1 kwietnia 2014

Idziemy na basen!

Czas uchylić nieco rąbka tajemnicy :)
Chodzę na basen!
Nigdy nie należałam do osób wysportowanych, ba, byłam przypadkiem kloszowym (zaleceniem lekarza w podstawówce był brak jakiegokolwiek sportu), w gimnazjum wolno mi było ćwiczyć tylko na pół gwizdka (zero zmian pozycji głowy i biegania), w liceum ... cóż, włączył się leń ;)
Problem pojawił się na studiach - a właściwie w zeszłym roku. Po złamaniu, pod pretekstem sesji, bólu stawów i ogólnego złego samopoczucia przestałam się ruszać w ogóle.
Skutek? Nie znam swojej obecnej wagi, nie wiem również ile ważyłam maksymalnie. Wiem za to, że w styczniu przestraszyłam się nie na żarty, gdy z powodu bólu kręgosłupa nie mogłam wstać z łóżka.
Szybko się jednak opamiętałam. Najpierw w ruch poszły ćwiczenia rozciągające, potem spacery, aż wreszcie - wybawienie. Basen!
Pływać umiem od zawsze (no ... prawie. Mając około 5 lat omal się nie utopiłam. Niedobra ja, nie posłuchałam brata i wyszłam za barierki). Z tego też powodu bardzo trudno mi wyjaśnić komuś, kto pływać nie umie, w jaki sposób się nauczyłam. Po prostu - unoszę się na wodzie :) Problemy ma w drugą stronę - nie potrafię nurkować, ale o tym później.
Do lutego potrafiłam pływać tylko w płytkim basenie, nie zanurzając głowy. Wiązało się to z irracjonalnym lękiem przed utopieniem i paniką po dostaniu się wody do nosa. Obecnie pływam pod wodą, stylem klasycznym (a przynajmniej tak mi się wydaje :p), zdobywając kolejne "osiągnięcia" w postaci kolejnych długości, a także przemiłych zakwasów i ogólnego, pozytywnego zmęczenia ;)
Pływam cztery razy w tygodniu po godzinie, stawiam przed sobą coraz to nowe cele, zapisałam się na naukę pływania z indywidualnym trenerem - we dwie, z moją sąsiadką. Moimi kolejnym celem jest wyuczenie kraula i delfina.
Jednym słowem, połknęłam bakcyla ;)

Nie jestem specjalistką, gdy chodzi o ekwipunek pływacki, ale chciałabym wam pokazać parę rzeczy, które mogą umilić pływanie oraz naukę pływania ;)
Wpis nie jest sponsorowany. Zupełnie nieświadomie jestem chodzącą reklamą jednej firmy ... ;)



1. Strój kąpielowy.
Wybierając swój, wiedziałam trzy rzeczy: ma być jednoczęściowy, dobrze podtrzymujący biust i ... z nogawkami :) Znalazłam strój idealny - z szortami, wbudowanym stanikiem, służący do areobiku wodnego ;)
Ostatnia cecha jest dla mnie istotna - chodzę na basen prawie codziennie, strój musi być dostosowany do częstego kontaktu z chlorem.
Brak troczków, zapięć, idealne dopasowanie pozwalają nie rozpraszać się pod wodą obawami, czy czasem czegoś nie zgubiłam ... ;)


2. Okularki
Niby rzecz oczywista, ale spotykam osoby, które próbują pływać pod wodą bez.
Noszę na co dzień okulary, dlatego na basen ubieram soczewki kontaktowe - jednorazowe. Okularki są niezbędne - soczewki mogłyby mi wypłynąć. Inną sprawą jest komfort pływania - o ile wodę w nosie czy uszach zniosę, o tyle w oczach - pod żadnym pozorem!
Polecam szkła z powłoką anti fog - moje ją miały, ale w skutek własnej głupoty ją zniszczyłam :( Obecnie przez prawie 10 minut na początku pływam na ślepo ... ;)


3. Klapki
Jeżeli macie zamiar pływać regularnie, warto zainwestować w klapki basenowe nieco lepszej jakości. Znajome, z którymi jeżdżę zazdroszczą mi tego, że gdy wyjdę spod prysznica moje klapki są prawie natychmiast suche ;) Niby drobiazg, a potrafi poprawić humor ;)



4. Ręcznik
Kolejny niby zbędny wydatek, ale polecam go każdemu! Ręcznik z mikrofibry, bardzo chłonny i bardzo duży :) Szybko chłonie (nie trzeba pocierać), szybko wysycha i ... nie śmierdzi ;)


5. Torba basenowa
KONIECZNIE z kieszonką na mokre rzeczy. Sprawdziłam torbę z Nabaiji (link) i polecam ją z całego serca. Moja mama również :)



6. Zacisk na nos
Rzecz przydatna przy nauce rotacji. Nie testowałam, choć posiadam. Jeżeli ktoś nie toleruje chloru - jak znalazł ;)

:)

7. Czepek
Będąc włosomaniaczką mam lekkiego świra na punkcie zabezpieczania włosów. Skutek? Pływam z gołą głową :)
Zanoszę się z kupnem specjalnego czepka a la smerf - z miejscem na kok. Zwykły czepek był za mały, właściwie głowy nie chronił. Moje włosy mimo że cierpliwe, już protestują przeciw takiej dawce chlorowania w tygodniu. Wiem, że będzie silikonowy - choć częściowo uchroni głowę przed zmoczeniem.
Oprócz tego obowiązkowo - mycie po każdym basenie, odżywka, raz w tygodniu maska. Codziennie odżywka + olejek na końce. No i warkocz! Drogie panie w kucykach - podziwiam za cierpliwość przy rozczesywaniu ...

Tak wygląda mój zestaw pływacki. Rzeczy takie jak strój, klapki, torba, ręcznik nie należą do najtańszych, ale to jednorazowy wydatek (strój to wyjątek - niedługo mój przestanie pasować). Comiesięczny wydatek obejmuje karnet, szkła kontaktowe, dojazdy.
Ale cóż, lepiej inwestować w basen niż w lekarzy ... ;)

Lubicie pływać?:)

Dobranoc!

19 komentarzy:

  1. Fajny ten strój :)

    A ja pływać nie umiem. Nędza i hańba, zwłaszcza że mój luby jest ratownikiem i żeglarzem. Plus tego taki, że mogę oczekiwać od niego, że będzie mnie łowił, jak wylecę za burtę :P

    Jakim cudem udaje Ci się pływać bez czepka? Nie spotkałam jeszcze basenu, gdzie wpuszczaliby bez (wiem, bo w czepku wyglądam tak totalnie, totalnie jak napuchnięty chomik, że nigdy nie poszłam na basen :P - wiem, że to głupie, ale nic nie umiem na to poradzić). Przekupiłaś kogoś? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech cię nauczy pływać ;p choć na własnej skórze się przekonałam, że nauka pływania kogoś innego to wcale nie jest taka prosta sprawa ;)

      Nasz miejski basen jest świeżo wyremontowany - w lutym został oddany do użytku ;) Założyli nowe filtry wody, których długie włosy nie zapychają - a to jest główny powód nakazu noszenia czepków na basenie. Inną jest higiena (lub jej brak) ale to temat legenda ;)
      Czepków nosić nie musimy, ale wiele osób i tak się na nie decyduje - o ile filtry mamy dobre, to system naliczania czasu i suszarki do włosów żadne ....
      Kasy są przed szatnią - więc czas potrzebny na przebranie się, prysznic, suszenie włosów jest wliczany w czas kąpieli. Mówi się trudno ;) Suszarki to po prostu popularne suszarki do rąk - takie, jak można spotkać na uczelniach i w centrach handlowych.
      Ale ogólnie nie narzekam ;)

      Usuń
  2. "Będąc włosomaniaczką mam lekkiego świra na punkcie zabezpieczania włosów. Skutek? Pływam z gołą głową :)"
    I przeczytałam i przez sekundę wyobraziłam sobie Ciebie jak wchodzisz do basenu bez włosów, które ściągasz przed, żeby pływać z gołą głową ;)
    No właśnie to suszenie strasznie zabiera czas :( Ja rano jak się spieszę to albo włosów zupełnie nie myję (ale ja nie zanurzam głowy nigdy, więc często włosy mam suche :P) albo wychodzę z mokrymi, co nie jest dobrym pomysłem -_-'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, o tym nie pomyślałam, takie włosy na doczepkę ;) Ja też często gęsto wychodzę na dwór z mokrą głową, ale o dziwo - nie przypłaciłam tego jeszcze poważniejszą chorobą (odpukać). Chyba zacznę wozić ze sobą suszarkę do włosów ;)

      Usuń
  3. Co do włosów i basenu polecę ci fajną sprawę: zmieszaj sobie trochę oliwy z oliwek z odżywką do włosów. (ja dodaję też troszkę olejku arganowego). Na basenie porządnie zmocz głowę, nałóż mieszankę i na to czepek. Po wyjściu z wody czuć, że chlor tak strasznie nie zniszczył. Też lubię basen, a zapuszczam włosy :)
    Pozdro!
    Kisiel/kurzaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry patent! Tylko że my czepków na basenie nie potrzebujemy - nowe filtry, włosy się w nie nie wkręcają ;) A jak kupię czepek to po to, żeby głowy nie moczyć ;)

      Usuń
  4. Podobno basen jest najlepszy na problemy z kręgosłupem, bo go odciąża, także wybrałaś idealnie :)

    Ja się chyba nigdy nie nauczę pływać, no i mam też inny, głupi basenowy problem: kretyński lęk przed odkryciem nóg. W zeszłoroczne wakacje pokonałam go o tyle, że po raz pierwszy od 10 (!) lat pokazałam łydki :D Normalnie rewolucja modowa jak na początku XX wieku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Wiesz, że można kupić stroje kąpielowe do kolan?:) Coś na kształt kombinezonu piankowego dla nurków ;) Inna sprawa - na basenie nie chodzą same modelki, a woda ma magiczne właściwości przeciwdziałania grawitacji ;)

      Usuń
    2. Porcelanko, ja kiedyś nawet upalnym latem chodziłam w dżinsach - tak wielkie miałam opory przed odkryciem nóg, że wolałam mieć odparzenia :P Ale jakoś udało mi się to zwalczyć, choć na początku było ciężko. Nie poddawaj się :]
      A co do pływania, to tez mam takie wrażenie. Mój B. ręce załamuje na mój brak zdolności w tym kierunku- mimo, że absolutnie nigdy nie bałam się wody po prostu nie umiem. Okej, jestem w stanie (przez krótki czas) unosić się na wodzie, ale przemieszczać? Oj nie :P

      Usuń
    3. Też chodziłam w długich gatkach w upały :D A zwalczanie idzie mi całkiem dobrze - na blogu pokazałam już nawet kawałek uda :P
      Z pływaniem mam identycznie - jedyny sukces to trwożne unoszenie się na wodzie, ale tylko w takich miejscach, w których mogłam dotknąć stopami dna. Jak tylko odpłynęłam trochę dalej, zaczynała się panika i tonięcie :P

      Co do stroju, marzy mi się falbaniaste bikini <3 i pewnie kiedyś się do niego przekonam tak, jak do krótkich sukienek, ubrań w innym kolorze, niż czarny i spodni :D I jeśli już wejdę do wody, najpierw będzie to jezioro, rzeka lub morze, bo jednak obawiam się chloru (ok teraz już na pewno jest lepiej, ale w czasach licealnych, mimo iż nie pływałam, nawet na korytarzu tak śmierdziało, że pamiętam to do dziś :O )

      Usuń
    4. Dziewczyny, ciało jak ciało - ot, każdy je ma, ideałów fotoszopowych nie ma ;p

      Co do strachu przed głębokim ... uważałam, że go mam póki nie musialam sobie poradzić na środku basenu z skurczem i wodą w gardle ;) Od tego czasu mało co (chyba że skoczkowie) może mnie wybić z rytmu ;)

      Co do chloru i odkrytych akwenów. Przy przełamywaniu strachu do wody basen jest bezpieczniejszy. Są ratownicy (zwykle 2,3), woda jest przejrzysta i widać co się pod nią dzieje, nie ma prądów, ewentualnie można pływać blisko barierki lub separatorów ;)

      Usuń
    5. Potwierdzam, basen lepszy. Ja do żadnego zaglonionego jeziora nie wlezę, jeszcze mnie rośliny wodne wciągną w dół ;)
      Ja zaczęłam chodzić od poniedziałku na aquaaerobik w szkolnym basenie - tam dopiero jest przekrój! Super, że takie różne babeczki chodzą, nic a nic nie trzeba się wstydzić :)
      (nie, żebym się wstydziła :P)

      Usuń
    6. A czego się wstydzić?:) Każdy jest inny, i każdy ma kompleksy, bez wyjątków (chyba że jest się taką Anią, która sama kompleksy przewalczyła, polubiła i uczy innych tego samego ;))
      Druga sprawa - basen jest boski, bo zapobiega zwisom ;) Plus dodatkowo - przy rzetelnej pracy daje super efekty! ;)

      Usuń
  5. Hello there! I would like to award you the Liebster Award!
    http://beauty4ashes7.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Stwierdzam że okulary nie są obowiązkowe ;) pływam 10 lat z otwartymi oczami pod wodą i czuje się świetne xD a mam wadę wzroku xd popieram - pływanie jest w deche , pływam także zawodowo z trenerem w Czerwionce xD kraul - bardzo łatwy do opanowania delfin - wyższa szkoła jazdy ale super brzuszek pracuje, boli aż miło xd przy delfinie boli także ..szczęka xd więc pływaj pływaj ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienoszenie okularów odpada-noszę szkla, bez nich prawie nic nie widze

      W czerwionce, powiadasz ... Ja tez ;) tyle ze nie profesjonalnie ;)

      Usuń
  7. ... Ale z ,,trenerem'' więc... a z którym Panem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, nie potrafię zapamiętać nazwiska ;) Jak tylko przypomni mi się imię to podam.
      Pływam nie tyle z trenerem, co z nauczycielem - żeby opanować prawidłowe podstawy techniczne, ale pływam całkowicie rekreacyjnie. Jaki jest sens utrwalać złe nawyki ;)

      Usuń