24 października 2013

Największe błędy przy szyciu strojów historycznych - tłumaczenie.

Poproszono mnie o przetłumaczenie tego artykułu z bloga Historical Sewing.
Tłumaczenie wolne, raczej wyciągnięta z niego synteza, bo nie czuję się na siłach walczyć z angielską i polską składnią oraz angielskimi aforyzmami ;)



 NAJWIĘKSZE BŁĘDY POPEŁNIANE PRZEZ KOSTIUMERÓW*

Przede wszystkim i na wstępie, pamiętajcie o tym, że nigdy nie będziemy stuprocentowo zgodni z daną epoką. Nie żyjemy w tamtych czasach, jesteśmy ludźmi z XXI wieku i tylko "bawimy się" w odtwarzanie historii.

Jest jednak parę błędów, które możemy wyeliminować, aby być bliższym pożądanego przez nas efektu.

1. Sylwetka

Odpowiednia sylwetka jest podstawą epokowego wyglądu sukni. To, co różni suknię z 1880 roku od tej z 1838 to właśnie sylwetka, kształty i wypukłości. Odpowiednia bielizna (halki, gorsety, wypełniacze) jest podstawą - bez niej nie osiągniemy efektu, o który nam chodzi.

2. Cięcia

Odpowiednie szwy i cięcia, zgodne z sztuką krawiecką epoki mogą natychmiast odmienić twój kostium. Jeżeli nie zachowasz oryginalnych cięć, wprowadzając do epokowej sukni te współczesne sprawisz, że suknia nie będzie wyglądać tak, jak ją sobie wyobrażałaś.
Przykład? W sukni regencyjnej charakterystyczny jest maleńki tył - cofnięte szwy ramion, główki rękawów zachodzące na łopatki, wysoki stan - jeśli nie zachowasz tych proporcji, twoja sukienka będzie krzyczeć współczesnością.
Pamiętaj też, że szwy nie biegły tak a nie inaczej bez powodu - chodziło o odpowiednią sylwetkę, ale też o dopasowanie ubioru do figury i wywołanie odpowiedniego efektu wizualnego.

3. Dopasowanie

Jak wszyscy wiemy, dopasowanie wykroju do naszej indywidualnej sylwetki jest najważniejsze, jeśli chcemy wyglądać w czymś znakomicie, szczególnie gdy chodzi o wcielenie się w konkretną epokę. Możesz wybrać paskudny, sztuczny materiał, ale dopasować go idealnie do swojej figury i wyglądać perfekcyjnie (dobór materiału to kolejny błąd w kostiumingu).
Ważne jest też, aby nie stawiać sobie fałszywego celu: pamiętajmy, że idealnie leżące muzealne okazy są wypchane w każdym możliwym miejscu (manekiny nie potrzebują luzu krawieckiego do poruszania się). Brak zmarszczek na tkaninie nie oznacza wcale, że dana suknia leżała tak na właścicielce. To samo tyczy się fashion plates - wygładzano je jak we współczesnym photoshopie.
Porównujemy suknie z wystaw, z fashion plates, te wykonane przez osoby o idealnej dla danej epoki figurze (Before the Automobile to najlepszy przykład - przyp. tłum.) z swoimi, nieepokowymi wymiarami. To zła droga.
Błędem jest nie unikanie danej epoki, ale nie poświęcenie czasu, na zbudowanie odpowiedniej sylwetki, dobranie w danej epoce elementów odpowiednich dla swojej figury. Zamiast załamywać ręce nad brakiem talii do sukni z krynoliną, pomyślmy nad odpowiednim gorsetem, odpowiednim obwodem krynoliny i sprytnym wzorem materiału, który wysmukli naszą talię.
Dopasowywanie wykroju do sylwetki wymaga cierpliwości i na początku będzie trudne. Nie należy jednak omijać tego etapu - tworzenia modeli próbnych, mock-upów, aby dopasować strój idealnie do swojej sylwetki.

4. Materiał

Jest to chyba najczęstszy błąd popełniany przy szyciu kostiumów!
Aby wyglądać dobrze, nie możemy wybierać tanich, sztucznych, świecących materiałów, nie powinniśmy także oszczędzać na jego ilości - dawniej szyto z tkanin naturalnych, wykorzystując nieraz nawet 15 metrów na jedną suknię!
Normą jest również to, że używamy zbyt ciężkich tkanin - powód jest prosty, współczesne tkaniny nie układają się jak te sprzed stu czy dwustu lat.
Wybieraj dobre gatunkowo tkaniny. Jeżeli pójdziesz na łatwiznę i użyjesz tkaniny może taniej, ale i tak wyglądającej - nie osiągniesz celu, który sobie zamierzyłeś, będziesz rozczarowany. Często bywa i tak ,że już gotowego stroju nie chcesz ubrać, bo wygląda po prostu śmiesznie - jak te kostiumy karnawałowe, które wiszą w hipermarketach. Skutek? Straciłeś pieniądze na tani materiał, a stroju i tak nie ubierzesz.
Trzeba zacisnąć zęby i odłożyć pieniądze na dobre gatunkowo jedwabie, wełny, bawełny i lny (a czasami warto poczekać - można trafić perełki za rozsądną cenę!).
Oczywiście, można czasami nagiąć nieco te "zasady" - wybrać mieszanki włókien sztucznych i naturalnych.

5. Zdobienia

Przyozdabianie sukni na łapu-capu mija się z celem. Zdobienia, tak jak cała suknia, powinny być ZAPLANOWANE. Muszą mieć swoje miejsce, uzasadnienie, rolę i harmonijnie łączyć się z całością. Parę elementów stroju nie powinno się "gryźć".
Dużym błędem jest oszczędzanie na zdobieniach (nie wiedziałam jak do końca przełożyć tę ideę na język polski - chodzi o oszczędność finansową, skąpstwo, nie elegancką skromność - przyp. tłum.) Jeżeli w sukni brakuje falban, spódnica wydaje się "goła", obserwator może wyciągnąć następujące wnioski: 1) oszczędziłeś na zdobieniach, 2) brakło ci czasu, 3) nie prześledziłeś dokładnie przykładowych sukni z epoki.
Z dodatkami jest podobnie jak z innymi elementami stroju - jeżeli nie wszyjesz jednego klinu w spódnicy, nie będzie ona zgodna z realiami. Nie zapomnij poświęcić zdobieniom czasu - one stanowią o efekcie końcowym!

6. Proporcje 

Warto się przyjrzeć proporcjom w kostiumie - ale nie tylko wymiarom talii, biustu i bioder, czy szerokości spódnicy. Także rozmiarowi kołnierza, kokard, kapelusza czy falbany. Powinny one być proporcjonalne nie tylko do kroju sukni, ale także do twojego wzrostu, typu figury i wymiarów.
Warto o nich myśleć już w trakcie projektowania wykroju - jeżeli w danej epoce podkreślano wąską talię, chcesz ją optycznie wyszczuplić przez odpowiednie podkreślenie ramion i bioder, niezależnie od twojego typu figury. Proporcje można zmieniać i korygować dzięki pewnym elementom stroju i dodatkom.
Największym błędem, gdy chodzi o proporcje jest bezmyślne kopiowanie wykroju. Czy myślisz o tym, że przeciętny rozmiar 38 ma również określony wzrost, tj. 167 cm? Będąc niższą lub wyższą, powinnaś odpowiednio przeskalować na mniejsze lub większe kieszenie i kołnierz.
Pamiętaj również, że dawne kobiety były o wiele niższe (jeśli szyjesz z wykrojów muzealnych/magazynów mód z epoki), a szyjąc strój z gotowych komercyjnych wykrojów, zwróć uwagę na jaki wzrost jest on przewidziany!
Jak widać, chodzi nie tylko o odpowiednie dopasowanie do sylwetki kroju, ale także o proporcjonalne dopasowanie do siebie i do swojej sylwetki wszystkich elementów stroju.

7. Zdolności krawieckie

Stroje historyczne mają swój smaczek, gdy są wykończone według epokowych zasad krawieckich - użycie skośnej lamówki do wykończenia brzegów i zapasów szwów, usztywnienie stanika sukni fiszbinami (jakże często pomijane!), ręczne wykończenie rąbków i rękawów.
Wiadomo, że nie od razu wszystko wygląda idealnie, ale właśnie w tym tkwi całe piękno szycia - ćwiczenie czyni mistrza! Nikt się nie urodził z igłą w ręku, jedynym sposobem aby szyć ładnie jest szyć, szyć i szyć!
Poznawanie nowych technik, próbowanie innych szwów, wykończeń, staranie się, aby szew wyglądał jak ten ze zdjęcia, prucie, szycie, prucie i znów szycie - to jedyne wyjście, aby pokonać tę trudność.
A pamiętaj, z każdym szwem będzie ci szło coraz lepiej!

8. Akcesoria

Twoja suknia może być obłędna, ale brak odpowiedniego tła dla niej może zrujnować całe jej piękno - odpowiednia fryzura, rękawiczki, buty, torebka, parasolka, biżuteria, kapelusz dopełniają wizerunku, sprawiając, że wydajesz się "prawdziwszy". Prawda jest taka, ze jeśli ktoś się wydaje żywcem wyjęty z portretu, poświęcił on niezliczoną ilość godzin i pracy na prześledzenie nie tylko stroju, ale i dodatków do niego. Wie, że kucyk na głowie nie wchodzi w rachubę, podobnie jak współczesny, ostry makijaż.
Pamiętaj: mało dodatków jest lepsze niż ich brak w ogóle. Zostaw w domu swoje różowe trampki, ubierz na głowę słomkowy kapelusz z wpiętym kwiatem. Tyle wystarczy, bo największym błędem jest nie mieć dodatków do stroju w ogóle.

9. Postawa i maniery

Nosząc historyczny strój musisz GRAĆ. Jesteśmy ludźmi z przełomu wieków, wiemy co to komputer, telewizja, telefon, prąd, nie możemy się od tego odciąć, musimy świadomie próbować odgrywać pewne role.
Nosząc kostium historyczny, zachowuj postawę, odpowiednio się zachowuj, uważaj co i jak mówisz. Skoro przenosisz się w XIX wiek, zachowuj się jak XIX wieczna dama lub dżentelmen. Stwórz swoje XIX wieczne alter ego, na czas noszenia danego stroju, i dobrze się w tym czasie baw. Staraj się być autentycznym, daj z siebie wszystko.

I teraz najważniejsze: przestrzegając tych wszystkich zasad, nie zapomnij, że ma cię to cieszyć.

Największym błędem, jaki może zrobić kostiumer to poddać się, gdy rzeczywistość nie zgadza się z jego wyobrażeniem.

Staraj się za każdym razem zbliżyć o krok do celu - cały czas próbuj, tyle wystarczy.

*kostiumer - niejako wymyśliłam te słowo, podobnie jak wymyślono niesławnego, wyśmiewanego wszędzie jutubera ;) Może wy macie pomysł jakiego słowa użyć zamiast "costumer"?

Dobranoc!

22 października 2013

Zapiekane naleśniki z serem feta.

Dziś kulinarnie, przepis na pyszny obiad ;)
Raczej nie dietetycznie ,ale za to sycąco, smacznie i inaczej.


Przepraszam za "formę podania", ale zanim się zorientowałam, pół obiadu zniknęło - mój brat zawyrokował, że jeszcze tak dobre mi nie wyszły i nabrał następną porcję ;)

Składniki na ok. 14 naleśników:

Ciasto naleśnikowe:
2 duże jajka
0.5 litra mleka
0.5 litra gazowanej wody mineralnej (mocno gazowana!)
ok 0.5 kg mąki tortowej
szczypta soli
olej do smażenia (opcjonalne)

Farsz:
3 ząbki czosnku
paczka (450 g) szpinaku mrożonego (puree lub brykiet)
1 opakowanie sera feta
1 łyżka oliwy
sól do smaku

Dodatki:
Ser żółty do posypania
Ketchup

Naczynia:
patelnia naleśnikowa, patelnia głębsza, mała patelnia/rondelek, miska, naczynie żaroodporne, talerz.


Nastawić piekarnik na 180C. Przygotować ciasto: jajka roztrzepać z solą, dodać mleko i wodę mineralną, wymieszać, dosypać tyle mąki, aby uzyskać konsystencję gęstej śmietany, odstawić na ok 10 minut i smażyć naleśniki. Na głębszą patelnię wrzucić zamrożony szpinak, podlać odrobiną wody i przykryć. Dusić na małym ogniu do rozmrożenia szpinaku. W rondelku lub na małej patelni podsmażyć grubo pokrojony czosnek na łyżce oliwy, gdy się zeszkli dodać do szpinaku. Do masy szpinakowej dodać pokruszoną fetę, dosolić do smaku (uwaga, feta jest dość słona), wymieszać.
Naleśniki nadziewać masą szpinakową i składać "na kopertę". Ułożyć w naczyniu żaroodpornym, polać ketchupem i posypać startym serem żółtym.
Piec w 180C ok. 30 minut (w zależności od piekarnika - aż ser się zrumieni).




Smacznego!


PS: Mam nadzieję, że dzisiaj uda mi się wykroić dwa brakujące panele do XVIII wiecznej sznurówki, i W KOŃCU skończę ten gorset, trzymajcie kciuki!

13 października 2013

"Suknia" princesse i bielizna wiktoriańska.

Dziś małe zamieszanie na blogu Fobmroweczki, ale spokojnie. To żaden wirus.
Poniższy post wyszedł z mojej rączki.
Witam was wszystkich serdecznie, po drugiej stronie monitoru Madzianna, dosyć nieśmiało, bo po raz pierwszy mam okazję zwracać się do takiej ilosci czytelników.

Poznaliście mnie już we wcześniejszym wpisie pt. Projekt: regencja: ukończona sukienka.
Mając taką okazję bardzo chętnie przedstawię wam moje odczucia związane z noszeniem strojów historycznych.
W przeciwieństwie do właścicielki bloga jestem kompletnym laikiem. Moja wiedza o ubraniach z różnych epok właściwie zaczynała się na Harlequinach, ekranizacjach powieści Jane Austen no i oczywiście informacjach zasłyszanych od Asi.

















Miałam dziś na sobie gorset przez zaledwie godzinę wraz z “pantalonami” - jak ja to nazwałam i resztą “spodniej” części stroju.
Godzina to bardzo krótko aczkolwiek…
Czy zastanawialiście się jak te biedne kobiety, bo to niestety one były ograniczane tym swoim strojem i etykietą, wytrzymywały w tych strojach?
Dziura  w “pantalonach” z przodu i z tyłu… Gorset, który nawet nie pozwalał zakasłać, a wierzcie mi, gdy jesteście przeziębione przecież potrzeba “złapać powietrza”. Dodatkowo ta prosta postawa, która jest po kilku godzinach zapewne bardzo męcząca…
Oczywiście najbardziej przyjemnym momentem było “wyzwolenie” się z gorsetu.

Tu oczywiście można by było wszcząć dyskusję odnośnie pozytywów lub negatywów…
No cóż, mi nie o to chodzi.
Moim celem jest zasianie delikatnego chociaż pozytywnego myślenia do naszej codziennej rzeczywistości. ;p
Uwielbiam te piękne suknie, gorsety, krynoliny… Serio…
Chciałabym tylko żebyśmy docenili, ze dziś możemy chodzić w tym co chcemy. Nie jesteśmy w “morderczym” ścisku gorsetów, a jednak możemy korzystać ze spuścizny historii mody, wzorować się na niej i nosić to, dziś, robiąc to samemu, kupując lub mając wspaniałych przyjaciół, którzy się tym pasjonują.

Madzianna

Poprosiłam Magdę, żeby wypowiedziała się dzisiaj nieco w swoim imieniu o strojach historycznych, będąc osobą totalnie niezwariowaną na ich punkcie. Chciałam również sama sobie przypomnieć, że prowadzenie bloga, tworzenie fryzur, kostiumomania, szycie i poznawanie historii mody to przede wszystkim zabawa ... Nie zawsze wszystko musi być idealne, proste, dokładne ;)
Dzisiejsza "suknia" powstała z kuponu materiału, współczesnej bluzki i paru szpilek, a jednak zabawa przy jej tworzeniu była przednia! ;)
Bielizna to zestaw -składanka z drugiej połowy XIX wieku. Do kompletu jest jeszcze turniura, ale Magda z niej zrezygnowała ;)
Ten wpis powstał również, aby zachęcić Was - może wydaje wam się, że nie macie talentu, siły, czasu, sposobności, środków - bzdura! Pasje można rozwijać w każdych warunkach - trzeba tylko chcieć ;)

Dobranoc! ;)


7 października 2013

Krótka historia mody - Regencja: suknia balowa.


Suknia balowa była chyba najważniejszą - i najdroższą - suknią w garderobie regencyjnej damy. Była to również suknia raczej jednorazowego użytku - jak ognia wystrzegano się noszenia czegoś dwa razy. W takim wypadku z pomocą przychodziły umiejętności krawieckie i pasmanteria - suknie przerabiano :)

Suknie balowe były bogato zdobione, z drogich materiałów, często dwuwarstwowe. Zdobienia takich sukni obejmowały hafty, koraliki, falbany, pikowania, aplikacje sznurowe, wstążki, żywe i sztuczne kwiaty, koronki. Podobnie jak w sukni operowej, zasada była prosta: suknia miała błyszczeć, wyróżniać się i stanowić o statusie. Wykorzystywano satyny, atłasy, jedwabie, woale, koronki, materiały haftowane jedwabną, srebrną lub złotą nicią, w najróżniejszych kolorach - od białego dla debiutantek, po szkarłaty, granaty, brązy i zielenie dla mężatek. Bure, ciemne kolory i zabudowane suknie były domeną przyzwoitek.
Co ciekawe, właśnie proste, niezbyt zdobne suknie z szlachetnego materiału nieraz zwracały uwagę pośród morza tortów weselnych :)

Krój sukni zmieniał się wraz z sezonem - oczywiście, jak i w innych sukniach, wędrowała talia, zmieniał się rozmiar dekoltu, jego kształt, typ rękawów, unikano jednak trenów, długich rękawów i fichu - chodziło o pokazanie ciała, nie jego zakrywanie.








Suknie balowe noszono oczywiście z dodatkami. Najważniejsze z nich to rękawiczki balowe, wachlarz, chusteczka i biżuteria, oraz świeże kwiaty, opaski, pióra, diademy, klejnoty lub koronkowe koafiury - do włosów.
Rękawiczki sięgały zwykle za łokieć, były białe, z koźlęcej skórki, zapinane w nadgarstku na guziczki. Były obowiązkowe zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn - nie do pomyślenia było tańczenie bez nich. Elegantki posiadały zwykle kilka - kilkanaście par białych rękawiczek wieczorowych.
Wachlarz - urządzenie wielofunkcyjne :) Ratował wypadające z dekoltów piersi, stanowił narzędzie osobnego, sekretnego języka wachlarzy, o którym pisała Porcelana, był także środkiem chłodzącym w parnej sali balowej (mieszanina dymu z kominków, potu, kurzu, perfum potrafiła dosłownie zwalić z nóg). Często był również karnetem tanecznym - książeczką, w której wpisywano swoje nazwisko przy odpowiednim tańcu. Wachlarzy również posiadano wiele - był nieodłącznym elementem sukni, musiał do niej pasować.
Chusteczka - dziś już zapomniany "gadżet". Nie miała tak ważnych funkcji jak wachlarz, nie do pomyślenia było jednak jej nie posiadać. Przez cały bal trzeba było trzymać ją w ręce (od epoki romantyzmu ukrytą, w XVIII wieku afektowanie, "wyrażała" emocje właściciela w trakcie gestykulacji). Poważnie zastanawiam się nad jej szerszym zastosowaniem: publiczne wycieranie nosa było nie do pomyślenia, podobnie jak wycieranie ust. Płakać nie wypadało, upuszczanie również w sali balowej w grę nie wchodziło - zbyt duży ścisk. Pozostaje funkcja dekoracyjna. Damski odpowiednik laseczki spacerowej :)
Biżuteria - podobnie jak przy innych towarzyskich okazjach, spełniała funkcję reprezentacyjno-informacyjną: w zależności od jej wartości oceniano status majątkowy właścicieli.

Osobną kwestią jest obuwie balowe - przesławne baletki wymyślono właśnie w epoce regencji - przedtem nawet w balecie tańczono w butach z obcasem(!). Były to buty nietrwałe, nieprofilowane (nie pasowały ani na prawą, ani na lewą nogę), przypominające współczesne miękkie baletki do tańca. Na bal przywożono ze sobą cały worek baletek - normą było zużywanie 10-15 bucików w trakcie tańca. Działo się tak dlatego, że tańce regencyjne mogły trwać nawet 40 minut jeden - tańczono turami, powtarzano układy w parach, grupach. Baletki nosili zarówno mężczyźni jak i kobiety.


Suknie balowe są chyba najlepiej rozpowszechnionymi - i najładniejszymi - strojami regencyjnymi. Osobiście uwielbiam te z lat 1818-1824 - zdobione, ze schodzącą już talią, w odważniejszych kolorach ;)

Krótka historia mody regencyjnej powoli zbliża się do końca. Jaki okres chcielibyście, abym omówiła jako następny?

Dobranoc!


3 października 2013

Projekt: regencja: ukończona sukienka.

Dzień dobry, dobry wieczór :)

Dziś przedstawię wam specjalnego gościa: moją przyjaciółkę, Magdę. Z Magdą łączy mnie dość długa i nietypowa przyjaźń: poznałyśmy się parę lat temu na pewnym forum internetowym, po kilku latach się spotkałyśmy, obecnie Magda przyjechała na studia na Śląsk. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak mnie to cieszy. Przyjaciele to wspaniały wynalazek ;)

Od teraz Magda będzie się pojawiać na blogu częściej, razem z drugą Magdą - nadwornym fotografem.
Oznacza to również więcej projektów szyciowych w najbliższym czasie ;)

Dziś dodam zdjęcia sukienki z projektu Regencja, nadrabiając w ten sposób ostatnią zaległość i oficjalnie go zamykając ;)








Nie mogło zabraknąć elementu humorystycznego :)




Dobranoc! ;)