetach, treningu gorsetowym i tematach około gorsetowych - ale zgubiłam gdzieś link :(

Mam nadzieję, że choć trochę was zainteresowałam tematem, może nawet udało mi się odpowiedzieć na jakieś pytania.

Miłego wieczoru!