6 stycznia 2015

Very promising purchases.

Today I'd like to show you my latest historical purchases from ... big outlet shops (don't know how you call it - these shops are Tesco and Aldi, and probably they can be compared to Walmart or Sears - just a "little" smaller than these ;)) I really like to purchase there some historical things - they are usually really cheap( all purchased things cost someting like $2), good quality(cotton, leather, silk) and suitable for most of decades :) Here you have only two things which I got: new red leather gloves ($3!) and white, thick, cotton stockings which are ... 2-sizes-too-small, overknee socks ($2). I love that kind of  shopping! :)

Jednym z najciekawszych i najbardziej pociągających (dla mnie) atutów kostiumerstwa, odróżniających go od rekonstrukcji historycznej jest fakt, że mogę kombinować. Nikt, kto kiedykolwiek miał do czynienia z naszą pasją, nie zaprzeczy, że jest to hobby drogie, czasochłonne i bardzo absorbujące. Kosztują stroje (i wszystkie ich składowe), kosztują akcesoria, wyjazdy, imprezy, a także wiedza. Kostiumerstwo (o którego nazwę, definicję i określenie wciąż toczymy w Polsce walkę!) różni się od rekonstrukcji rozluźnieniem rygorów poprawności historycznej. Uważamy, że nam wolno czerpać z kostiumów i historii mody esencję tego, co jest dla nas najważniejsze - kroje, ogólną estetykę, techniki szycia, odczucia - przymykając jednocześnie oczy na niedoskonałości naszych strojów: nie zawsze odpowiednie wzory tkanin, odcienie, zdobienia czy skład surowcowy. Nie chciałabym wchodzić dziś w debaty na temat granic kostiumerstwa (czy w ogóle jego istnienia - choć autorytety nasze prawa już częściowo poparły :)), czy zasadności przenoszenia nazwy jako kalki określenia angielskiego (kostiumer pochodzi od angielskiego słowa costumer i zdajemy sobie sprawę, że w języku polskim oznacza głównie pracownika teatru zajmującego się kostiumami scenicznymi), chciałabym się skupić na innym, o wiele przyjemniejszym aspekcie kostiumerstwa: pozwala zbierać w sklepach bardzo wartościowe, przypadkowe łupy :)



Nieraz byłam świadkiem oglądania cudzych zdobyczy - kapeluszy, biżuterii, butów, szali, książek, akcesoriów czy elementów niezbędnych do uszycia danego stroju. Zwykle są to przedmioty bardzo różnorodne(oczy misia jako guziki sukien, indyjskie kolczyki jako szatelenki), często o nieoczywistym przeznaczeniu (parasolki do drinków jako element ... koafiury z 1830 roku), czy wreszcie śmiesznie tanie, ale odpowiadające estetyce danego okresu (prześcieradła z Second Handu czy buty z Deichmanna - wciąż czekam na przecenę przeceny jednej upatrzonej pary :)).
Mnie zwykle cieszą najbardziej łupy, które antykami, ale ktoś się na nich nie poznał (suknia Art Deco pana Farysia za dwa złote :)), a które u nowego właściciela otrzymują drugie życie.

Dziś chciałabym wam pokazać właśnie takie przykładowe łupy, które sama odnalazłam, chodząc po pobliskich hipermarketach: skórzane rękawiczki (których nigdy dość) i białe pończochy (które znikają w zastraszającym tempie).





Każda z zaprezentowanych par rękawiczek nie kosztowała mnie więcej niż 10 zł :) Wszystkie są skórzane, ale każde nadają się na inną porę roku. Jasne są najgrubsze, wyściełane dzianinową podszewką, czarne są wykonane z grubszej skóry (są to zresztą moje pierwsze skórzane rękawiczki - mają już z 6 lat), trzecie to mój najnowszy nabytek. Bardzo cienkie rękawiczki ze skórki, bez podszewki i wyściółki. Noszę je zarówno na co dzień, jak i do kostiumów. mam również zamiar odważyć się kiedyś i ubrać je do niezimowej stylizacji retro.




Pończochy są tak naprawdę zakolanówkami, i to w dodatku o 4 rozmiary za małymi! Jednak za zawrotną cenę 6 złotych narzekać nie wolno. Skarpetki idealnie sprawdzają się w roli białych, grubszych pończoch (kto w trzewikach nosi cienkie, ślubne pończochy doceni ich wartość), są nieprzejrzyste, bawełniane i - miejmy nadzieję - choć trochę cieplejsze niż te klasyczne. Zaopatrzyłam się również w bliźniaczą - bordową parę do strojów z późniejszych okresów. Pończoch nigdy dość! :)

Jakiś czas temu zauważyłam, że właśnie takie okazyjne, tanie zakupy nieoczywistych rzeczy najbardziej mnie cieszą.

A jakie są wasze skarby? :)

Asia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz