31 października 2012

Coś do poczytania.

Gorąco, gorąco, gorąco polecam tę książkę!
"Moda. Historia mody od XVIII do XX wieku. Kolekcja Instytutu Ubioru w Kioto" Akiko Fukai

ceneo.pl
Książka dla maniaków mody, historii ubioru, estetów, plastyków, zwykłych czytelników i osób szukających czegoś ciekawego.
Przecudowne zdjęcia, dużo detali, zachwycające stroje, odrobina teorii historii ubioru.
Stanowczy plus - zdjecia.
Kolejny plus - obecność Charlesa Frederica Wortha :)
Minus - długość książki. Naprawdę, naprawdę mogłaby być dłuższa!

Polecam!

PS: Wspominałam, ze zakochałam się w katowickiej CINiBie?

27 października 2012

Limonka, mleko i czekolada.

Dziś zakupowo :)


Jestem zapachowcem i słuchowcem. Wzrokowcem stanowczo nie, bo co widzę, to tego zwykle nie dostrzegam, i mam fatalną pamięć do twarzy. Dlatego zwykle przy kosmetykach nie patrzę na etykietki (choć zdarza mi się, np. lubię ładne flakony perfum :)) a kieruję się zapachem. Wstyd się przyznać, ale nawet dla zapachu jestem w stanie przełknąć gorszy skład produktu ;)

Nie cierpię dwóch zapachów: mięty i cynamonu. Ich się zawsze wystrzegam, zarówno w jedzeniu jak i w kosmetykach, odświeżaczach i ... gumach do żucia :)

Wczoraj wzbogaciłam się o trzy pięknie pachnące kosmetyki. W tym jeden do włosów :)
Dwa żele pod prysznic z serii Original Source i Balsam do włosów z Apteczki Babuni Joanny.
Na żele polowałam już od jakiegoś czasu - bardzo chciałam je wypróbować, ale nieco zniechęcała mnie cena :( Odżywka trafiła do mnie przez przypadek, myślałam że będzie to produkt do nałożenia zaraz po myciu ;)

Original Source Lime Shower.


Przecudowny zapach! Pierwsze skojarzenie: sok z limonki, taki w buteleczce, dodawany do drinków. Lekko słodki, lekko pachnący białym martini. Pycha :)
Skład jak na żel pod prysznic poprawny - detergenty oczywiście są, ale sok z limonki podobno jest prawdziwy :)
Jeszcze nie używany - ciekawa jestem, czy pieni się podobnie do czekoladowego brata?

Original Source Chocolate&Orange Shower.

Zapach gorzkiej czekolady ze skórką pomarańczową - mieszanki bodajże od Lindta? :) Baardzo jesienno-zimowy zapach, ciepły i smakowity.
Skład też podobno naturalny (jak mogli wsadzić czekoladę do specyfiku myjącego?:))
Pieni się raczej słabo, nie utrzymuje na skórze :(

 Balsam do włosów nawilżająco-regenerujący, włosy suche i zniszczone. Z apteczki babuni, Joanna.

Uwielbiam ten zapach, pobił nawet cytrynowo miodową naturię! Mleczny, słodki, dłuugo się utrzymuje. Oczywiście nie dopatrzyłam, że to balsam bez spłukiwania ... Fatum :)
Jak przy Naturii, trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ilością.

Kalendarz :)

Bardziej kobieca wersja kalendarza, który towarzyszy mi od dwóch lat. Z ładną wściekle pomarańczową okładką (wiem, nie widać tego) oraz w mniejszym formacie - nie lubię tych wielkich, nieporęcznych cegiełek.

Uwielbiam pachnące kosmetyki :) A wy, kierujecie się w zakupach samym zapachem, wzrokiem lub innym, jednym zmysłem?

Miłego dnia wszystkim życzę! :)

18 października 2012

MET.

Wiadomość wręcz telegraficzna (podchwycona od Two Nerdy History Girls): dla wszystkich zakochanych z w strojach, antykach, historii, sztuce: MET ( the Metropolitan Museum of Art) wypuściło cyfrowe wersje swoich publikacji (pełne wersje tych wycofanych z druku, próbki tych osiągalnych) za darmo! W formie ebooków w czytniku google i pdf. Wpadłam jak śliwka w kompot :)

http://www.metmuseum.org/research/metpublications

Polecam serdecznie wszystkim zainteresowanym. Wydania sygnowane przez muzea są zwykle bardzo dobrym źródłem naukowym (co mnie jako kostiumologa-amatora szczególnie interesuje) i ciekawą lekturą.
Jedyną wadą całego przedsięwzięcia może być język angielski, ale mnie on wcale nie zniechęca :)


Jak się nieco zaznajomię z zawartościami książek, coś więcej o nich napiszę ;)


Miłego dnia!


17 października 2012

Edwardiański retusz :)

Dzień dobry!

Ciekawy artykuł o gorsetach: http://www.modehistorique.com/blog/?p=1275 - po angielsku.
Potrzebuje ktoś tłumaczenia? Jak tak, dajcie znać.

Zajmę się jednym zagadnieniem z całego artykułu, tym zdjęciem:
www.modehistorique.com

Mianowicie.
Patrząc na to zdjęcie, pierwszą reakcją jest O.BOŻE.
Prawidłową powinno być: " O ... czekaj, czekaj. Co to za cień pod ręką?"
Otóż, nasi prapra ... dziadkowie byli mistrzami retuszu zdjęć! Wspomnę tylko o przesławnych duchach na zdjęciach i latających rzeczach.
Zwróćcie uwagę na ten cień. To wycięte żebra modelki :)


Oto i pi razy drzwi naturalna talia modelki. Mniej więcej, ponieważ nie można stwierdzić dokładniej, czy pani     miała na zdjęciu biust, czy nie (ja jej dorobiłam, a co tam).

Wiem, wiem, Zawsze mówię, że wtedy kobiety miały szczuplejsze talie. Miały. Pod gorsetem :) Inna sprawa - tak jak teraz, były kobiety o węższych taliach, jak i te co dobrze jadły, czy miały problemy z tarczycą. No i zawsze - ale to zawsze! - nasz brzuch zbierający się w talii, one miały pod pępkiem. Była to taka charakterystyczna oponka. I nie było to nic dziwnego - w końcu kobiety kiedyś były pulchniejsze - chudość była oznaką biedoty ;)

Dlatego - naprawdę! - retusz zdjęć, reklam, magazynów z modą był już wtedy, a nawet dużo dużo wcześniej popularny. Ryciny z "La Mode Ilustree" były baaardzo proporcjonalne, i o maleńkich nóżkach ;)

Miłego dnia!

6 października 2012

Kociak na słuchawki.

Dzisiaj coś z cyklu "robótki ręczne".

Niech się do mnie zgłosi osoba, której nigdy nie plączą się słuchawki od telefonu/odtwarzacza i zdradzi swoją tajemnicę :)

A oto moja nowa metoda na supły:


Tego stworka podpatrzyłam na pewnym zdjęciu, tylko że tam był to niedźwiadek. Ja mam kota :3
W pudełku z rzeczami do filcowania zalegał mi kawałek arkusza filcowego w pomarańczowym kolorze - ani to zużyć, bo kolor dziwny, ani wyrzucić - dość dużo tego było. W końcu wpadłam na pomysł, aby zrobić z niego wiewiórkę - tylko jak ją odwzorować? Padło na kociaka :)


Trzymadło składa się z trzech warstw - dwóch prostokątów i jednego z dodatkiem uszu i ogona. Wszystko zszyte ... nićmi do jeansu - nie posiadam w domu muliny :P W środku czarna gumka.

Wyszedł ... słodki :D


Dobranoc!

5 października 2012

Gorsety od A do Z.

Niżej znajduje się wpis właściwy. Blogspot nie chce współpracować :)

4 października 2012

Gorsety od A do Z. Subiektywnie.

Dziś temat "zamawiany", mianowicie jak dobrać - i zakupić - gorset, oraz tematy okołogorsetowe.

Zacznijmy od tego, że pojęcie "gorset" ma w mojej głowie sześć postaci:

1. Wiktoriański
www.papercats.pl
Typowy gorset, który uznaje się za ekscentryczny element ubioru, niezmiennie kojarzony z burleską i Ditą von Teese.

2. "Ubraniowy"
www.kalista.pl
Możliwe, że urażę czyjeś uczucia, ale nie cierpię takich gorsetów! I sukien z takimi gorsetami. Jest to dla mnie symbol kiczu, podobnie jak za duże marynarki z lat 80 i 90 ... Chociaż wiem, że czasami zdarzają się piękne modele tego typu sukni.

3. Bieliźniany
www.misterna.pl
Gorset bieliźniany to bardzo elegancki element garderoby, ale raczej do sypialni, niż pod sukienkę - lepiej żeby koronki nie odbijały się na sukni.

4. Modelujący
www.nokaut.pl
Najlepszy przyjaciel kobiety! SZCZEGÓLNIE taki na szeleczkach :)

5. Korekcyjny
www.ortopedio.pl
Nie życzę nikomu, aby musiał go nosić. Jego funkcja jest oczywista - pomaga ustabilizować kręgosłup, wyprostować sylwetkę, zapobiega krzywieniu się.

6. Gorset Madonny ;)
www.szmatrix.blox.pl
Ikona!

Jak widać, gorset ma wiele postaci. Ja się skupię na pierwszym - wiktoriańskim.

UCZULAM! Nie jestem gorseciarką, wszystko co tu piszę wiem z mojego doświadczenia oraz z materiałów, które prześledziłam, gdy gorsety zaczęły mnie fascynować. Nie jest to w żadnym wypadku wiedza profesjonalna!

Co to jest gorset wiktoriański?

Zacznę od tego, że gorset wiktoriański to też jedna wielka kategoria. Jego nazwa wzięła się od królowej Wiktorii (1837 - 1901), która panowała w epoce kulturalno - modowo - industrialno (dodaj tu jeszcze co chcesz) - itd. zwanej epoką wiktoriańską. Tak przy okazji, była to najdłużej panująca monarchini w Wielkiej Brytanii.

Gorsety noszone za królowej Wiktorii omawiałam już TU, więc tutaj powtarzać się nie będę.

Współczesne gorsety wiktoriańskie dzielą się na trzy główne kategorie ze względu na trzy typy:

 I. Wysokość gorsetu:
1. Underbust - gorset kończący się pod piersiami. Może mieć wyprofilowany górny brzeg lub gładki.
www.alibaba.com

2. Overbust - Gorset z funkcją podtrzymania biustu - nie nosimy do niego biustonosza!
www.alibaba.com

3. Długi overbust, underbust - gorset z przedłużonym dolnym brzegiem, modelującym biodra. Powinien mieć wyprofilowany dół, ułatwiający siadanie.
www.corsetqueen.com

Overbusty dzielą się także ze względu na kształt dekoltu:
- w kształcie serca,
- prosty, lekko zaokrąglony brzeg,
- uniesione brzegi gorsetu w kształt "rogów"

Oczywiście, możemy trafić także underbust z szelkami - rodzaj kamizelki z całkowicie zakrytymi plecami, lub też overbust w formie usztywnionej bluzeczki z ramiączkami - osobiście to nie są już dla mnie prawdziwe gorsety wiktoriańskie ;)

II. Fiszbiny:
1. Fiszbiny stalowe - najlepiej nadają pożądany kształt, stosowane w tightlacingu
2. Fiszbiny pół na pół - spotkałam się z gorsetami, gdzie tylko najbardziej strategiczne fiszbiny były stalowe - reszta plastikowa - zwykle są nieco tańsze.
3. Fiszbiny plastikowe - też są różne typy tych fiszbin, najlepiej szukać tych grubych, w pełni plastikowych. Zwykle używane w gorsetach o naturalnej formie.

III. Kształt gorsetu:
1. Tightlacing
- klepsydra - wcięta talia, zaznaczone biodra, stosunkowo nieutrudniający oddychania.
- conical (stożkowa) - modeluje linię bioder i żeber - zapewnia ładną sylwetkę ,ale mniej wygodny niż klepsydra - coś za coś ;)
- waist cincher - krótki mocno wcinający gorsecik w przybliżonym kształcie rombu - nie obejmuje żeber ani bioder, ale ma wydłużony przód.
- pipe stem - jak dla mnie najdziwniejszy kształt gorsetu - nie do opisania ;) w dosłownym tłumaczeniu to "zawór", choć ja go tu nie widzę ;)
www.tinamarie022.com

2. Naturalna forma - gorsety niezbyt wcinające, raczej modelujące naszą naturalną talię.


Uff. Dużo tego :)

Kwestia druga to to, co się na gorset składa: 

- busk, brykla - dwie nazwy dla tego samego - metalowego zapięcia z przodu gorsetu. Są to dwie stalowe listwy, jedna z bolcami, druga z "pętelkami" (ciężko to jakoś nazwać). Zamiast brykli w gorsecie może być albo zamek błyskawiczny ( musi być to mocny, metalowy zamek! Pamiętajcie, że ma on wytrzymać naprawdę duże naprężenie), albo ozdobne sznurowanie, albo gładki przód bez zapięcia - przy wkładaniu takiego gorsetu zwykle ktoś musi nam pomóc. Dla matek karmiących wymyślono gorsety na guziki, ale współczesnego gorsetu z takim zapięciem jeszcze nie spotkałam ;)

- fiszbiny - rzecz oczywista :) Omówione wyżej. Jeśli mamy szansę pooglądać gorset, warto sprawdzić jakiej jakości są tunele fiszbin. Powinny być idealnie dopasowane do fiszbiny, nie przesuwać się, oraz być wykonane z mocnego materiału. Wiem, że są również tunele nie naszywane, ale stworzone z szwów podszewki, w środku gorsetu - moja mama takie robi, gdy szyje gorsety ubraniowe - ale ja wole te naszywane, fiszbina nie wędruje ;)

- materiał wierzchni (pierwsza warstwa) - tutaj do wyboru, do koloru. Najpopularniejsze są gorsety satynowe oraz skóropodobne. Materiał powinien być dobrej jakości - gorsetu nie pierzemy same, oddaje się go do pralni, a to oznacza stosunkowo rzadkie odświeżanie. Moja rada - ciemne kolory. Uwaga na antyperspiranty!

- wypełnienie (druga warstwa) - warto je mieć w gorsecie, dzięki temu będzie się on ładnie układał, ciało nie będzie nieestetycznie formować się w wałki, a jest to także zawsze dodatkowa warstwa ściskająco - modelująca.

- podszewka (trzecia warstwa) - koniecznie bawełniana!!! W gorsecie nie ma normalnej cyrkulacji powietrza, ważne aby najbliżej skóry była warstwa przyjazna ciału.

- taśma formująca - zmyślny element gorsetu, zapobiegający wyginaniu się fiszbin w talii. Dobrze aby była, choć przydatna głównie w tightlacingu. Może być wszyta między podszewkę a wypełnienie, albo widoczna we wnętrzu gorsetu, pod kanałami fiszbin. Zwykle wykonana z taśmy rypsowej - mocnego, nierozciągającego się materiału.

- panel ochronny - obowiązkowy w overbustach, opcjonalny w underbustach. Pełni podwójną rolę - chroni ciało przed uszczypnięciem w czasie sznurowania, a także gdy mamy przerwę na plecach, estetycznie zakrywa albo gołe ciało, albo koszulkę.

- oczka do sznurowania i okolice - oczka koniecznie metalowe, ponadto z każdej strony oczek stalowa fiszbina - łącznie cztery z tyłu. Jeśli ich nie będzie, gorset będzie się nieestetycznie zwijał na plecach w esy, dodatkowo załatwiając na ból kręgosłupa.

- sznur -  wiem z doświadczenia Magdy, że na nim nie da się oszczędzać. Zapomnijcie o wstążkach, sznureczkach gorsetowych od pani z pasmanterii (to, co tam sprzedają jako sznur gorsetowy to ... sznurek do sutaszu) czy o sznurówkach. Zainwestujcie w dobry, gruby sznur do tightlacingu. Wyglądem przypomina sznur do wspinaczki albo gigantyczną sznurówkę, ale jest jednobarwny. Musi być długi. Mój krótki gorset ma ośmiometrowy sznur.

Jak dobrać gorset?

Po pierwsze, do typu budowy ciała i tego, jaki efekt chcesz osiągnąć. Dziewczyny o kobiecych kształtach będą wyglądać świetnie w tightlacingu, ale nie typu stożek, tylko klepsydra. Brak wcięcia w talii zwykle wiąże się z wysokimi biodrami - polecam krzyżówkę stożka z pipe stem. Góra zwężająca, dół z miejscem na nieszczęsną miednicę. W zależności od "spektakularności" efektów, jakie oczekujemy - chcemy wyglądać retro, pobawić się w kabaret, zrobić sobie talię - polecam tightlacing (uwaga! proces wcinania trwa jakiś czas. Zaczynamy od niewielkiej redukcji centymetrów), jeśli ktoś idzie na wesele, bal, studniówkę - naturalną formę. Będzie się wyglądać elegancko, żadna fałdka nie wyjdzie, a przy okazji będzie wygodnie.

Jak najbardziej polecam szycie gorsetu na wymiar u dobrej gorseciarki - wtedy mamy pewność, że jest to nasz gorset, a nie jakiejś "average person" (przeciętny manekin w danym rozmiarze, czyli de facto nikt żyjący). Wadą tego wyboru jest cena - co oczywiste, o wiele wyższa niż gorsetu ze sklepu.

Większość gorsetów jest produkowana w krajach o anglosaskim systemie miar - rozmiary są podawane w calach. Przelicznik na szybko - 1 cal to 2,5 centymetra. najcieńsze gorsety mają 18 cali (nie mówię tutaj o Cathie Jung), czyli 45 centymetrów, największe z jakimi się spotkałam, to bodajże 30 cali (100 cm). Znaczy to tyle, że środek gorsetu mierzony na taśmie formującej od jednego końca do drugiego ma 45 cm (100 cm), nie nasza talia w gorsecie. Gorset kupujemy z myślą o chodzeniu, więc powinien być wygodny. Ma też jednak formować nieco (lub całkiem dużo) ciało, więc gdy zmierzymy się w talii, odejmujemy sobie około 5 centymetrów (moja subiektywna rada - na początek gorsetowania, potem będziemy same wiedziały ile musimy sobie odjąć). Nie wciągaj brzucha w trakcie mierzenia.
Jeśli masz możliwość przymierzenia gorsetu (albo go szyjesz) sprawdź, jak układa się górna i dolna część gorsetu. Nie powinno się być w stanie włożyć za brzeg gorsetu palców, ale też brzegi muszą leżeć komfortowo, nie uciskać. Brykla powinna leżeć idealnie prosto. I ostatnia rzecz - nie polecam kupowania gorsetu na styk, powinna być z tyłu niewielka dziura (niewielka znaczy do dziesięciu centymetrów - stąd te odjęcie 5 cm). Z biegiem noszenia możemy schudnąć (jeśli gorset nosić będziemy często, chcąc nie chcąc stracimy centymetry), a wtedy po prostu zasznurujemy go ciaśniej i nie będzie problemu z za dużym gorsetem (chyba że pokusimy się o bardziej wciętą talię). Ważny jest też kształt dziury na plecach - idealna to prosta kolumna - |  |. Jeśli robi ci się litera "o" - (   ), gorset jest źle dopasowany, za ciasny w talii, za luźny w biodrach i biuście. Jeżeli znów masz z tyłu klepsydrę - ) ( , trzeba dobrać węższą talię i szersze biodra i biust (a może po prostu inny kształt gorsetu).
W overbustach trzeba również zwrócić uwagę na rozmiar biustu - sama z overbustami nie mam nic wspólnego, mogę tylko doradzić, aby wybierać wysoko zabudowane overbusty, niezależnie od wielkości biustu. Posiadaczkom większego radzę także szukać adnotacji w opisie gorsetu, że nadaje się dla ciężkiego biustu, i zwracanie uwagi na modele z wbudowaną miską (nieco inne cięcia).

A teraz nieco "sztuczek", czy raczej niezbędnej wiedzy o użytkowaniu gorsetu:

- Nigdy nie wiąż sznura w supeł! NIE WOLNO tego robić pod groźbą narażenia życia. Są sytuacje, gdy musimy szybko pozbyć się gorsetu - brak tchu, upadek, utrata przytomności - ZAWSZE zawiązuj kokardę.

- Nie jedz ani nie pij zbyt dużo. Rób to często, ale w małych porcjach - ale rób to!. Unikaj gazowanych napojów, pikantnych przypraw, ciężkostrawnych dań. W gorsecie jest naprawdę mało miejsca :)

- W gorsecie można albo siedzieć prosto, albo leżeć. Nie polecam pozycji półleżącej, spływającej z fotela. Fiszbiny wtedy dają w kość.\

- Zanim zapniemy bryklę lub ją rozepniemy, gorset musi być luźny! Należy go rozsznurować. Jeśli będziemy rozpinać naprężony gorset, brykla może pęknąć.

- Nie pierzemy go w domu - oddajemy do pralni na czyszczenie. Warto też nie nosić gorsetu na gołe ciało - zwykły podkoszulek czy bluzka wystarczą, do overbustów można wyposażyć się w specjalne tuby ochronne - chłoną pot, zapobiegają otarciom skór, są niewidoczne.

- Jak już wspominałam wyżej, uważajmy na antyperspiranty - zostawiają na gorsecie ślady.

- Co zrobić z nieestetycznymi wałeczkami dookoła biustonosza? Schudnąć :) A tak serio, fałdki i tak wyjdą - tkanka tłuszczowa oraz cycki naplecne uciekają do góry, napotykają przeszkodę w postaci biustonosza.
Najlepiej nosić gorset z biustonoszami sportowymi lub tymi niewidocznymi bezszwowcami. Jeśli co to biustu nie trzyma, porozglądaj się za stanikiem z wydłużonym dolnym brzegiem - tak zwanym półgorsetem bieliźnianym.

- W gorsecie da się również ćwiczyć, tańczyć, prasować, prać, itd. Trzeba tylko wypracować sobie swoje sposoby na schylanie się (najlepiej kucnąć, nie zginać się w pół), pamiętać o oddychaniu i piciu wody.

- Gorset a zdrowie - co z umiarem, nie zaszkodzi. Jeśli nie masz 4 lat, nie masz zamiaru od razu ścisnąć się do 18 cali śmiało. Wkładaj gorset. Nastolatkom w wieku 10-16 lat zadam pytanie: naprawdę ci to potrzebne? Jeśli tak, spróbuj z gorsetem bieliźnianym najpierw - jak w nim wytrzymasz parę miesięcy, spróbuj gorsetu o naturalnej formie.

- Nie zawsze chcemy pokazać gorset na zewnątrz, czasami trenujemy talię, ale nie chcemy wzbudzać sensacji - wtedy polecam ubrania oversize, o linii empire. Gdy chcemy talię podkreślić - ciuchy ze streczem, paski, wcięte w talii sukienki, żakiety, bluzki, albo gorset na górę.

- Zasada którą notorycznie łamałam - nie związuj sznura wokół talii, bo to może połamać fiszbiny. Mea culpa.

- Gorset wiktoriański wiąże się w talii, nie na biodrach. Wykorzystuje się albo dwa sznury, które wiąże się osobno, albo jeden, z "króliczymi uszami" w talii (patrz zdjęcie wyżej).

- A co w ubikacji? Pomyśl o tym już w trakcie ubierania gorsetu - najlepiej coś, co nie będzie wymagało szukania zapięcia pod gorsetem - sukienka, spodnie biodrówki, legginsy? Poluzuj również nieco sznurowanie ;)

- Sznurując gorset, nie dociskaj go na siłę. Poczekaj kilka minut, aż ciało się przyzwyczai i dopiero wtedy dosznuruj gorset ciaśniej.

Ceny:

Ten problem zostawiłam na koniec, bo jest dla mnie najbardziej problematyczny. Ja do tej pory kupiłam dwa gorsety wiktoriańskie. Oba w Restyle.pl i o ile Magda jest ze swojego zadowolona (za wyjątkiem nieszczęsnego sznura), o tyle ja ze swojego nie do końca - ale to nie ma nic do ceny.

W sklepach internetowych gorsety są w miarę tanie - jak na gorsety - ale i ich leżenie nie jest idealne. Nie mam posągowej sylwetki, nękają mnie wysokie biodra, mam figurę typu jabłko i taką samą tendencję do tycia. Wybrałam zły model - to jest właśnie problem zakupów internetowych.

Ceny sklepowe to od 70, 80 złotych za półgorsety, do ponad 300 złotych za gorsety overbusty do tightlacingu. Minus to powtarzalność modeli.

Cena gorsetu szytego na miarę oscyluje od 400 złotych w górę (bardzo drogie są brykle, fiszbiny i dobrej jakości materiały. A wierzcie mi, przeszycie tylu warstw materiałów i taka komplikacja wykroju jest warta również robocizny).  Górnej granicy właściwie nie ma. Osobiście uważam że produkt od DOBREJ gorseciarki wart jest swojej ceny.

Gdzie kupić?

www.restyle.pl - chyba jedyny w Polsce sklep z gorsetami i nietypowymi ubraniami. Tam kupiłam swój gorset.
www.draculaclothing.com - bodajże czeski sklep. Z tego co się zorientowałam, ubierają pół Europy :)
www.corsets-uk.com - brytyjski sklep. Duuuży wybór.

Wiele sklepów podaje również Lucy - link niżej - zarówno na blogu jak i w swoich filmach.

Kupna na allegro nie polecam - chyba że jest to sklep mający w stałym asortymencie gorsety. Jest to droga zabawa, na bubel szkoda pieniędzy.

Przykład na żywo

Mój gorset - vaspie. Mocno rombowaty, ręcznie doginane fiszbiny (nie wolno tego robić ;)), na Magdzie, bo ja się do gorsetowania wciąż nie nadaję.

Półgorset Magdy. Widać że nie vaspie, bardziej naturalny ;) Długi, co druga fiszbina plastikowa.



Na już koniec właściwy, dwie strony które polecam - już o nich wspominałam:

Polska gorseciarka i blogerka - SnowBlackCorsets
Moja ulubiona autorka filmów o gorsetach - Lucy i jej kanał YouTube.

Była jeszcze jedna świetna storna o gorsetach, treningu gorsetowym i tematach około gorsetowych - ale zgubiłam gdzieś link :(

Mam nadzieję, że choć trochę was zainteresowałam tematem, może nawet udało mi się odpowiedzieć na jakieś pytania.

Miłego wieczoru!



1 października 2012

Szampon, szampon ...

Dzień dobry :) Przygotowania do roku akademickiego idą pełną parą! Dla mnie to oznaczało głównie odświeżanie garderoby i kosmetyczki, oraz przyspieszony kurs zaznajamiania się z cennikami przewoźników ... Ach, ta nasza nieskomplikowana komunikacja publiczna!

Cóż zakupiłam? Z ciekawszych (dla mnie) rzeczy, nowe 4 pary butów (uwielbiam buty! :) - od razu się usprawiedliwię - MUSIAŁAM wymienić całe obuwie po wypadku), torbę, podkład i puder (tego pierwszego nie używałam od liceum, ale skóra mi się unormowała i widzę, że bynajmniej sama w sobie idealna nie jest) oraz szampon.

Moja głowa ewidentnie dołączyła do reszty alergicznego ciała, źle reagując na normalne szampony z SLES i SLS. Przestraszyłam się, skóra głowy zaczęła mnie swędzieć, pod palcami wyczuwałam nieprzyjemną maź, a włosy nie chciały schnać i wyglądały tak, jakbym ich wcale nie umyła. Zdarzyło się mi tak parę razy, objawy mijały po paru godzinach. Myślałam że to z przegrzania, potem, że może niezbyt dokładnie spłukałam szampon. Niestety, mimo długiego płukania, nieprzegrzewania głowy objawy dalej występowały :(

I tu gwóźdź programu: na objawy pomógł mi żel pod prysznic Dove :) Pal licho, że najeżony SLS, prawdopodobnie naszpikowany silikonem, gliceryną i całą resztą tałatajstwa - włosy po nim grzecznie wróciły do normy.

Ale że aby wymyć głowę zużywałam strasznie dużo żelu pod prysznic, od jakiegoś czasu szukałam taniego i łagodnego szamponu, i dzisiaj zahaczyłam o Rossmann, postanowiłam poszukać Babydream. Dziwnym trafem nie znalazłam ani jednej butelki o nazwie "Babydream", więc moją uwagę przyciągnęła Alterra z migdałem i jojobą.


Widziałam, że na wizażu opinie są mieszane. Ale jak to zwykle bywa - co jednym pasuje, innym szkodzi.
I tu moje pytanie brzmi: czy ona faktycznie jest tak delikatna, jak zapewnia producent?

Możecie mi polecić jakieś delikatne szampony w rozsądnej cenie?

PS: Uwielbiam ten zapach! Kojarzy mi się z syropem na kaszel dla dzieci :)
PS nr 2: Możliwe że sie tak załatwiłam Barwą ziołową? :(