13 października 2013

"Suknia" princesse i bielizna wiktoriańska.

Dziś małe zamieszanie na blogu Fobmroweczki, ale spokojnie. To żaden wirus.
Poniższy post wyszedł z mojej rączki.
Witam was wszystkich serdecznie, po drugiej stronie monitoru Madzianna, dosyć nieśmiało, bo po raz pierwszy mam okazję zwracać się do takiej ilosci czytelników.

Poznaliście mnie już we wcześniejszym wpisie pt. Projekt: regencja: ukończona sukienka.
Mając taką okazję bardzo chętnie przedstawię wam moje odczucia związane z noszeniem strojów historycznych.
W przeciwieństwie do właścicielki bloga jestem kompletnym laikiem. Moja wiedza o ubraniach z różnych epok właściwie zaczynała się na Harlequinach, ekranizacjach powieści Jane Austen no i oczywiście informacjach zasłyszanych od Asi.

















Miałam dziś na sobie gorset przez zaledwie godzinę wraz z “pantalonami” - jak ja to nazwałam i resztą “spodniej” części stroju.
Godzina to bardzo krótko aczkolwiek…
Czy zastanawialiście się jak te biedne kobiety, bo to niestety one były ograniczane tym swoim strojem i etykietą, wytrzymywały w tych strojach?
Dziura  w “pantalonach” z przodu i z tyłu… Gorset, który nawet nie pozwalał zakasłać, a wierzcie mi, gdy jesteście przeziębione przecież potrzeba “złapać powietrza”. Dodatkowo ta prosta postawa, która jest po kilku godzinach zapewne bardzo męcząca…
Oczywiście najbardziej przyjemnym momentem było “wyzwolenie” się z gorsetu.

Tu oczywiście można by było wszcząć dyskusję odnośnie pozytywów lub negatywów…
No cóż, mi nie o to chodzi.
Moim celem jest zasianie delikatnego chociaż pozytywnego myślenia do naszej codziennej rzeczywistości. ;p
Uwielbiam te piękne suknie, gorsety, krynoliny… Serio…
Chciałabym tylko żebyśmy docenili, ze dziś możemy chodzić w tym co chcemy. Nie jesteśmy w “morderczym” ścisku gorsetów, a jednak możemy korzystać ze spuścizny historii mody, wzorować się na niej i nosić to, dziś, robiąc to samemu, kupując lub mając wspaniałych przyjaciół, którzy się tym pasjonują.

Madzianna

Poprosiłam Magdę, żeby wypowiedziała się dzisiaj nieco w swoim imieniu o strojach historycznych, będąc osobą totalnie niezwariowaną na ich punkcie. Chciałam również sama sobie przypomnieć, że prowadzenie bloga, tworzenie fryzur, kostiumomania, szycie i poznawanie historii mody to przede wszystkim zabawa ... Nie zawsze wszystko musi być idealne, proste, dokładne ;)
Dzisiejsza "suknia" powstała z kuponu materiału, współczesnej bluzki i paru szpilek, a jednak zabawa przy jej tworzeniu była przednia! ;)
Bielizna to zestaw -składanka z drugiej połowy XIX wieku. Do kompletu jest jeszcze turniura, ale Magda z niej zrezygnowała ;)
Ten wpis powstał również, aby zachęcić Was - może wydaje wam się, że nie macie talentu, siły, czasu, sposobności, środków - bzdura! Pasje można rozwijać w każdych warunkach - trzeba tylko chcieć ;)

Dobranoc! ;)


13 komentarzy:

  1. Ja nie wiem, czy współczesna bielizna jest taka wygodna, dla mnie stanik np. jest bardzo niefajny :/ Pozostaje więc liczyć na to, że wkrótce ktoś wynajdzie coś (jeszcze) lepszego :P

    A pomysł posta gościnnego i zdjęcia super :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygoda wygodą, trzeba go dobrze dobrać ;p
      Magda się cieszy ;d

      Usuń
    2. Może stanik jest źle dobrany? :) Ja tam zawsze doceniałam wygodę współczesnej mody. Jednak warto uznać postęp cywilizacyjny! :P

      Usuń
    3. Oj, ja też go uznaję, chociaż nie miałabym nic przeciwko udziale przez parę tygodni w jakimś projekcie historycznym ;D

      Usuń
  2. Bardzo mi się ten wpis podoba! Bo jest taki z "mojej" perspektywy i zgadzam się z tym, o czym mówi Magda, bardzo doceniam obecny status kobiety, może nie idealny, ale jednak dający znacznie więcej możliwości niż w czasach wcześniejszych. Suknie z minionych epok są wspaniałe - z chęcią założyłabym taką chociażby po to, żeby zobaczyć jak to "drzewniej bywało", ale o wiele bardziej wolę spędzić wieczór w wygodnym dresie i swetrze, na przykład przy czytaniu książki. I w ogóle takie zestawienia wpisów dwóch osób, jednej bardzo zaangażowanej w, tak to nazwijmy, odtwórstwo historyczne, a drugiej będącej "w tym biznesie" świeżynką, osobą z zewnątrz, to fajny pomysł. Może z tego wyniknąć jakiś ciekawy dialog. Fajnie by było, jakby Magda regularnie pojawiała się gościnnie na blogu (mogłybyście dyskutować o różnych zjawiskach historycznych i pokazywać je z różnych perspektyw).

    ps. Fobmroweczko, czy mogę skrobnąć do ciebie maila? Mam pytanie nie związane z blogiem, więc nie chcę offtopować tutaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisz maila, spokojnie :) A Magda, jeśli zechce, się będzie regularnie pojawiać ;) Szczególnie, że w niektórych kwestiach mamy bardzo różne poglądy ;)

      Usuń
  3. ja chciałam pozdrowić obie Panie blogerki:) Kiedyś was nawiedze zobaczycie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie, przede wszystkim to ma być zabawa. :) A ja jestem ciekawa, jak to jest nosić gorset. Po sukience, pewnie będzie następny w kolejności do uszycia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm, zależy od dopasowania - gorset szyty na miarę, gdy nie zmienia nam się waga leży jak ulał - nie uciska, modeluje, nie wbija się.

    OdpowiedzUsuń