31 grudnia 2013

New Year's Eve.

Here we have review of 2013 and what I want to accomplish in 2014.
My review would be chaotic - because that's what this year have been for me.
All italics in the text is English translation.
---

Podsumowania, wszędzie podsumowania.
Moje będzie chaotyczne, bo też taki był dla mnie ten rok: zwariowany, chaotyczny, i raczej dobry.


Po pierwsze, i najważniejsze, Krynolina. Nasze (moje i Eleonory Amalii) wspólne dziecko, które w pewnym momencie - tak mi się wydawało, i tak mówili mi moi bliscy - było stratą czasu. Ale to nie prawda. Komentarze od Was, wasze głosy, radość, że jest miejsce, gdzie możemy się wszystkie spotkać - tego mi nikt nie odbierze, tej dumy, że udało mi się coś zrobić, zorganizować. Że przełamałam się, zamiast siedzieć bezczynnie i narzekać na brak spotkań kostiumowych - stworzyłyśmy swoje. Powiem nieco nieskromnie, że cieszę się, że coś zaczęłyśmy. Nagle okazało się, że nie jest nas parę, ale parędziesiąt, i ciągle znajdują się nowi pasjonaci ubiorów historycznych. Dzięki Krynolinie poznałam Porcelanę, MrsNelly, Gabrielle. Dzięki Krynolinie odwiedziłam Kraków, Pszczynę, i odwiedzę jeszcze wiele pięknych polskich miast ;)

Firstly - Krynolina. That's mine and Eleonora Amalia's project, our child ;) I had some ups and downs, but today I feel, that was the best thing, that happened that year. We decided not to complain, but to create something in Poland. We met wonderful people (Porcelana, MrsNelly, Gabrielle), thanks to Krynolina I visited Cracow, Pszczyna, and I'll be in such wonderful Polish cities in the future.

Pojawi się post z aktualizacją, tu macie szybki sneak peek moich włosów ;)

Po drugie - włosy :) Urosły, są zdrowe, właściwie już idealne (muszę tylko popracować nad ich układaniem). Były dla mnie takim długofalowym celem - zapuścić długie, takie jak w liceum, ale tym razem zdrowe, nie męczone i "szczęśliwe". I to chyba mi się udało. Oczywiście, parę rzeczy jeszcze do poprawienia zostało - ale nie są to rzeczy wielkie, raczej kosmetyka.

Secondly - my hair :) It grew up, it's now healthy and I'm just proud of it. They were my longterm goal, to have long, strong hair able to make historical updos. Of course, there's still some things to do with them - but now I can enjoy them ;)

www.kajani.pl

Po trzecie (i dla mnie jest to chyba największe osiągnięcie tego roku), nawiązałam znajomość z Kajani. Póki co wirtualną, ale mam nadzieję, że uda mi się panią Kasię poznać również na żywo :) Dla tych, którzy o tym nie wiedzą - to właśnie Kajani zainspirowała mnie do szycia. Godziny spędzone na jej stronie internetowej, oglądanie uszytych przez nią strojów zaowocowały pierwszymi próbami krawieckimi (nieukończony gorset), w końcu projektem regencja i kolejnymi elementami strojów historycznych. Nadal uważam ją za jedną z najbardziej inspirujących mnie postaci, i bardzo jej dziękuję za tę inspirację.

Thirdly, I've "met" Kajani on the Facebook. I still hope to meet her in real ;) Kajani was the one who inspired me to create historical costumes. Thanks to her and her website, I started to sew. She's still one of the most inspirational people for me.

Po czwarte - zaczęłam się otwierać na ludzi. Bardzo dużo pomogły mi w tym blogi i organizacja zlotów. Z natury jestem ostrożna i nieśmiała, boję się krytyki. Przekonałam się jednak, że krytyka jest nieodłącznym elementem pokazywania siebie, trzeba się na nią po prostu uodpornić.

Finally, I started fight with my shyness. I am really careful when I meet new people, and when I've started meet new costumers on the events, I opened. I'm still not so confident when someone cricitize me, but I'm getting over it. It's just part of showing to others.


A co chcę osiągnąć w nowym roku?/What I want to accomplish in 2014?

Wiem, że robienie planów noworocznych zwykle nie ma większego sensu, ale parę takich najważniejszych punktów nadchodzącego roku wam opiszę:


1. Napisać i obronić pracę magisterską. Zdradzę wam tylko, że związana jest z blogosferą właśnie, i cieszę się, że będę mogła pisać o jednej z moich pasji.
To finish my college (Master's degree in Bologna process). I have to write my magisterium, and it will be connected with blogosphere ;)

2. Zorganizować zlot w Książu (który oczywiście w Książu się nie odbędzie - ale nazwa pozostała ;)). Będzie to chyba największe wyzwanie organizacyjno-logistyczne, jakiego się podejmiemy z Eleonorą. Czuję, że będzie ciężko, będą łzy złości i frustracji, ale naprawdę CHCEMY zorganizować ten zlot. Trzymajcie kciuki :)
To organize our first big costume event. It would last 3 days, And we want to create something similar to Regency House Party. Me and Eleonora Amalia know, that it would be really hard, but worth of it.

3. Przejść pomyślnie drugą operację (o ile odbędzie się w tym roku). Jak z pewnością większość z was wie, dwa lata temu paskudnie złamałam nogę. Uprzedzono mnie, że leczenie będzie długie i podzielone na dwa etapy. Teraz właśnie nadszedł czas na drugi.
To have second surgery. Two years ago I've broken my leg. I have now over 20 screws in my leg. My surgeon told me, that it would be long and comlicated tratment. Now it's time to take all the screws out.

4. Uczestnictwo w koncercie 30 Seconds to Mars :) Jest to dla mnie ważny punkt tego roku - parę ważnych koncertów musiałam opuścić i obiecałam sobie, że z następnego nie zrezygnuję :)
To take part in the 30 Second to Mars' concert! Yay! Finally! ;D

Te cztery wydarzenia w pewnym sensie zdeterminują moje przyszłoroczne plany - będą tak zwanymi kamieniami milowymi - nie do ruszenia, wokół nich ułożę całą resztę planów.
That four events determines my all 2014 plans.



A jakie wy macie plany na nadchodzący rok?
And what's your plans for 2014?

Pozdrawiam!

PS: O planach kostiumowych powstanie osobny post. Do napisania!/There will be another post about my costume plans for 2014. See you!

27 grudnia 2013

Really-low-horizontal-dutch-braid.

Today I'll show you hairstyle, which I made some weeks ago, when I and my friend, Magda had been having sleepover. I really love making braids! That's simple, cute hairstyle.I think, that it looks like Katniss' hairstyle (a little bit!). Made of off-the-shoulder hair, perfect for school, to work, or just for shopping ;)
---
Dziś fryzura
Nie zwracajcie uwagi na składzik podręczny na szafie. Leży tam dosłownie wszystko ;)



Stworzona wiele tygodni temu, musiała nabrać mocy urzędowej.  Kiedyś był "warkocz w bok". Dziś jest "duński dobierany w bok". Coś podobnego widziałam chyba w jakimś teledysku. Może ktoś coś pamięta? :)
Trochę przypomina pokazową fryzurę Katniss.
Jak zwykle - jedna gumka, parę minut pracy. Idealna do szkoły, do pracy, na zakupy, podczas ćwiczeń ;)
Wyjątkowo lubię te zdjęcia! ;)

Pozdrawiam!

25 grudnia 2013

XVIIIth century stays.

It's time to show you, what I've been working for some weeks (months). For some reason, which I can't reveal yet, I've been working on new pair od XVIIIth century stays. That's a little strange - I don't really like XVIIIth century in history of fashion. I prefer XIXth and XXth century with emipre/regency style, grand crynolines, bustles and 20's flapper girl dresses. But when it's needed, we have to explore new places in our costume world ;)
Below I show you what I've got so far. Stays still needs eyelets, binding, and ... first fitting ;) Next picture shows my inspiration while drawing pattern. 
Of course, I've made a few mistakes and alternations so far. First - and the biggest - is not to scale the pattern properly. Now I have to grow up huuuge breast and reduce my hips. Remember, not thinking during drawing a pattern isn't good ;)

Hope you all forgive me all mistakes and such stuff. It was long time when I wrote something in English ;)
---
Czas uchylić rąbka tajemnicy :)
Otóż, od paru tygodni (miesięcy?) nie szyję nic XIX wiecznego (ani XX wiecznego, a przydałoby się - czeka na mnie flapper girl dress, do mojego futerka. Mam już nawet materiał!), za to mozolnie dłubię w XVIII wiecznym gorsecie.
Na dzień dzisiejszy gorset prezentuje się tak:


Czyli właściwie jeszcze nic nie widać ;)
Na dobrą sprawę, nie mam zielonego pojęcia jak gorset będzie wyglądał. Pierwsza przymiarka będzie miała miejsce, gdy powstanie sznurowanie, a jest to przedostatni etap szycia stays ...
Obecnie mozolnie i porządnie zszywam ręcznie ze sobą panele (aby zapobiec rozłażeniu się po zasznurowaniu). Robię to białą nicią. Jeśli nie będzie jej widać - panele są porządnie zszyte ;)

Tworząc wykrój wzorowałam się na tym konkretnym modelu:


O którym więcej można poczytać tutaj.

Oczywiście, moje stays już uległo modyfikacjom (główna, "złośliwa" to nie uwzględnienie moich żeber w wykroju, i stworzenie potworka, który przewiduje gigantyczny biust ... ;))
Powiem wam, że szycie ręczne momentami 6 warstw materiału jest prawdziwym wyzwaniem dla moich palców - może własnie dlatego mam tak duży problem z systematycznością.
Staram się dziennie przeszyć po 2, 3 cm - wtedy może ukończę gorset w przyszłym roku ;)

Miłego dnia!


23 grudnia 2013

Wesołych świąt!

Kochani moi, z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wam wszystkim dokładnie tego, czego sobie życzycie - ni mniej, ni więcej. Bo spełnione marzenia są chyba najwspanialszym prezentem gwiazdkowym :)

Zamiast pięknych, wierszowanych życzeń (albo i niewierszowanych - jestem prawdziwą nogą, gdy chodzi o poezję, życzenia i oryginalność), zostawię wam coś do posłuchania.

Jeszcze raz - Wesołych Świąt!


10 grudnia 2013

Krótka historia mody: Regencja. Fryzury!

Bardzo dziękuję Marie za zwrócenie mi uwagi na to, że zapomniałam o jednym, dla mnie chyba najistotniejszym elemencie krótkiej historii mody!

Kiedy usiadłam, próbując jakoś poukładać moją wiedzę o fryzurach tego okresu i wybrać konkretne przykłady, stwierdziłam, ze porywam się z motyką na słońce - można powiedzieć ogólnikowo, że to okres w którym króluje nawiązanie do antyku, jednak będzie to ogromne niedopowiedzenie. Zresztą, sami zobaczycie ;)

Po pierwsze i najważniejsze: małe tło historyczne. Jak wiecie (albo kojarzycie z filmów), Przez cały XVIII wiek królowały pudrowane peruki. W ten okres się nie wgłębiam, pozostawiając pałeczkę Gabrielle.
Faktem pozostaje, że zmieszczenie długich włosów pod peruką jest uciążliwe, niewygodne i bolesne. Dlatego większość kobiet w XVIII wieku miała krótko ścięte włosy, które od 1795 roku przestały być niewidoczne - zniknęły peruki, zaczęto propagować prosty styl klasyczny.

Właśnie wtedy, chyba pierwszy raz w historii, kobiety zaczęły nosić krótkie włosy. Taką fryzurę nazwano a la Titus, i łudząco przypominała swojego męskiego odpowiednika.





Podobną fryzurę nosiła Larushka z Regency House Party - odgrywająca rolę rosyjskiej hrabianki.



Jak łatwo się domyślić, kobiety zaczęły zapuszczać włosy. Z krótkich przekształcały się w półdługie, aby rosnąć dalej mniej więcej do połowy pleców (długaśne, ogromne włosy to jeszcze nie ten czas).
W tym właśnie okresie (włosów półdługich) pojawiła się moda na charakterystyczne loczki wokół twarzy (których późniejszą wersję ochrzciłyśmy z Eleonorą Amalią mianem "a la spaniel"). Uzupełniały one koki - najpierw niższe, greckie koki uzupełnione szarfami,, które maskowały wymykające się, odrastające pasemka potem wysokie, charakterystyczne dla obrazów Stielera ciasne koczki i łuki apollina - dziwaczne, groteskowe uczesania, które - sprawdzono - nie zawierały tylko i wyłącznie włosów właścicielki ;)

Przykłady klasycznie rozumianych regencyjnych loczków. Prawdę mówiąc, jest to dosyć mylące - takie fryzury noszono już pod koniec regencji, w latach 1825-1835, w czasach chopinowskich.

Widzicie groteskowy łuk apollina? :)

Loczki a la spaniel ;)
Przykłady rożnych typów loków przy twarzy

To jest w moim mniemaniu klasyczna fryzura regencyjna: nawiązuje do antyku, panuje w niej kontrolowany nieporządek, nie jest jednak zbyt duża.


Regencyjne koki, szczególnie te z okresu 1810-1820 były umiejscowione wysoko, w miarę ciasne i proste - zwykle były to zawinięte warkocze, spiralnie ułożone pasma lub ... podpięty, skręcony kucyk. Absolutnym faux pas były rozpuszczone włosy. Na takie uczesanie mogły sobie pozwolić tylko dziewczęta przed debiutem towarzyskim.




Przykłady niskich koków z wplecioną wstażką. Jak zawsze, nie wszystkie panie ulegały modzie i część nosiła bardzo długie włosy ;)


Było także wiele pań, które decydowały się nie nosić loków przy twarzy. Wybierały one proste, gładkie fryzury. Była to jednak zdradliwa moda - mogły sobie na nią pozwolić tylko kobiety, które posiadały regularne, klasyczne rysy twarzy o łagodnej linii. Loki bardzo zmiękczały całą twarz - ich brak wyostrzał rysy.



 Takie proste, wygładzone włosy stały się znakiem rozpoznawczym następnej epoki - wiktoriańskiej. To już jednak inna historia ;)

Słów parę o samych włosach - preferowano włosy proste, gęste, jasne i podatne na układanie. Były gładkie, dzięki czemu po zakręceniu nie tworzyły siana, błyszczały się i w miarę chętnie poddawały układaniu w koki.
Noszono różne długości, jednak na początku XIX wieku preferowano włosy krótkie, pod koniec okresu regencji dochodząc do mniej więcej pasa. Dłuższe włosy sprawiały kłopot przy układaniu, koczki z nich tworzone nie były male i zgrabne, były też ciężkie, i zwykle po prostu się nie mieściły na czubku głowy ;)
Kolory - preferowano naturalne, czyste barwy. Blond był najbardziej pożądanym odcieniem, ale tylko czysty, chłodny.
O ile wiem, pomagano sobie najróżniejszymi płukankami, naturalnymi barwnikami a nawet ... sadzą (przy ciemnych włosach).
Czego używano do czesania? Zwykle grzebieni, szczotek z naturalnego włosia. Włosy myto ziołami, miksturami jajecznymi, rzadziej mydłem - był to dosyć drogi kosmetyk. Nie myto ich też codziennie. Normą bylo mycie głowy raz na tydzień (pamiętajmy, że mokre włosy sprzyjały przeziębieniom. Źle ogrzewane pomieszczenia, szczególnie w zimie, nie sprzyjały częstym kąpielom). Do układania używano wstążek, sznurów pereł, spinek do koków różnej wielkości, ozdobnych grzebieni, diademów, rzemyków i gałganków (szarpii, oderwanych kawałków spranego płótna), żywych i sztucznych kwiatów, koronek.

To by było chyba tyle!
W ramach krótkiej historii mody została już tylko moda jeździecka. Do napisania wkrótce! ;)

Dobranoc!

28 listopada 2013

Nowy nabytek :)

Powiem wam szczerze, że ja to jednak czasami mam szczęście porównywalne do tego, jakie ma ślepa kura od ziarna. Parę dni temu zawitała do mojej mamy znajoma z osiedla. Starsza pani, która przyjaźniła się od lat z moją byłą sąsiadką - przyszywaną ciocią, a co za tym idzie i z mamą.
Jako że moja mama jest krawcową, pani M. przyniosła do mamy parę rzeczy do przeróbki, w tym to cudo. Gdy je zobaczyłam, oczy mi się zaświeciły, nie wypuściłam go już rąk, a pani M. mi je odstąpiła. Miało zostać pocięte i przerobione. Wyobrażacie sobie!?




Przepraszam za złą jakość zdjęć, ale:
1. jestem antytalentem fotograficznym,
2. jedyny aparat jakim obecnie dysponuje to kalkulator komórkowy,
3. W taką pogodę nawet lustrzanka nie pomoże.

FUTRO. Prawdziwe, ciężkie, czarne futro z karakuł.
I tu rozpoczyna się wewnętrzna walka. Z jednej strony - kocham zwierzęta, choć fanatyczką nie jestem. Bardzo przeżyłam uśpienie swojego psa (rodzina tchórzy, wydawałoby się osób, które pies najbardziej poważał, to mnie wypchnęła do weterynarza ...), jedyne zwierzęta które potrafię zabić do robaki (brrrr!).
Jednak do futer mam nieco mieszane uczucia.
Po pierwsze: nigdy nie zdecydowałabym się na kupno nowego futrzanego ubrania. Z drugiej strony, wolę nosić skórzane buty i torebki. Inna sprawa, futro to powstało prawdopodobnie ponad 50 lat temu. Jak bym go miała nie przygarnąć? Nie wspominając o tym, że planowano z niego zrobić krótką kurtkę ...  Z innej znów strony, szukając informacji o firmie (Swakara), natknęłam się na dosyć nieprzyjemny opis produkcji karakuł. Powiem tylko, że najcenniejsze jest futro nowonarodzonych owiec ...

Wracając do firmy. Niestety, nie zdołałam ustalić daty założenia. Wiem tylko, że działa do dnia dzisiejszego. Z opowieści pani M., która na oko ma koło 70 lat, wiem, że futro należało do jej cioci, i przyjechało do polski z RFN, więc płaszcz ma prawdopodobnie ponad 40 lat.

Futro jest w świetnym stanie - są niewielkie przetarcia na mankietach, ale poza nimi nie ma żadnych uszkodzeń. Planuję jednak niewielkie zmiany kosmetyczne. Płaszcz leży na mnie idealnie, jedynym problemem są - oczywiście - zbyt krótkie rękawy. Postanowiłam dorobić do niego mankiety i kołnierz z czarnego futra z długim włosem. Wtedy uzyskam idealny Opera Coat z lat 20-tych XX wieku.

Parę przykładów autentyków z lat 20.



 Cena futra to inna sprawa. Po przejrzeniu na ebay ofert z płaszczami Swakary wiem już, że muszę jakoś panią M. spłacić. Ale takie cudo jest tego warte!

Tym sposobem znacie już pierwszy element mojego kostiumu na spotkanie w Teatrze Słowackiego ;) Będzie jeszcze Cloche, sukienka, odpowiednia bielizna i pończochy.

Miłego dnia!


PS: jeśli zaczną się pojawiać obraźliwe komentarze dotyczące mordowania zwierząt dla futer, włączę moderację. Mam nadzieję, że nie będę musiała tego robić.

26 listopada 2013

"Potrzeba zaplecenia czegokolwiek" ;)

Wracam, wracam ;) Ostatnimi czasy i mnie, i Eleonorę Amalię pochłania Krynolina. Jak wiecie, uruchomiłyśmy "Projekt: Mufka!", w planach mamy kolejny, niedawno było spotkanie w Gliwicach, kolejne spotkania napychają nasze kalendarze (organizowane przez nas wyjście do Teatru Słowackiego w Krakowie jest jednym z nich). Staramy się również jako tako ogarnąć organizację zlotu w Książu (który na dzień dzisiejszy w Książu raczej nie będzie), i doszła jeszcze chwilowo porzucona akcja facebookowa podsumowań tygodniowych (może jest ktoś chętny robić takie podsumowania? :))
A oprócz tego nieśmiało do drzwi puka moja praca magisterska (stos książek obok komputera już zaczyna na mnie krzyczeć: "Przeczytaj nas! Przeczytaj nas!"), niezliczone projekty zaliczeniowe, planowane na przyszły rok sukienki (jak podliczyłam ile CHCIAŁABYM uszyć, aby jako tako wyglądać ... chce ktoś Wishlistę? :D) oraz mnóstwo spraw "na cito", dla rodziny. Candy Crush Saga na Facebooku podpatrzone u CutiePieMarzia również mnie wchłonęło, podobnie jak trzy (no dobra, cztery ;p) serie czytelnicze: "Trylogia Czasu" Kerstin Gier (serdecznie polecam!), saga "Dary Anioła" oraz prequel "Diabelskie Maszyny" Cassandry Clare (polecam, choć nieco mniej gorąco niż trylogię czasu ;)), oraz również sagę "Akademia Wampirów" Richelle Mead, której to ekranizacji już nie mogę się doczekać. Z trailera pierwszego filmu pochodzi również piosenka, która zdominowała moje listopadowe podróże pociągiem.
Chyba na poważnie muszę prześledzić i wprowadzić w życie metodę GTD ;)

Ale w całym tym ferworze, całkowicie przypadkiem, zaplanowały się posty na bloga, dzięki czemu przynajmniej tutaj nie będzie takiego zastoju ;)

Na pierwszy ogień coś dla włosomaniaczek, kolejna fryzura!

Powstała z nudów, potrzeby okiełznania masy włosów Magdy i mojej nieodpartej chęci "zaplecenia czegokolwiek" :)



Już klasycznie: jedna gumka, dwie wsuwki i jakieś 4 minuty pracy ;)


Miłego dnia!


18 listopada 2013

Nowiny paryzkie. Wizyta w muzeum.

I na mnie przyszła kolej z minirecenzją prapremiery wystawy muzealnej "Nowiny paryzkie" w Gliwicach (chyba najdłuższe i najbardziej pompatyczne zdanie, jakie mój mózg mógł dziś wymyślić ...).

Parę faktów:
Miejsce: Muzeum w Gliwicach, dokładniej Willa Caro (zdjęcia pochodzą z zamku piastowskiego - tuż przed przenosinami na teren wystawy).
Czas: 17 listopada 2013 roku. Wystawa otworzy swe podwoje dla zwiedzających 13 grudnia 2013 roku (piątek).
Cel: dla nas - dorwanie w łapki tego wszystkiego ,czego w normalnym życiu nie mamy szans zobaczyć/dotknąć/doświadczyć. dla mas :) - krótka lekcja poglądowa o śląskiej modzie w XIX wieku - czyli o garderobie gliwickiej elegantki.
Twórca: Pani Joanna Puchalik, pracownik muzealny, kustosz wystawy i jedna z bloggerek krynolinowych :)
Co można zobaczyć?: Przede wszystkim i na wstępie, oryginalne egzemplarze sukni z muzeów, zbiorów prywatnych, najróżniejsze przedmioty luźniej lub ściślej powiązane z garderobą XIX wieczną ( zestawy higieniczne - szczotka, lusterko, i tajemnicza szczoteczka bez trzonka - obstawiam, że służy do oczyszczania z kurzu sukni - choć Edzia zaproponowała "nowatorskie" użycie - szczotka dla konia ;) Jak to się nazywało, zgrzebło?, oprócz tego zestawu - szatelenka, przyrządy do szycia, kapelusze, mufki, peniuary, modlitewnik itd itd.), oraz mnóstwo fotograficznych dowodów i przykładów panującej na Śląsku w XIX wieku mody i jej uwarunkowań społecznych.

Wybrałam dla was parę zdjęć ze zbiorów Eleonory Amalii ( z pewnością będzie ich jeszcze więcej, jak tylko pojawią się kolejne, dodam je tutaj), starając się znaleźć takie, na których sama sobie się spodobam (coraz cięższa sztuka ...). Ale koniec mojego narzekania!

Wiem już na pewno, że będę szyła ten sam model gorsetu - leży idealnie!

Zawsze myślałam, że ubranie na siebie tych wszystkich warstw nie może być aż tak skomplikowane, że można się ubrać samemu - zweryfikowałam opinię ;)

Już klasycznie, nie mogło braknąć "czesanego" zdjęcia. Stanowczo polubiłam się z szpilkami do koków! 

Trzy gracje :) Od lewej: wielka turniura (1880 rok), pirncesse (1872-1876? dokładnego roku nie znam) i krynolina (1865)



"Wycisnęłyśmy" mój podkoszulek z gorsetu, przez co suknia od razu zyskała na urodzie. Trochę żałuję, że nie dałam się uczesać dziewczynom ...



Na tym zdjęciu widać ... moje buty i rękę :) Szukałam dwóch sznurków w krynolinie, żeby nieco ją (krynolinę) uspokoić - co parę sekund zmieniała kształt. Jak się okazało, przespacerowałam się wokół nóg Porcelany, a sznurków nie znalazłam ... Będąc panem w XIX wieku za takie zachowanie dostałabym niezłe cięgi ;)


Serdecznie polecam wam odwiedzenie tej wystawy - szczególnie w dniu premiery, będzie można wtedy zobaczyć wszystkie trzy suknie w ruchu (albo i więcej, jeśli krynolina zdecyduje się uczestniczyć ;))

Podobnie jak dziewczyny, serdecznie dziękuję pani Joasi za umożliwienie nam zobaczenia tych suknii przed wystawą oraz przymierzenia ich - bawiłyśmy się świetnie, wypiłyśmy porządne dawki najróżniejszych herbat, poznałyśmy wspaniałych nowych ludzi (wizja rycerzy w baletowych tutu do teraz wywołuje u mnie uśmiech :)) i wspaniale spędziłyśmy popołudnie!

Miłego dnia!



3 listopada 2013

Jak przeskalować wykrój ze schematu?

Uprzedzam serdecznie i na wstępie wszystkich sceptyków, hejterów i wątpiących: owszem, nie jestem specjalistką i owszem, prawdopodobnie robię to niepoprawnie, niezgodnie z sztuką krawiecką i chaotycznie, a sam wpis woła o pomstę do nieba. Ale co z tego, skoro zwykle to działa?

Skalowanie wykroju historycznego jest przy kostiumach umiejętnością mniej lub bardziej kluczową.
Z dwóch powodów:
1. Nie mamy już wolnego i powszechnego dostępu do wykrojów dawnych sukien, tym bardziej do wykrojów w współczesnych, znormalizowanych rozmiarach.
2. Wykroje, do których mamy dostęp i tak na nas nie pasują - kobiety były niższe, a co za tym idzie mialy krótsze stany, rękawy, inne wymiary, proporcje, itd. Druga sprawa - zwróćcie uwagę, jak łopatologiczne (wybaczcie wyrażenie) są wykroje z końca XIX wieku - parę kresek, gdzieś tam podana centymetrowa długość, żadnych odniesień rozmiarowych, nitki prostej, oznaczeń guzików, czy choćby wytłumaczenia co kroić podwójnie (nie mówię tu o opisie wykroju).

Skalowanie odbywa się w dwóch etapach - pierwszy to skalowanie klasyczne, czyli powiększanie wykroju z wydruku do formatu 1:1.
Kłania się matematyka i proporcje :)
Moja metoda jest następująca.
Najpierw zmierz swoje wymiary: biust, talia, biodra, wzrost, długość spódnicy, długość bluzki/gorsetu, długość rękawa.
Najpierw mierzę planowaną długość stanika sukni (dlatego nawet w jednoczęściowych, nieodcinanych sukniach warto zaznaczać talię), i tę długość zestawiam z długością przodu na wydruku wykroju, obliczając proporcje. Następnie ustalam, ilu centymetrom w rzeczywistości odpowiada jeden centymetr na wydruku. Rozrysowuję siatkę na wykroju i odpowiednio powiększoną na arkuszu papieru. Następnie zaznaczam w odpowiednich miejscach punkty przecięcia wykrojów z siatką, przenosząc je na większy arkusz.

Kolejnym etapem jest połączenie ze sobą punktów, tworząc wykrój. Potem czeka już tylko żmudna praca dopasowywania, poprawiania i udoskonalania wykroju do swojej sylwetki (wskazana pomoc drugiej osoby lub manekina z taśmy pakowej).


Drugą ,bardziej przeze mnie lubianą metodą jest modelowanie od razu na manekinie. Przydaje się tu podstawowa wiedza o właściwości zaszewek, różnych typach cięć i ogólne pojęcie o ewolucji wykrojów na przestrzeni lat.
Zwykle zaczynam od znalezienia w sieci podobnego do planowanego przeze mnie stroju, najlepiej z rozrysowanym już schematem lub dobrze widzianymi detalami kroju, które próbuję następnie przenieść na papier (używam zwykle kartek do kserokopiarki, szkicując najpierw schematyczny rysunek, jak te z Burdy, następnie rozbrajając "strój" na konkretne elementy). Potem za pomocą ścinków materiałów (szczególnie starych poszew i prześcieradeł) modeluję i szkicuję strój już na manekinie. Kolejnym etapem jest przeniesienie "wykroju" z manekina na półpergamin i dalsze modelowanie.

Trzecia metoda to stworzenie podstawowego wykroju na swoją sylwetkę i używanie go jako bazy.
Tu jednak odsyłam was do mądrzejszych ode mnie: http://kobietaszyje.blogspot.com/2013/04/robimy-schemat-bluzki-bazowej.html
http://kobietaszyje.blogspot.com/2013/04/szablon-bluzki-podstawowej-czesc-ii.html
http://kobietaszyje.blogspot.com/2013/04/szablon-bluzki-podstawowej-czesc-iii.html

Następnie, zachowując podstawowe odległości między talią, biustem i biodrami, na "swoim" wykroju wyrysować pożądany wykrój historyczny. I znów - duużo poprawek, mierzenia, prucia i przycinania. Jest to chyba najlepsza metoda na tworzenie wykroju gorsetu.

Dorzucam tutaj artykuł o XIX wiecznych wykrojach autorstwa Kajani, związany z konkursem o Modrzejewskiej (dziękuję serdecznie Unicornis za podesłanie):
http://www.wilanow-palac.pl/web/file/konkurs_helena_modrzejewska_ikona_stylu/index.php?header_id=6&menu_id=78&podmenu_id=29&lang=PL

Podsumowując:
Wolę modelować wykroje od razu na manekinie lub osobie - zaoszczędza mi to dużo pracy. Zwykle korzystam najpierw ze schematycznych rysunków z książek lub muzeów, albo wykorzystuję już wcześniej wykonane wykroje, tylko je korygując. Z zasady jeszcze nigdy nie szyłam niczego z gotowego wykroju (Burda, Simplicity), tylko za każdym razem modelowałam wykrój sama. I powiem wam, że dla mnie nie jest to jakoś specjalnie skomplikowane - ale może to dlatego, że jeszcze nie uszyłam nic, co by leżało IDEALNIE.
Ale hej! Mam przecież całe życie na doskonalenie się ;)

Dobranoc!


24 października 2013

Największe błędy przy szyciu strojów historycznych - tłumaczenie.

Poproszono mnie o przetłumaczenie tego artykułu z bloga Historical Sewing.
Tłumaczenie wolne, raczej wyciągnięta z niego synteza, bo nie czuję się na siłach walczyć z angielską i polską składnią oraz angielskimi aforyzmami ;)



 NAJWIĘKSZE BŁĘDY POPEŁNIANE PRZEZ KOSTIUMERÓW*

Przede wszystkim i na wstępie, pamiętajcie o tym, że nigdy nie będziemy stuprocentowo zgodni z daną epoką. Nie żyjemy w tamtych czasach, jesteśmy ludźmi z XXI wieku i tylko "bawimy się" w odtwarzanie historii.

Jest jednak parę błędów, które możemy wyeliminować, aby być bliższym pożądanego przez nas efektu.

1. Sylwetka

Odpowiednia sylwetka jest podstawą epokowego wyglądu sukni. To, co różni suknię z 1880 roku od tej z 1838 to właśnie sylwetka, kształty i wypukłości. Odpowiednia bielizna (halki, gorsety, wypełniacze) jest podstawą - bez niej nie osiągniemy efektu, o który nam chodzi.

2. Cięcia

Odpowiednie szwy i cięcia, zgodne z sztuką krawiecką epoki mogą natychmiast odmienić twój kostium. Jeżeli nie zachowasz oryginalnych cięć, wprowadzając do epokowej sukni te współczesne sprawisz, że suknia nie będzie wyglądać tak, jak ją sobie wyobrażałaś.
Przykład? W sukni regencyjnej charakterystyczny jest maleńki tył - cofnięte szwy ramion, główki rękawów zachodzące na łopatki, wysoki stan - jeśli nie zachowasz tych proporcji, twoja sukienka będzie krzyczeć współczesnością.
Pamiętaj też, że szwy nie biegły tak a nie inaczej bez powodu - chodziło o odpowiednią sylwetkę, ale też o dopasowanie ubioru do figury i wywołanie odpowiedniego efektu wizualnego.

3. Dopasowanie

Jak wszyscy wiemy, dopasowanie wykroju do naszej indywidualnej sylwetki jest najważniejsze, jeśli chcemy wyglądać w czymś znakomicie, szczególnie gdy chodzi o wcielenie się w konkretną epokę. Możesz wybrać paskudny, sztuczny materiał, ale dopasować go idealnie do swojej figury i wyglądać perfekcyjnie (dobór materiału to kolejny błąd w kostiumingu).
Ważne jest też, aby nie stawiać sobie fałszywego celu: pamiętajmy, że idealnie leżące muzealne okazy są wypchane w każdym możliwym miejscu (manekiny nie potrzebują luzu krawieckiego do poruszania się). Brak zmarszczek na tkaninie nie oznacza wcale, że dana suknia leżała tak na właścicielce. To samo tyczy się fashion plates - wygładzano je jak we współczesnym photoshopie.
Porównujemy suknie z wystaw, z fashion plates, te wykonane przez osoby o idealnej dla danej epoki figurze (Before the Automobile to najlepszy przykład - przyp. tłum.) z swoimi, nieepokowymi wymiarami. To zła droga.
Błędem jest nie unikanie danej epoki, ale nie poświęcenie czasu, na zbudowanie odpowiedniej sylwetki, dobranie w danej epoce elementów odpowiednich dla swojej figury. Zamiast załamywać ręce nad brakiem talii do sukni z krynoliną, pomyślmy nad odpowiednim gorsetem, odpowiednim obwodem krynoliny i sprytnym wzorem materiału, który wysmukli naszą talię.
Dopasowywanie wykroju do sylwetki wymaga cierpliwości i na początku będzie trudne. Nie należy jednak omijać tego etapu - tworzenia modeli próbnych, mock-upów, aby dopasować strój idealnie do swojej sylwetki.

4. Materiał

Jest to chyba najczęstszy błąd popełniany przy szyciu kostiumów!
Aby wyglądać dobrze, nie możemy wybierać tanich, sztucznych, świecących materiałów, nie powinniśmy także oszczędzać na jego ilości - dawniej szyto z tkanin naturalnych, wykorzystując nieraz nawet 15 metrów na jedną suknię!
Normą jest również to, że używamy zbyt ciężkich tkanin - powód jest prosty, współczesne tkaniny nie układają się jak te sprzed stu czy dwustu lat.
Wybieraj dobre gatunkowo tkaniny. Jeżeli pójdziesz na łatwiznę i użyjesz tkaniny może taniej, ale i tak wyglądającej - nie osiągniesz celu, który sobie zamierzyłeś, będziesz rozczarowany. Często bywa i tak ,że już gotowego stroju nie chcesz ubrać, bo wygląda po prostu śmiesznie - jak te kostiumy karnawałowe, które wiszą w hipermarketach. Skutek? Straciłeś pieniądze na tani materiał, a stroju i tak nie ubierzesz.
Trzeba zacisnąć zęby i odłożyć pieniądze na dobre gatunkowo jedwabie, wełny, bawełny i lny (a czasami warto poczekać - można trafić perełki za rozsądną cenę!).
Oczywiście, można czasami nagiąć nieco te "zasady" - wybrać mieszanki włókien sztucznych i naturalnych.

5. Zdobienia

Przyozdabianie sukni na łapu-capu mija się z celem. Zdobienia, tak jak cała suknia, powinny być ZAPLANOWANE. Muszą mieć swoje miejsce, uzasadnienie, rolę i harmonijnie łączyć się z całością. Parę elementów stroju nie powinno się "gryźć".
Dużym błędem jest oszczędzanie na zdobieniach (nie wiedziałam jak do końca przełożyć tę ideę na język polski - chodzi o oszczędność finansową, skąpstwo, nie elegancką skromność - przyp. tłum.) Jeżeli w sukni brakuje falban, spódnica wydaje się "goła", obserwator może wyciągnąć następujące wnioski: 1) oszczędziłeś na zdobieniach, 2) brakło ci czasu, 3) nie prześledziłeś dokładnie przykładowych sukni z epoki.
Z dodatkami jest podobnie jak z innymi elementami stroju - jeżeli nie wszyjesz jednego klinu w spódnicy, nie będzie ona zgodna z realiami. Nie zapomnij poświęcić zdobieniom czasu - one stanowią o efekcie końcowym!

6. Proporcje 

Warto się przyjrzeć proporcjom w kostiumie - ale nie tylko wymiarom talii, biustu i bioder, czy szerokości spódnicy. Także rozmiarowi kołnierza, kokard, kapelusza czy falbany. Powinny one być proporcjonalne nie tylko do kroju sukni, ale także do twojego wzrostu, typu figury i wymiarów.
Warto o nich myśleć już w trakcie projektowania wykroju - jeżeli w danej epoce podkreślano wąską talię, chcesz ją optycznie wyszczuplić przez odpowiednie podkreślenie ramion i bioder, niezależnie od twojego typu figury. Proporcje można zmieniać i korygować dzięki pewnym elementom stroju i dodatkom.
Największym błędem, gdy chodzi o proporcje jest bezmyślne kopiowanie wykroju. Czy myślisz o tym, że przeciętny rozmiar 38 ma również określony wzrost, tj. 167 cm? Będąc niższą lub wyższą, powinnaś odpowiednio przeskalować na mniejsze lub większe kieszenie i kołnierz.
Pamiętaj również, że dawne kobiety były o wiele niższe (jeśli szyjesz z wykrojów muzealnych/magazynów mód z epoki), a szyjąc strój z gotowych komercyjnych wykrojów, zwróć uwagę na jaki wzrost jest on przewidziany!
Jak widać, chodzi nie tylko o odpowiednie dopasowanie do sylwetki kroju, ale także o proporcjonalne dopasowanie do siebie i do swojej sylwetki wszystkich elementów stroju.

7. Zdolności krawieckie

Stroje historyczne mają swój smaczek, gdy są wykończone według epokowych zasad krawieckich - użycie skośnej lamówki do wykończenia brzegów i zapasów szwów, usztywnienie stanika sukni fiszbinami (jakże często pomijane!), ręczne wykończenie rąbków i rękawów.
Wiadomo, że nie od razu wszystko wygląda idealnie, ale właśnie w tym tkwi całe piękno szycia - ćwiczenie czyni mistrza! Nikt się nie urodził z igłą w ręku, jedynym sposobem aby szyć ładnie jest szyć, szyć i szyć!
Poznawanie nowych technik, próbowanie innych szwów, wykończeń, staranie się, aby szew wyglądał jak ten ze zdjęcia, prucie, szycie, prucie i znów szycie - to jedyne wyjście, aby pokonać tę trudność.
A pamiętaj, z każdym szwem będzie ci szło coraz lepiej!

8. Akcesoria

Twoja suknia może być obłędna, ale brak odpowiedniego tła dla niej może zrujnować całe jej piękno - odpowiednia fryzura, rękawiczki, buty, torebka, parasolka, biżuteria, kapelusz dopełniają wizerunku, sprawiając, że wydajesz się "prawdziwszy". Prawda jest taka, ze jeśli ktoś się wydaje żywcem wyjęty z portretu, poświęcił on niezliczoną ilość godzin i pracy na prześledzenie nie tylko stroju, ale i dodatków do niego. Wie, że kucyk na głowie nie wchodzi w rachubę, podobnie jak współczesny, ostry makijaż.
Pamiętaj: mało dodatków jest lepsze niż ich brak w ogóle. Zostaw w domu swoje różowe trampki, ubierz na głowę słomkowy kapelusz z wpiętym kwiatem. Tyle wystarczy, bo największym błędem jest nie mieć dodatków do stroju w ogóle.

9. Postawa i maniery

Nosząc historyczny strój musisz GRAĆ. Jesteśmy ludźmi z przełomu wieków, wiemy co to komputer, telewizja, telefon, prąd, nie możemy się od tego odciąć, musimy świadomie próbować odgrywać pewne role.
Nosząc kostium historyczny, zachowuj postawę, odpowiednio się zachowuj, uważaj co i jak mówisz. Skoro przenosisz się w XIX wiek, zachowuj się jak XIX wieczna dama lub dżentelmen. Stwórz swoje XIX wieczne alter ego, na czas noszenia danego stroju, i dobrze się w tym czasie baw. Staraj się być autentycznym, daj z siebie wszystko.

I teraz najważniejsze: przestrzegając tych wszystkich zasad, nie zapomnij, że ma cię to cieszyć.

Największym błędem, jaki może zrobić kostiumer to poddać się, gdy rzeczywistość nie zgadza się z jego wyobrażeniem.

Staraj się za każdym razem zbliżyć o krok do celu - cały czas próbuj, tyle wystarczy.

*kostiumer - niejako wymyśliłam te słowo, podobnie jak wymyślono niesławnego, wyśmiewanego wszędzie jutubera ;) Może wy macie pomysł jakiego słowa użyć zamiast "costumer"?

Dobranoc!