Uff, nareszcie mogę z czystym sumieniem zamieścić tu post, który dotyczy tego, o czym blog jest - czyli szycia strojów historycznych ;)
Gorset jest moim drugim podejściem do stays i prawdę mówiąc - chyba na dobre się znielubimy ;) Ale jak to mówią, do trzech razy sztuka - dam sobie (i gorsetom) trzecią szansę prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Jeżeli i wtedy będzie wszystko bardziej nie szło niż szło - cóż, oddam się w ręce - i miarę - profesjonalistki, a sama zostanę przy całej reszcie historycznej garderoby ;)
Ale nieco konkretów: po pierwszym nieudanym gorsecie z autentycznego XVIII wiecznego wykroju, postanowiłam zdać się na doświadczenia innych i wykorzystać popularny trick z przeróbką sznurówki elżbietańskiej. I prawie mi wyszło ;)
Jak możecie zobaczyć, gorset nie jest pełnofiszbinowy. W pełni usztywniony jest tylko przód, boki i tył są "miękkie". Prawdę mówiąc, byłam zbyt leniwa na wyszywanie aż tylu tunelów ;)
Postanowiłam pozwężać gorset. Z racji ogólnego zniechęcenia, irytacji i braku czasu (nie mam jeszcze NIC do Pszczyny. Ok, mam koszulę ...) zrobię to prostacko, niezgodnie z sztuką i ainfachowo. O Wielki Boże Krawiecki, wybacz ...
Przód niezbyt ładnie naszedł na siebie - normalnie sznurowanie układa się równiutko - jak górny odcinek ;) |
Ogólnie gorset mi się podoba. Wyszedł całkiem zgrabny (nie licząc nieszczęsnego złego rozmiaru), nawet krzywizny w kanałach nie rzucają się w oczy ;)
W roli usztywnienia - opaski kablowe, zrecyklingowane z poprzedniego gorsetu.
Tkanina - "płótno żaglowe", z którego jest 3/4 rzeczy w domu mojego wykonania.
Nici - i tu odkryję Amerykę. Wskazówka na przyszłość 2: NICI DO JEANSU! I igła do skóry ;) Duużo ładniej wszystko wygląda ;)
Wykrój - z tego generatora: klik. Jedyna modyfikacja: ścięłam dekolt, aby wyglądał bardziej jak w XVIII wieku.
Wciąż czeka mnie wykończenie lamówką, może w przyszłości dodam jeszcze podszewkę. Pod znakiem zapytania stoi to, czy w Pszczynie będzie wykończony ... Cóż, brak czasu nie rozpieszcza ;)
Poniżej jeszcze dwa zdjęcia wizualizujące mój sposób na robienie dziurek do sznurowania. Używam w tym celu dużej igły tapicerskiej i pędzla kosmetycznego. Jarek doradził mi kiedyś, abym zamiast wycinać dziurki je rozpychała. Bardzo Ci dziękuję za tę radę, Jarku ;) Jako że nie posiadam szydła kaletniczego, musiałam sobie poradzić inaczej. Sama igła tapicerska w pierwszym gorsecie nie wystarczyła. Teraz wykorzystałam również skuwkę i trzonek pędzla - fakt, nie przeżył tego procesu, ale swoje zadanie spełnił ;) Ostatnim etapem było żmudne obszywanie.
Na koniec parę zdjęć z serii : co ja właściwie robię gdy nie szyję?
Dużą część dnia "uczelnianego" zajmują mi dojazdy. Ostatnia podróż trwała aż 3 godziny w jedną stronę ... Ale to był wyjątek ;) Chciałabym wam jednak zwizualizować na przykładzie ostatniego przestoju w jaki sposób radzę sobie z narzekaniem :) Zamiast - jak reszta pasażerów - psioczyć na koleje, mechaników, konduktorów i tory, pomyśłałam, że mam szczęście :) Bo zamiast widoku betonowego muru, ruiny albo starej kopalni mam przed oczami piękny kawałek zielonego pola ;)
Zdjęcie zrobione o godzinie 4 rano w Gliwicach ;) Testowałyśmy tryb nocny w moim telefonie ;) Pierwszy raz w życiu odwiedziłam akademik Politechniki i ... chyba wystarczy mi na całe życie ;)
A oto i niezawodna metoda kończenia projektów krawieckich: serial (ostatnio Kości lub Castle - znacie moją miłość do seriali kryminalnych), igła, nożyczki, poduszka na szpilki i ... ;)
Dobranoc! Have a nice day/night!
PS: wiecie może w jaki sposób wstawia się w bloggerze angielską wersję tekstu tak, aby była ukryta dla polskich czytelników i do rozwinięcia dla obcokrajowców? Muszę zrobić porządek z dwujęzycznością (baardzo kulejącą) na blogu ;)
I tak podziwiam, że go szyjesz :P Dla mnie własnoręczne uszycie gorsetu jest nie do przejścia, nawet nie próbuję się za niego zabrać :P
OdpowiedzUsuńjestem uparta, skąpa i lubię wyzwania ;) A poważniej, uważam, że nie ma rzeczy której się nie nauczę robić ;) Ot, takie ogólnożyciowe nastawienie ;)
Usuńja się zatrzymałam na etapie wykroju, mam za słabe nerwy na to więc gorsety po prostu zamawiam :D
OdpowiedzUsuńOj, ja WIEM, że za edwardiański na pewno się nie wezmę ;D oddam się w ręce Paliny z Corsetry & Romance prawdopodobnie ;)
Usuńsame here, stays już jest chyba w produkcji ^^ wtedy brutalnie potnę stary gorset i na jego bazie pokombinuję :)
UsuńZazdroszczę! Uwielbiam jej projekty ;)
UsuńPodziwiam samozaparcie. Ja nawet nie próbuję - nie mam czasu na zabawę z gorsetem. Jak przyjdzie na mnie czas to też pewnie zamówię gotowy.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o gorsety, to oddaję sprawiedliwość - jest to zaułek krawiectwa, który trzeba "czuć". Musi być idealnie dopasowany, a w tym celu trzeba czu i wykroje, i modelowanie i różne typy sylwetki, i tkaniny ... jednym słowem - o wiele wyższa szkoła jazdy ;)
UsuńMróweczko - jakbym miała do próbnych gorsetów wszywać fiszbiny, szlag by mnie trafił. Radzę kupić stare prześcieradło oraz sztywnik krawiecki z klejem - wycinasz ze sztywnika wykrój, naklejasz na tkaninę próbną, wycinasz z dodatkami na szwy, zszywasz. Tam gdzie masz sznurowanie przyszywasz po wierzchu taką miękką plastikową fiszbinę i taśmę gorsetową z oczkami. KONIEC. Możesz mierzyć i nanosić poprawki. Szycie ze starego wykroju i oczekiwanie, że ta nieznana właścicielka miała takie same wymiary jak ty... No wiesz...:-)
OdpowiedzUsuńŻeby nie było - ja się ze swoim rokokiem bardzo męczę i po drugiej próbie na razie temat zarzuciłam :-P
aha - to o tym jak ja walczyłam...
OdpowiedzUsuńhttp://kajani.pl/rokoko-under.html
Oj, znam tą historię ... ;D co do gorsetów - wszystko było ok, jak przymierzałam po raz pierwszy do ciała ten teraz, problem pojawił się gdy dużo schudłam ;)
UsuńJa urządziłam się trochę podobnie - wymierzyłam wykrój przed skrojeniem (pasuje praawie, mógłby być ze 2cm węższy w biuście), nie pomyślałam tylko o sprawdzeniu długości ramiączek. Więc teraz kończą się prawie że na szczycie ramion. Bywa, i tak nie mam czasu na poprawki bo suknia jest nadal nie jest wykończona:D
OdpowiedzUsuńja nie lubię nosić niedokończonych rzeczy ale cóż ... tym razem chyba nie będę mieć wyboru ;D
UsuńOooooh! Your grommets are beautifully done! I love the red color of these...your stays are going to be fabulous when they are complete!
OdpowiedzUsuńBlessings!
Gina
Thank you very much, Gina! my grommets are not so perfect, but I think - its ok, because they are hand sewn ;)
UsuńGliwickie akademiki = zUo
OdpowiedzUsuń