27 kwietnia 2013

Harlequin: Tracy Anne Warren

Dzisiaj druga seria romansów historycznych, które mogę szczerze polecić.
Były to pierwsze powieści tego gatunku, jakie przeczytałam. Chyba dzięki temu, że były to właśnie te książki, te postacie, i te historie, nie odeszłam od tych książek.



 Miłosna pułapka - Tracy Anne Warren

Jest to typ powieści romansowych, które uwielbiam - wydarzenia nie idą do połączenia dwóch osób uczuciem, tylko to uczucie ewoluuje, dojrzewając i krystalizując się w coś trwałego. Mają dla mnie także inną ważną zaletę - pokazują intymne życie par w XIX wieku (wiem wiem, przerysowane i w różowych okularach, ale i tak!).

Cykl składa się z trzech części - historii bliźniaczek i przyjaciółki jednej z nich.

Miłosna pułapka


Cicha, nieśmiała Violet kocha skrycie księcia Reaburna. Lecz cóż, przystojny młodzieniec jest zaręczony z jej siostrą bliźniaczką. I oto tuż przed ślubem płocha, kapryśna Jeannette zmienia zdanie i namawia Violet, żeby to ona zajęła miejsce przed ołtarzem u boku księcia. Czy taka maskarada może się udać? Prędzej czy później piękny sen musi prysnąć. Kłamstwo musi wyjść na jaw. Lecz nie można oszukać serc złączonych prawdziwym uczuciem... 

Miłosny fortel



Lady Jeannette jest załamana. Zamiast brylować na salonach stolicy, musi wyjechać na prowincję. Taką karę wyznaczyli jej rodzice za romans zakończony skandalem. 

Okazuje się jednak, że i wieś ma swoje uroki. Jednym z nich jest flirt z przystojnym architektem. Rozkapryszona dama jest przekonana, że doskonale panuje nad sytuacją. I nawet nie podejrzewa, że nowy znajomy jest niezupełnie tym, za kogo się podaje... 

Lekcja miłości



Co ma zrobić nieśmiała i majętna Eliza, jeśli chce znaleźć męża, a boi się paść łupem łowców posagów? Oczywiście zwrócić się do eksperta, biegłego w sztuce uwodzenia. Lord Winter uczy dziewczynę tajników flirtu. Już wkrótce Eliza podbija londyńskie salony. Jednak w głębi duszy i wbrew rozsądkowi marzy o zdobyciu tylko jednego niewiernego serca - swojego nauczyciela...


Wśród tych książek nie mam faworyta, wszystkie lubię jednakowo. Wszystkie postacie też lubię równie mocno, nie ma lepszych i gorszych. 

W ostatnim poście zupełnie o tym zapomniałam - świetnym źródłem romansów w formie, która nie rzuca się w oczy (e-booki i m-booki) jest chomik H0akina. Serdecznie polecam, sama od paru lat korzystam z jej zbiorów!

Dobranoc ;)


24 komentarze:

  1. Czytałam "Miłosną Pułapkę" i niestety nie spodobała mi się. Bliźniaczki były według mnie bez wyrazu, nawet książę nie uratował sytuacji... :P Tez był taki byle-jaki, nie zachwycił mnie w żaden sposób.
    A czytałaś może "Czarnego księcia" Karyn Monk? Dość ciekawe i trzymające w napięciu (jak na standardy romansu historycznego). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ich polubiłam, może dlatego, że nikt tam do końca nie jest ani super krysztalowy, ani czarna owca ;) A nie wiem czy czytalam ... jak przeczytam opis książki dam znac;)

      Usuń
  2. Najbardziej przeraziły mnie te przesłodzone okładki, które skutecznie mogą zniechęcić od przeczytania książki.
    Bardzo mnie ciekawi, na ile te autorki znają realia i zwyczaje panujące w danych epokach. Jak myślisz? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, wiesz co? Podejrzewam że bardzo dobrze - znasz bloga twonerdyhistorygirls? Prowadzą go właśnie dwie pisarki romansów historycznych - i jakby nie patrzeć, ich wiedza jest naprawdę ogromna. Co do okładek ... Cóż, kicz jest w cenie ;) Ale po prostu takie okładki trafiają do głównego segmentu konsumentów, do jakiego wydawcy chcą trafić. No i są to okładki z lat 90. To też dużo mówi ;) Spójrz tylko na zdjęcia Sarachmet (Eleonora ma ją w linkach), której prace są używane do ilustrowania okładek. Podobnie jak z treścią, okładka może się trafić taka, a nie inna ;) Dlatego wolę ebooki - okładki po prostu nie oglądam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inna sprawa, parę lat temu czytałam wywiad z moją ulubioną pisarką fantasy, Andre Norton. Powiedziała mądre słowa - że każdy pisarz, czy to fantastyczny, czy romansowy,czy obyczajowy ma ZAWSZE w domu rozległą bibliotekę specjalistycznych książek z dziedzin, o które w książkach swoich zahacza-z historii, fizyki, chemii, ekonomi, zbrojeń, historii bitew itd. Jeśli takich książek nie posiada, prawdopodobnie nie jest poważnym pisarzem - piszącym wiecej niż jedna książkę i dostającym za nie pieniądze ...
      I tu się zgodzę - sama piszę, chociaż raczej nic nie wypuszczam w eter, a na regale dwie półki uginają się wręcz od książek historycznych, krawieckich, kostiumowych ... Na razie moja kolekcja jest skromniutka, ale się powoli rozrasta ;)
      Apropo! Wiedziałyście że są książki o pisaniu blogów?:)

      Usuń
    2. Coś słyszałam o blogu tych dwóch pisarek. Rzeczywiście, oni po prostu muszą mieć dużą wiedzę. Zawsze o tym myślę, kiedy czytam Dumasa, który przecież tak wspaniale odtwarzał różne epoki- jego znajmość historii musiała być powalająca.
      Nie wiedziałam, że piszesz! Mogę zapytać, co dokładnie? :)

      Usuń
    3. Glownie fantastyke i obyczajowe, ale lzejsze. Staram tez sie laczyc z kostiumowymi ;) niestety nic nie nadaje sie do pokazania ludziom. Staram sie trzymac krotszych form literackich ale mi zbytnio nie wychodzi, przez co wlasciwie nic nie ukonczylam ;)

      Usuń
    4. Te elementy kostiumowe muszą być bardzo ciekawe! Zawsze podziwiałam ludzi, którzy potrafią pisać o sprawach z przeszłości, zachowując przy tym realia danej epoki.
      A pytam, bo sama piszę, o czym niewątpliwie niedługo będzie na blogu :)

      Usuń
    5. Hm, STARAM się zachowywać realia kostiumowe, niekoniecznie mam cierpliwość ;) pisz pisz!

      Usuń
  4. Pamiętam że kilka razy miałam okazję zetknąć się z typowymi harlequinami, mam tu na myśli te współczesne romanse wydawane w tasiemcowych seriach, do kupienia chyba w kioskach ruchu, bo nie mam pojęcia gdzie indziej coś takiego można sprzedawać - księgarnia wydaje mi się być już zbyt poważnym miejscem. A że książki czytać uwielbiam, zaraz przystąpiłam do lektury. Kilka początkowych zdań bardzo mnie rozbawiło... potem już coraz mniej... i mniej... aż w końcu nie byłam w stanie tego czytać. Nie mam pojęcia gdzie takie mdłe idiotyczne historyjki znajdują swoich odbiorców - albo dobra, mam pojęcie, ale chcę od tego uciec, jak najdalej. Nie chcę żyć ze świadomością ze w moim otoczeniu są osoby uciekające w tak kiczowaty świat nierealnych romansów, z bohaterami na naprawdę infantylnym poziomie, zachowujących się wbrew wszelkiej logice ( no bo to miłość przecież, co nie?). I wszystko to w pseudo patetycznym nastroju wielkiej, prawdziwej, jedynej miłości. No nie.
    Napisz mi, czy te Twoje książki też takie są? Mam nadzieję że nie. Chętnie poczytałabym coś lekkiego ale wielostronicowe rozważania o uczuciach sekretarki do jej szefa ( no dobra, to nie ten dział, ale pozwolę sobie dokończyć) i zastanawiania się, czy chodzi mu tylko o seks raczej mnie nie zainteresują. Nawet w XIX-wiecznym wydaniu, które mnie kusi, nie zaprzeczam =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, romanse historyczne to powieści tendencyjne, poieraja się na podobnych schematach. Chciałabym powiedzieć ,ze nie, że te książki to literatura górnolotna, ale ... no własnie, ale. To nie ma być taka literatura. Ja je uwielbiam za to, że są nierealne, opisują wyimaginowane historie milosne ...
      Są jednak takie książki, gdzie oprócz tylko tych wątków , są też wątki kryminalne (całkiem niezłe, przyznaję), polityczne (większość dzieje sie na tle wojen napoleońskich, wojny secesyjnej, walk klanów w XIII wieku). No i niestety, zabierajac isę za takie książki trzeba się nastawić na książkę o miłości i perypetiach pary nią połączonej. Ja je lubię. Ty nie musisz ;) Ale spróbować warto, ale polecam ci bardziej książki Adrienne Basso, i to od razu od 2 części ;)

      Usuń
    2. Chętnie spróbuję, naprawdę. W końcu przeczytałam całą sagę zmierzch jako lekki odmóżdżacz i byłam całkiem zadowolona.

      Usuń
    3. Hm, jesliczytalas rowniez intruza od meyer i on ci sie spodobal,to powinny ci sie ksiazki basso spodobac ;)

      Usuń
  5. Fobmroweczka 28 kwietnia 2013 10:36
    "I tu się zgodzę - sama piszę, chociaż raczej nic nie wypuszczam w eter, a na regale dwie półki uginają się wręcz od książek historycznych, krawieckich, kostiumowych..."

    O, a dlaczego nie nadają się do puszczania w eter? Może jednak się nadają, ale jesteś zbyt skromna/samokrytyczna/niepewna własnych umiejętności? Może jednak warto spróbować puścić coś w eter? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skromność, samokrytycyzm pewnie są ,ale powód jest bardziej prozaiczny - nic nie jest dokończone. Regały są wypełnione książkami popularnonaukowymi na te tematy - tak gwoli ścisłości ;) I raz, kiedyś opublikowałam kawałeczek swojej twórczości, niestety portal, który promował młodych pisarzy niedługo potem padl, i tekst zniknął. Dalej jednak trzymam kontakt z osobą, która mnie cenzurowala wtedy, i ona również perswaduje mi przysłowiowego kopa zebym się wzięła do roboty i pisała! ;D

      Usuń
  6. Brak zakończenia jest rzeczywiście trochę problematyczny. :D Ale na szczęście można temu łatwo zaradzić, wystarczy zakończenie dopisać i będzie po problemie. :D Wiem, wiem, że to nie tak łatwo. Ale czemu nie? A że portal, na którym publikowałaś upadł, to szkoda rzeczywiście. Jednak jeśli utrzymujesz kontakt z osobą, która ci wtedy pomagała, może ta osoba mogłaby ci polecić jakiś inny portal lub miejsce, do którego twoje teksty by pasowały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jedna zasadnicża wade -nie jestem systematyczna ;) a mozliwosci publoikowania mam podsuwane, niestety uwazam ze nic co pisze sie eo publiacji jeszcze nie nadaje ;) jak juz cos wysle musi miec to jako taki poziom ;)

      Usuń
  7. No, z tym brakiem systematyczności to nie wiem, czy się zgodzić! :P Widzę, że robiłaś projekt regencyjny (robiłaś i zrobiłaś wedle zamysłu, od początku do końca) i teraz planujesz kolejny projekt... No podziwiam. :) Przecież to jest mnóstwo roboty i trzeba właśnie wykazać się systematycznością, cierpliwością, samozaparciem i tak dalej. Czyli to wszystko masz i potrafisz. Więc może z pisaniem jest jakiś inny problem? Tak tylko podsuwam, bo jednak w brak systematyczności, na podstawie przedstawionych przykładów, nie mogę uwierzyć! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, właściwie to ciężko mi wytłumaczyć, ale naprawdę tu chodzi o systematyczność. Po pewnym czasie tracę zapał i wenę do pisania - w szyciu jest łatwiej, nic się przez większą część czasu nowego nie wymyśla, tylko przyszywa, przycina, prasuje, drapuje ... A pisząc, muszę wszystko obmyślić, kontrolować, zadbać aby było choć odrobinę oryginalne i świeże. I w tym ostatnim jest problem - mam wrażenie, że wszystko co wymyślę już było, że jest to złe, słabe, mogłoby być lepiej napisane i zobrazowane ...

      Usuń
  8. Ok, chyba teraz już widzę różnicę w "systematycznym szyciu" i "systematycznym pisaniu". Chodzi ci o to, że szycie jest jednak bardziej odtwórcze, to znaczy, na początku jest działanie kreatywne, wymyślanie, planowanie, ale samo szycie to po prostu wypełnianie tego początkowego zamysłu. Tymczasem pisanie cały czas wymaga kreatywności - nie tylko na początku, w fazie wymyślania, ale tez później, przy każdym zdaniu, aż do samego końca. Dobrze zrozumiałam?
    Piszesz: "mam wrażenie, że wszystko co wymyślę już było, że jest to złe, słabe, mogłoby być lepiej napisane i zobrazowane" - więc chyba jednak wracam do tego, że nie doceniasz własnego pisania i jesteś zbyt samokrytyczna. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Obie te sprawy oddziaływają. Przy czym w drugiej kwestii działa jeszcze jedna rzecz - ja naprawdę przeczytałam dużo, dużo książek. I to głównie w tych gatunkach, które interesują mnie w pisaniu. A to się wiąże właśnie z tym, że poznałam już większość możliwych rozwiązań, postaci, typów sytuacyjnych ... Taka sytuacja denerwuje, bo naprawdę ciężko wymyslić coś nowego ;) Czekam na moment, w którym przestanę szukać czegoś nowego, a pogodzę się z tym, że można przedstawić coś od innej strony ;)

      Usuń
  9. I to jest bardzo mądre, co przed chwilą napisałaś o "czymś nowym" i o "przedstawianiu czegoś od innej strony". Posłużę się przykładem: bardzo lubię Harry'ego Pottera. Jeżeli streścić by tę historię w najprostszy sposób, można by powiedzieć, że to historia wybrańca. Standardowa. Wiele takich było i wiele będzie. Ale czy to, że HP powiela schemat oznacza, że jest złą książką? Nie! Jest fantastyczny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, siła HP tkwi w czymś innym - może i historia jest powielona, ale wszystko, co ją otacza - świat, magia, wymyślone reklamy, sprzęty, książki, środki transportu, wynalazki - to jest główna siła przetargowa całej historii, i za to ją kocham ;) Cóż, jeszcze do tego etapu sama nie dotarłam - jak dotrę to wtedy zacznę pisać do ludzi ;)

      Usuń
  10. No właśnie o to chodzi, że właściwie każda historia ją była - ale można ją opowiedzieć tak, żeby była nowa. ;D Spróbuj i pozwól ocenić innym twoje pisanie, będe trzymała kciuki. ;D

    OdpowiedzUsuń