25 sierpnia 2014

Moje hobby w 10 zdaniach.

Zastanawialiście się kiedyś, jak sprowadzić Waszą pasję do 10 zdań? Ja dzisiaj spróbowałam. O to co mi wyszło ;)




1. Wiemy, że nie opłaca się przebierać między przymiarkami.
Wyobraźcie sobie obrazek rodzajowy: młoda panna (lub pani mężatka młodo wyglądająca, młodą będąca i młodą pozostająca) postanawia uszyć sobie suknię. Pod suknią znajduje się zwykle (plus minus) 3 warsty ubrania. Za każdym razem ubranie i rozebranie się zajmuje 5 minut. Przymiarek jest w ciągu dnia parę ... naście. 
Mój tata, sąsiadki i brat już się przyzwyczaili do widoku gorsetu, halek, falban i koszulek i nawet udają, że nie widzą nic niezwykłego!


2. Potrzebujemy dużo przestrzeni.
Przez dużo rozumiem willę z pracownią krawiecką wielkości przeciętnego M-2 oraz osobnej garderoby na same kostiumy, przy czym stylizowanym na XIX wiek pomieszczeniem do zdjęć bym nie pogardziła ;) Wyobraźcie sobie te suknie z trenami, szerokie, suto marszczone krynoliny, bum pady (które coś musi objąć - plus dwie dodatkowe spódnice), rozłożyste kapelusze, niezliczone szale, rękawiczki, parasolki, buty, stelaże ... Że o krojeniu naszych cudeniek na podłodze nie wspomnę!
Tak, to ja może poproszę o dwie garderoby. Albo trzy. Plus dodatkową salę balową w celach krojczych.


3. Sprzedawcy ze sklepów elektrycznych, budowlanych, "wszystko za 5 złotych" i ciucholandów znają nas bardzo dobrze.
Przy czym przez "bardzo dobrze" rozumiem także imiona rodziców, numer buta i listę alergii. Prawda jest taka, że pasmanterie (prawie) nic nie mają ;D Za to taki sklep elektryczny ... 
Naprawdę, przy osiedlowym "elektryku" allegro, e-bay i hurtownie pasmanteryjne razem wzięte wymiękają ;)



4. Nic nie wyrzucamy.
"Bo to się kiedyś przyda!" 
"Idealny do edwardiańskiego kapelusza!"
"O nie, mamo, dawaj. Toż to idealna koronka na mankiet/kołnierzyk/żabot/rąbek/poduszkę!"
Warto zaprzyjaźnić się z ciocią babcią, sąsiadką lub przyjaciółkami babci. Naprawdę warto :)


5. Nikt nas nie rozumie :(
No, chyba że akurat piszemy z innym kostiumerem, rekonstruktorem lub samym sobą ... ;)
I naprawdę, mamy mistrza w udawaniu, że wiemy o czym toczy się rozmowa ;D


6. Rozumiemy dylemat "jem czy oddycham".
Ubierz gorset (gorset, nie gorset) i też go zrozumiesz :)


7. Naginamy czasoprzestrzeń.
Przed każdym spotkaniem, balem, wizytą w teatrze czy piknikiem. Mamy mistrza w rozciąganiu "brak czasu" do "mnóstwo czasu". 
Za pomocą agrafek, spinek, klamerek i szpilek, oczywiście. Taśmą klejącą również nie gardzimy :)



8. Nasze domy przypominają muzea.
Wyobraźcie sobie stolik. Obok stolika stoi maszyna i karton z suknią w trakcie pracy. Na podłodze komputer, za nim stara, stuletnia singerka. Po drugiej stronie pokoju kredens Art Deco, lampa naftowa która prawdopodobnie przecieka i koślawy obrazek sukni a la turque. 
Kicz, dziecinada, snobizm? Nie sądzę. Po prostu nasza miłość do kostiumów przelewa się na mieszkanie ;) 


9. My naprawdę nie mamy na nic pieniędzy :)
Wszystkie pieniążki zostawiamy w wyżej wymienionych sklepach. 
Za to mamy aż za dużo materiałów. I wachlarzy ;)


10. Kochamy to, co robimy!
Taka pasja to pasja na całe życie. Ciągle się uczymy, zgłębiamy, dociekamy, świetnie się bawimy i ... przyjaźnimy się.
Prawda, dziewczyny? :)

Było to moje bardzo subiektywne zestawienie dziesięciu "faktów" na temat mojego hobby. Jak wy podsumowalibyście swoją pasję?

Do napisania!




32 komentarze:

  1. 1 - najzabawniej to jest kiedy trzeba drzwi otworzyć... :D
    7 - pistolet na klej. Miłość mego życia.
    8 - przygotowania na ostatni letni bal. Na drzwiach wisi moja 1912 czekając na spakowanie. Na podłodze świeżo wyprasowana bielizna z xviii wieku którą miałam pożyczyć Ani. Na łóżku fragmenty stroju na Złote, w innych miejscach jeszcze inna bielizna z trzech okresów. Nie wiem czy to przerażające, czy magiczne.
    9 - no właśnie nie mamy wachlarzy. Ale są w drodze, więc point still stands, bo w związku z tym nie mamy pieniędzy...
    10 - wypada przytaknąć? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypada, wypada ;) co do otwierania drzwi - główni zainteresowani się przyzwyczaili ;)

      Usuń
  2. Z jednym się nie zgodzę: ani kostiumerem ani rekonstruktorem nie jestem, ale raczej Was rozumiem :D Trochę osób związanych z historią, sztuką czy kulturą jest w stanie pojąć to uniwersum. Macie wspaniałą pasję. Bez dwóch zdań. I jak to z pasjami bywa, ma swoje dziwne strony :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo - niektóre rzeczy na pewno się pokryją z innymi pasjami ;)

      Usuń
  3. Ja też nie jestem kostiumerką, ale wydaje mi się, że doskonale rozumiem Was, które szyjecie, a właściwie to nie tyle rozumiem, co podziwiam - Wasze samozaparcie, chęci, no i talent :) Ale chociaż sama nie szyję, to jednak kilka punktów mamy wspólnych - na ostatnim złotym popołudniu dzięki Eli zrozumiałam dylemat "jeść czy oddychać" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, gorsety pozwalają na jedno, albo drugie, nie na dwie rzeczy na raz ;) inna sprawa - jesteś kostiumerką ;) tyle że sama nie szyjesz ;)

      Usuń
    2. Haha, no nie wiem, zupełnie się nią nie czuję. Jednak kostiumerstwo chyba jednak opiera się właśnie na tym szyciu, przynajmniej ja tak to odbieram :)

      Usuń
    3. Nie, kostiumerstwo to przede wszystkim przebieranie się w kostiumy, szycie ta opcjonalny element, zwany w bogatszej formie i profesjonalnie krawiectwem historycznym ;)
      Gabrysiu, Krynolina zrzesza kostiumerki, a Krynoliny bez Ciebie sobie nie wyobrażam - jesteś kostiumerką ;)

      Usuń
  4. I ja też Was rozumiem, choć żadnego kostiumu nigdy nie uszyłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się ze wszystkim i jeszcze bym dodała, że mój pokój zawsze wygląda jakby przeszło przez niego tornado, które wcześniej zahaczyło o pasmanterię, sklep z tkaninami i księgarnię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm, to moj pokój ma przebłyski czystości (np teraz. jedyny ślad kostiumó to manekin w 4 kapeluszach z halką i wielkie pudło szyciowe na pianinie ;)

      Usuń
  6. Fajnie to opisałaś. Z wieloma punktami się zgadzam. Co prawda w sklepach elektrycznych nie bywam, ale pani z pasmanterii zna mnie już bardzo dobrze. Punkt. 4 - jak najbardziej, ale natura chomicza już mnie wiele razy uratowała. Co do punktu 8 to tak jakbyś mój dom opisywała :) I ten wieczny brak pieniędzy z punktu 9. To chyba stan permanentny. Ale stanem permanentnym są również stosy materiałów zalegających wszędzie (ale wszystko kupione z konkretnym przeznaczeniem - nic na zapas. Tylko czasu na szycie jakoś wiecznie brakuje).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się panicznie boję zakopania w materiałach - obecnie tylko moje, na sukienki i halki do kostiumów są w łózku, szufladzie komody i pod pianinem ... to nie wróży najlepiej mojej przestrzeni życiowej ;)

      Usuń
    2. Nawet gdybyś miała materiały w stosach po sufit i tak się okaże, że na jakąś halkę albo coś innego nic nie pasuje i trzeba jechać na kolejne zakupy :p

      Usuń
    3. Niestety, mam na to naoczne dowody mieszkając z krawcową chomikiem od 25 lat ;)

      Usuń
  7. Ojej, nawet mi nie mów o przestrzeni, toż ja mieszkam w mieszkanku o powierzchni kiosku ruchu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, przy tak małej przestrzeni jej wykorzystanie jest równe 100% I WCIĄŻ JEST MIEJSCE! ;)

      Usuń
    2. Co do chomikowania, to właśnie wczoraj stałam się posiadaczką niesamowicie pięknej wstążki, którą można ozdobić kapelusz:)

      Usuń
    3. trzymaj koniecznie! ;) Plus moja rada: wstążki, kokardy i kwiaty przytwierdza się do ubrań metodą "zaraz odleci", dzięki temu można je potem zrecyklingować ;)

      Usuń
  8. Naprawdę świetny tekst!;) rzadko tu zaglądam, ale ten tekst udał Ci się wspaniale...z dwiema garściami i groteską opisałaś to co Cię zajmuje... Co do starych mebli i mieszkania na dawny styl urządzonego-to nie kicz, to najlepsze wnętrza urządzone z prawdziwych naturalnych materiałów z nutką artyzmu i smaku! Wiem coś o tym bo zaczynam zajmować się renowacją mebli i poluję na takie cudne drewniane starocie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;) Czasem urządzone antykami mieszkania wydają się nieprzemyślane i właśnie o to mi chodziło ;) Ale też uważam, że stare meble nadają wnętrzu charakteru ;)

      Usuń
  9. Mam wrażenie, że Was rozumiem, choć niczego historycznego nigdy nie uszyłam (na razie). Bardzo bym chciała, żeby to Twoje niezwykłe podsumowanie kiedyś stało się także moją rzeczywistością... :)
    Podziwiam Was, drogie kostiumerki, za to co robicie, macie wspaniałą pasję, rozwijacie ją, wyznaczacie sobie cele, konsekwentnie do nich dążycie, a następnie je realizujecie :) Wspaniale jest mieć takie hobby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! ;) i zachęcam gorąco do rozpoczęcia prób z kostiumerstwem, to naprawdę świetna zabawa ;)

      Usuń
  10. 4 - i kupujemy na zapas. Mnie to zawsze ratuje (regencyjny spencer powstał z resztek po reticule, a jego podszewka z różniastych ścinków po koszulach / halkach) :P
    5 - Ostatnio znajoma: "a co wy tam robicie na tych kostiumowych imprezach? Wkładacie sukienki i co?" I jak jej tu powiedzieć, że imprezujemy jak szalone :D
    6 - serio? Mojemu gorsetowi niczego nie brakuje, zawiązana byłam mocno, a nie miałam problemu ani z oddychaniem, ani z jedzeniem. Magia :D
    7 - zawsze <3 Przyjaciółka ostatnio powiedziała mi, że osobiście dopilnuje, abym spała choć odrobinę więcej, niż 3 godziny na dobę :P
    9 - Ostatnio zauważyłam, że nie cieszą mnie już wcale zakupy ubraniowe / kosmetyczne, bo "oszczędzam na (sukienkę / zlot / dodatki)"
    10 - <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze dostaję białej gorączki jak słyszę " i gdzie to ubierzesz"? ;p bardziej przy gorsetach chodziło mi o to uczucie świadomości, że się go ma ;) i prawda prawdą - za dużo w gorsecie nie zjesz, brzuch nie ma gdzie wyjść na spacer ;)

      Usuń
  11. Ja Was rozumiem. Namiętnie pragnę do Was dołączyć, ale dopóki nie zamorduję mgra (a trochę mi to zajmie) nawet nie próbuję.
    Marzę o gorsecie. Może mi nawet łamać żebra jak chce. Niestety (choć powinno byc stety) zbliżający się ślub skutecznie uniemożliwia mi odkładanie kasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może połączyć przyjemne i przyjemne, i na ślub wymyśłić suknię z prawdziwym gorsetem? ;)
      Ja też morduję mgr, pomordujemy razem! ;)

      Usuń
  12. fajnie napisane!:) ludzi z pasją zawsze świetnie się czyta/słucha:) i dołączam się do listy "nie szyje ale rozumiem":D pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! ;) Nie wyobrażam sobie życia bez pasji, w moim wypadku więcej niz jednej, mam nadzieję ;)

      Usuń
  13. Tak, mnie też wiele razy prześladowało "i gdzie to ubierzesz", "a po co ci to" .
    Fajny post :)

    OdpowiedzUsuń