10 kwietnia 2013

Krótka historia mody - Regencja: Suknia wieczorowa.

Muszę przyznać, mam zagwozdkę. Otóż, całkiem poważnie zastanawiam się (i dziewczyny, poprawcie mnie, jeżeli się mylę, bo mnie to dręczy!) czy w regencji funkcjonował podział sukien wieczorowych na obiadowe, operowe i stricte wieczorowe (wieczorki karciane, muzyczne, teatralne, itd itd). Według mnie takiego podziału nie było - wszystko, co było błyszczące, z drogich materiałów  o bardziej zdecydowanych kolorach, ale z trenem, było suknią wieczorową (balową wyodrębniam, w końcu te suknie przede wszystkim nie miały długaśnych trenów, które utrudniałyby taniec).

Dlatego u mnie nazwa "wieczorowa suknia" obejmuje suknie na proszone kolacje, spotkania karciane, sztuki baletowe, opery i wieczorki muzyczne.

Co ubierała kobieta wychodząc z domu na wieczorne umówione spotkanie? Niezależnie od statusu (najniższe warstwy społeczne nie są przeze mnie tu wliczane) ubierano "prawie" najlepszą, albo najlepszą suknię. Dlaczego "prawie"? Zależało to od tego, co uważano za ważniejsze - takie mniejsze wydarzenia, czy bale. Te ostatnie z natury rzeczy zdarzały się rzadziej, i na nie przygotowywano wspaniałe kreacje, ale jak żadnych balów nie było - ubierano wspaniałe stroje na takie właśnie "wieczorki w towarzystwie".

Cechą charakterystyczną były duże dekolty, cięższe materiały - a jeśli nie cięższe to bardziej "architektoniczne", sztywniejsze, drapowane, grające z światłem. Kolory - bardziej nasycone ( za wyjątkiem panien na wydaniu, oczywiście. One były skazane na biel.). Suknie były też zdobione wręcz kiczowatą ilością haftów, koralików, kryształków, złotych i srebrnych szlaczków i perełek. Wieczorne spotkania były oświetlane świecami, a w ich świetle takie suknie cudownie iskrzyły.

Normą były krótkie rękawy w sukniach - ale nie brak rękawów! Jest to poważny błąd kostiumologa "Dumy i uprzedzenia" z 2005 roku, gdzie Karolina Bingley nosiła suknię bardzo przypominającą nasze. RAMION NIE POKAZYWANO.

Często na zwykłe suknie, codzienne, tzw. suknie spodnie ubierano koronkowe lub szyfonowe suknie wierzchnie - rodzaj narzutki, która nadawała strojowi odświętnego charakteru. W ten sposób, mając 2 lub 3 suknie spodnie i parę narzutek, można było skompletować całkiem sensowną garderobę wieczorową.

Teraz zdjęcia :)

Ślubna, ale pięknie oddaje cechy sukni wieczorowej.

Bogato haftowane i wyszywane koronki. I charakterystyczny dla regencji łuk zdobienia.


Już lata 20, ale nadal regencja - widzicie ten piękny, bogaty materiał?


Tu brakuje sukni spodniej. Może była zielona?
Open robe. Specyficzny rodzaj narzutki wieczorowej :)



Tu mam dylemat z rękawiczkami - w końcu to atrybut balowy ;p No cóż, w końcu niektóre suknie miałe podwójne zastosowanie ;)


Często właśnie suknie wieczorowe były polem do popisu dla szwaczki. Chociaż szaleństwo z zdobieniami zaczyna się na dobre dopiero w połowie wieku ;)

Dodatki:
Święta trójca: stroik do włosów, wachlarz, rękawiczki. Stroikiem mogły być pióra, drogie kamienie, wstążki, kwiaty, turbany, diademy, tiary, do wyboru, do koloru. Wachlarz był damom niezbędny do komunikacji jak nam telefon komórkowy ;) A rękawiczki były przypisane do pory dnia w zależności do długości - krótkie na dzień, do podróży, długie, za łokieć na salę balową. Średnie - przed łokieć lub mitenki z koronki, atłasu - na uroczystości.

Buty - raczej baletki, nieśmiertelne buty regencji. ewentualnie buciki sznurowane, ale z lekkiego materiału, na płaskim obcasie, czasami haftowane.

Szale były opcjonalne, ale zawsze bogate, koronkowe lub jedwabne, torebki również skrzyły się perłami, koralikami, złotymi i srebrnymi haftami.

Biżuteria - kolie, pierścienie, bransolety, kolczyki, diademy, brosze. Wraz z statusem społecznym wzrastała ozdobność i cena biżuterii :)

Podsumowując: Trzeba błyszczeć, wyglądać na posiadacza większej ilości pieniędzy niż się ma w rzeczywistości. Wieczorem odkładano pastele, aby przywdziać barwy soczyste, wydobywane w świetle świec. Noszono treny, głębokie dekolty, krótkie rękawy, wachlarze i ... sole trzeźwiące :)


17 komentarzy:

  1. Jakie przepiękne te suknie! Czasem żałuję, że teraz takich się nie nosi, jestem oczarowana tymi sukniami !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się doczekać, aby pokazać wam mojego ukochanego projektanta, jego suknie są wręcz zjawiskowe ;)

      Usuń
    2. W takim razie ja tez już nie mogę się doczekać!

      Usuń
    3. Chyba zrobię niedługo osobny wpis o nim ;)

      Usuń
  2. Piękne są *_* Choć ja osobiście wolę te z niższą, mocniej zaznaczoną talią lub grubą wstążką w pasie. Złota (żółta?) i biała najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, chociaż im niżej talia, tym bardziej nie potrafię patrzeć na rękawy ;p

      Usuń
  3. Śliczności... Nie wiedzieć czemu, bardzo lubię tę białą suknię (jest przed czerwoną z mało twarzowymi rękawiczkami) - ma uroczą linię. I grr, tez strasznie mnie irytuje, kiedy filmowe bohaterki pozbawiane są rękawów. To tak, jakby skrócić sukienkę do pół łydki -dla nas to nic, ale wtedy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, hipokryzja wtedy też była, ale to co w filmach robią woła o pomstę do nieba ;p w Histerii główna bohaterka na balu wyskoczyła w sukni bez jakichkolwiek ramiączek - no błagam!!!

      Usuń
    2. Az proszą się o uniesienie brwi i sceptyczne "Jaasneee..."

      Usuń
    3. A niestety, tylko my te gafy widzimy ;p Więc po co dbać o historyczną zgodność strojów, jeżeli sami widzowie takich incydentów nie zbojkotują?

      Usuń
  4. Bardzo podobają mi się te suknie :). Jednak chyba sama nie wyglądałabym ładnie w takim kroju. Chociaż kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko rozchodzi się o dobre "wspomagacze" pod sukienki ;p halki, gorsety, odpowiednie cięcia w sukniach - mogą dużo pomóc ;p Też modeli sukien regencyjnych jest bardzo duzo - dla każdego typu figury coś się znajdzie ;)

      Usuń
  5. Wiesz co, zastanawiam się nad tymi wieczorowymi sukniami na ramiączkach. Znalazłam takiego malarza z II połowy XIX wieku, który malował tylko i wyłącznie panie z czasów napoleońskich. Na kilku obrazach mają one właśnie suknie na ramiączkach:
    http://p2.la-img.com/255/29205/11276843_1_x.jpg
    http://www.1st-art-gallery.com/thumbnail/115421/1/The-Poetry-Reading.jpg
    To może jednak coś w tym było? :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, to ma dosyc proste wytlumacenie. Kazde obrazy i zdjecia stylizowane maja to do siebie, ze nigdy nie sa w 100 procentach zgodne z realiami epoki. Podobnie jest teraz i z latami 50 -wszystkie tamte sukienki mialy grzeczne dekolty, czesto polrekawki, siegaly zawsze pol lki a teraz.xp

      Usuń
    2. Pewnie masz rację :) Ale jednak te sukienki mają coś w sobie :D

      Usuń
  6. Znalazłam ciekawy artykuł na temat rodzajów sukni regencyjnych
    http://www.janeausten.co.uk/undress-half-dress-full-dress-making-sense-of-it-all/

    Cytując artykuł: "According to The Georgian Index, a wonderful online resource for Regency fans, Dinner Dress and Opera Dress fall into the category of “Half Dress.” And only “Evening, Ball and Court Dresses” passed as Full Dress."
    Czyli suknia wieczorowa różniła się od balowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że "Half dress" to nic innego jak "sheer dress" czyli suknia tiulowa, którą ubieraną na suknię skormniejszą, spodnią. I z sukniami operowymi/obiadowymi jest jeszcze jedna sprawa związana - były to zwykle TE SAME suknie. Zwykle wyjście do teatru (opery) poprzedzała kolacja ;)
      I miałam dylemat też dlatego, że ... zwykle kobiet nie był ostać na nadmiar sukien. Miały po 2,3 dzienne, jedną obiadowo-wieczorowo-operową, jedną balową (lub po dwie, jeźeli brały udział w sezonie towarzyskim) i jedną court dress, czyli suknię dworską - zakładaną z definicji na debiut. Ten debiut miało się raz w życiu (że nei wspomne o tym ,że połączenie bogactwa z tradycją i modą dawało czasami opłakane efekty ...). Ogólnie - najbogatsi mieli suknie na każdą okazję, ale ci umiarkowanie bogaci dysponowali 5 lub 6 zmianami garderoby wierzchniej ,i paronastoma bielizny. Niech żyje praktyczna oszczędnosć ;)Tak iwęc nie raz było tak ze miało się suknię dzienną, suknię "lepszą", służącą za kazdą możliwą suknię z listy" operową ,wieczorową, obiadową; i balową, pozbawioną trenu (tak tak, to też nieraz była jedna i ta sama suknia!). Co zabawne, nieraz suknia balowa była skromniejsza niż ta "wyjściowa" ... ;)

      Usuń