Jestem paskudnym blogerem, przyznaję się bez bicia! :) Zamiast pracować nad nowymi postami, nie tylko zaniedbuję swojego bloga, ale i czytanie Waszych :( A wszystkiemu winien Candy Crush, a jak! :)
Wiem, że zalegam wciąż z drugą częścią sprawozdania z warszawskiego Balu (ale nie czarujmy się - po prostu nie wiem już co napisać), jednak chciałabym nieco powspominać bal szkocki.
Tegoroczny był już siódmą edycją, powiązaną z tematyką jakobickich powstań w XVIII wieku.
Temat ciekawy, datowanie niezbyt szczęśliwe (te stelaże!), za to historia z nim powiązana jak najbardziej ciekawa! W ramach wspomnień do dzisiaj słucham dud, oglądam tańce szkockie nad mieczami (Argylle Broadsword - dziękuję Maialis za informację!) i podziwiam panów w kiltach :)
Niniejszym zapraszam Was do zapoznania się z moimi wspomnieniami z VII Jakobickiego Balu Szkockiego.
Bal odbył się 24 stycznia w Dworku Białoprądnickim. Miejsce - idealne! Epokowe wnętrza, dwie duże sale (jedna była jadalnią - bufetem, ale część gości szybko zrobiła z niej użytek taneczny :)), i ten klimat - idealny na tańce. Dodatkowo, frekwencja dopisała - na balu było 120 osób! :)
Spokojnie, umiem liczyć, tu nie ma ponad stu osób. To tylko reprezentacja Krynoliny :) Na zdjęciu brakuje Unicornis i Maialis |
XVIII wiek razem! :) Znów brakuje Unicornis :) |
Dresscode tegorocznego balu obejmował stroje z połowy XVIII wieku. Oczywiście, dresscode został w większej ilości przypadków złamany. Tym sposobem, będąc na balu widzieliśmy zarówno stroje barokowe, suknie z lat 1750- tych (udało mi się idealnie wpasować!), angielki i redingnoty z końca XVIII wieku, suknie napoleońskie, bedmeierowskie, z lat 40-tych XIX wieku, jak i współczesne, szkockie i nie szkockie stroje wieczorowe.
Znajomi rekonstruktorzy z Garnizonu Fortecy Częstochowskiej- pozdrawiam! :) |
Udało nam się przetańczyć aż 19 tańców (osoby niewprawione i nieznające kroków przetańczyły około 12 :)), zarówno szkockich jak i angielskich, zobaczyć dwa pokazy zespołów Szkoły Tańca Jane Austen i tańca szkockiego Comhlan, jak i oplotkować połowę znajomych :)
Tak, nigdy nie wypadam z roli :) I widzicie Malais(czeszę) i Unicornis (w kapeluszu)! |
Bal był dla mnie świetny. Niestety, nie jestem obiektywna, bo krakowskie bale uwielbiam. Z niecierpliwością czekam na bal przyszłoroczny i serdecznie zapraszam was do spotkania na sali balowej za rok! :)
Zdjęcie z dnia po balu, z krynolinowego spotkania :) |
Kiedy Was zobaczę na balu? :)
Asia.
O, to spieszę z informacjami - tańce z mieczami to najczęściej Argylle Broadsword (na 4 osoby i 4 miecze) albo po prostu sword dance (1 osoba, 2 miecze), do których zwykle przygrywa dudziarz.
OdpowiedzUsuńTwoja suknia bardzo ci pasuje i dodaje sporo uroku. Fajnie, że się wpisałaś w datowanie.
A co do pisania postów - relaks, to ma być przecież przyjemność, a nie kolejny obowiązek !
Dziękuję za informację, za komplement i dodanie otuchy :)
UsuńCandy Crush </3 skasowanie tej gry z telefonu było jedną z moich lepszych decyzji :P
OdpowiedzUsuńJa właśnie od tygodnia ją na telefonie posiadam - w końcu zauważyli użytkowników Windowsa ;)
UsuńUwielbiam to pierwsze zdjęcie! :D
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że od balu minął już tydzień! Bardzo brakuje mi naszego kostiumowego imprezowania, a z drugiej strony pospiętrzało się już tyle (szyciowych i nie) zaległości, że cieszę się z odzyskanego czasu :)
Dokładnie, z jednej strony uwielbiam nasze spotkania, z drugiej brakuje mi czasu na zwykłe siedzenie i dłubanie przy szyciu :)
UsuńMnie też brakuje, ale nie ukrywam, że po balu poczułam ulgę i wzięłam się za nadrabianie zaległości w innych dziedzinach (już mi się bardzo za haftem tęskniło - tym współczesnym, niehistorycznym).
UsuńHm... No dobra, ja też jestem paskudnym blogerem, chociaż z trochę innych powodów. Fajne te bale. Trzeba będzie się wreszcie na jakimś pojawić. Mam nadzieję, że dam radę zintegrować się z towarzystwem.
OdpowiedzUsuńReprezentacja XVIII w. bardzo mi się podobała.